Moje
dzieciństwo było sielskie. Czasy „komuny", wolnego życia. Nikt wówczas
nie odmierzał czasu, bo i po co? Każdy miał -bardziej lub mniej
sensowną-pracę, z którą dostał wystarczającą ilość pieniędzy, by
utrzymać rodzinę i jeszcze na alkohol starczało...
Dzieciństwo
w czasach „komuny" może nie było takie kolorowe i urozmaicone, jak
teraz. Miało jednak swój urok: raz dziennie bajka, na którą i tak się
nie zdążało, ponieważ zabawa na podwórzu zawsze była ciekawsza, mniej
zabawek, ale za to jaka wyobraźnia, jakie zabawy z rówieśnikami.
Robienie
zakupów było wyjątkowo nudną rozrywką, a wręcz przykrym obowiązkiem.
Czasami trzeba było poczekać z babcią w kolejce za wełną na wymarzony
sweterek, który później babcia nam robiła.
Rodzice
byli zajęci pracą, ale ta praca zawsze była mniej absorbująca od
współczesnej. Wówczas ludzie spędzali w niej po osiem godzin. Teraz jest
ona głównym życiem młodego pokolenia, które poświęca na nią dziesięć
godzin na dobę, a jeśli są wolni to również weekendy.
Ale
wracając do przykrych rzeczy z tamtego okresu, czyli zakupów, trwały
one długo, mało było towaru, więc każdy brał, co było, nikt nie
wybrzydzał, nikt nie był lepszy od innych. Komuna-równość-była
wszechobecna. Wszystkie bloki, sklepy, szkoły, uczelnie były tak samo
szare.
Wszystkie
półki sklepowe zapełniały te same równo ustawione rządki octu i nic
więcej... Może stąd ten mój wstręt do octu i zakupów?
Współczesne
dzieciństwo gubi się pośród kreskówkami i pełnymi półkami. Współczesne
dzieciństwo ma chory wzrok, mało się rusza, cierpi na nadwagę i
ogłupienie, mimo sprecyzowanych pragnień, wykreowanych przez sprytnych
dorosłych, wiedzących, jak dostać się do kieszeni innych dorosłych.
Ja będąc małą dziewczynką zasypiałam błogo, spokojnie, zmęczona całym dniem spędzonym na zabawie i pracy na świeżym powietrzu.
Współczesne dzieciństwo śni koszmarami pełnymi bohaterów z kreskówek i gigantycznych zabawek.
Jaki
prezent będzie dla niego najwspanialszy? Całodobowe zakupy w sklepie z
zabawkami i ciągle włączoną telewizją, zapijaną kolejną colą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz