Kiedy słyszę od specjalistów "Dziecko trzeba przełamać" krzyczą we mnie pytania:
Czy przełamane drzewo rośnie?
A co jeśli pozostanie mi żyć ze złamanym badylem?
Dlaczego wszyscy mamy być jak równo przycięte krzaczki w zadbanym ogrodzie, a nie jak roślinność w dżungli?
Dlaczego mamy być wytresowanymi zwierzętami zamkniętymi w klatkach kultury, a nie pięknem naturalnej różnorodności i rozwijania potencjału?
Te pytania sprawiają, że zawsze bliska była mi Maria Montessori i Janusz Korczak z ich miłością i wychodzeniem naprzeciw dziecku. Oni nie chcieli łamać dzieci tylko wspierać ich indywidualny rozwój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz