Marek Żak, Szczęśliwy w III Rzeszy, Szczecin 2010.
Wokół
II wojny światowej napączkowało wiele książek, których tematyką są złe
losy Polaków krzywdzonych przez Niemców i Rosjan. Okupanci byli okrutni,
a najechani prześladowani i pokrzywdzeni za wszelką cenę walczyli o
kraj. Gdzieś jednak umyka aspekt „zaradnych” czyli konformistów, którzy –
mniej lub bardziej dobrowolnie - wyjechali do Niemiec „na roboty”.
Wielkopolska
przez długi czas znajdowała się pod rządami Niemców i ich porządku. Dla
tych ludzi papierów mówiących o narodowości nie utożsamiono z poczuciem
bycia obywatelem danego kraju. W takich realiach wychował się główny
bohater. Wolsztyn, z którego pochodzi Marek Gar, jest typowym miastem
przygranicznym, na którym piętno odcisnęły zabory. Polacy walczyli tu
dzielnie z zaborcą, ale kiedy już walki nie miały sensu starali się
zorganizować życie pod skrzydłem okupanta.
Jako
osoba pochodząca z takiej przygranicznej wsi, będącej obecnie niemal w
centrum Polski, jestem w stanie wyobrazić sobie owe realia. Polacy
wyjeżdżali lub byli wywożeni do Niemiec do pracy, a ci którzy zostali na
miejscu musieli pracować dla najeźdźcy. Była to praca trudna, ale
często nie bezsensowna, czego dowodem może być istniejąca do dziś główna
droga w mojej rodzinnej wsi. Zaborca traktował Polskę jak własne
tereny, o które należy dbać, w które należy inwestować. Budowano linie
kolejowe, autostrady, drogi, fabryki. Nie obyło się bez ofiar, ale
przecież każda wojna niesie za sobą tysiące a nawet miliony niewinnych
istnień.
Znaczna
część ludzi była w podobnej sytuacji jak główny bohater książki Marka
Żaka. Wyjazd był dla nich szansą i jednocześnie zagrożeniem. Jeden
nieprzemyślany gest czy słowo mógł przekreślić ich wolność. Jedyne, co
mogło ich uratować to pracowitość i systematyczność a to Wielkopolanie
mają wyssane z mlekiem matki.
Marek
Gar jest polskim farmaceutą, który po zajęciu Polski przez Niemców
wyjeżdża do III Rzeszy, by pracować w Leverkusen w największej firmie
farmaceutycznej. Jego codzienność tylko pozornie wydaje się być sielska:
praca, kobiety, dobre jedzenie, awanse. To jednak tylko pozory,
ponieważ bohater nie może pozwolić sobie na myślenie i dyskutowanie o
polityce. Musi być znakomitym aktorem we własnym życiu i doceniać każdą
jego chwilę.
Stylistyka
powieści pozostawia wiele do życzenia. Błędy językowe sprawiają, że
momentami czyta się opornie, ale dzięki temu robi wrażenie opowiadania
mówionego, czyli takiego, w którym przecież nie brak niedociągnięć.
Mimo tego jest to książka godna przeczytania, przemyślenia i
przedyskutowania ze starszymi pokoleniami, które okupację pamiętają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz