Film
o wojnie, ale nie wojenny. Troszkę patetyczna i naiwna historia o
chłopcu pochodzącym z rodziny angielskich dyplomatów. Mieszkają w
Chinach i czują się tu znakomicie. Nie dotykają ich niedogodności wojny
tak jak zwykłych obywateli Kraju Słońca. Jim przez posażnych rodziców
został rozpieszczony i początkowo oglądając film pała się do niego
antypatią. Tak jak dorośli nie szanuje służby, czyli Chińczyków.
Mimo
zagrożenia wojną Anglicy w swoich rezydencjach urządzają przyjęcia dla
swojej klasy. Kolorowi są niemile widziani, przez co jeden z gości
będący Chińczykiem na balu przebierańców doświadcza szykan. Sytuacja
radykalnie zmienia się, kiedy kraj najeżdżają Japończycy.
Mały
bohater zostaje oddzielony od rodziców, służba okrada jego dom i
jedyne, co mu pozostaje to zgłosić się do obozu. Z tym jednak nie jest
tak łatwo, ponieważ początkowo traktowany jest jak powietrze.
Amerykanie próbują nim handlować.
W
obozie Jim jest zupełnie innym chłopcem niż ten, którego znamy z
pierwszych minut filmu. Życzliwy, zaradny chłopak pomaga wszystkim i
również otrzymuje pomoc. Mimo swojego wieku zdobył w obozie dość wysoką
pozycję. Udaje mu się nawet nawiązać duchową przyjaźń z młodym
Japończykiem, który podobnie jak on kocha samoloty.
Jim
nie dzieli ludzi na wrogów i przyjaciół. W swojej ocenie innych kieruje
się postawą człowieka, jego bohaterstwem. To sprawia, że Japończycy są
dla niego wzorem.
Christian
Bale wcielił się w tę rolę doskonale. Już jako dziecko daje odczuć
wielkość swojego aktorskiego talentu. Gra lekko, przez co sceny nie są
wymuszone i sztuczne.
W
filmie urzekła mnie muzyka z przewodnim motywem walijskiej kołysanki
Suo Gân. Gra aktorów, scenografia i efekty są bardzo dobre (trzeba
pamiętać, że film jest z 1987 roku!).
Spielberg
w tym filmie zupełnie inaczej ukazał wojnę. Brak tu obrazów wielkiego
nieszczęścia, przerażenia wszystkich ludzi. Najazd wprowadza chaos, ale
on dość szybko zostaje opanowany na swój sposób. Ludzie w obozach mają
małe racje żywieniowe, ale potrafią załatwić sobie jedzenie z innych
źródeł.
Film
bardzo optymistyczny, miejscami zabawny. Warto go obejrzeć w chwili
wątpienia we własne możliwości. Uświadamiamy sobie wówczas, że nasze
problemy są malutkie i wszystko da się zorganizować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz