Marek Tokarz pisze: Komunikowanie się jest koniecznością[1]. Był to istotny czynnik, który umożliwił ludziom przetrwać. Nie da się bowiem przetrwać bez współdziałania, a nie można współdziałać bez porozumiewania się[2].
Mimo,
że komunikacja dotyczy wszystkich, nawet najprostszych organizmów, i
jest procesem bardzo starym, to ciągle wiemy bardzo mało o jej
mechanizmach, aspektach na nie wpływających.
Czym zatem jest komunikacja? Marek Tokarz stwierdza, że jest to wymiana komunikatów (informacji). Komunikaty produkujemy więc po to, żeby komuś przekazać jakąś myśl[3]. Aby się porozumiewać ludzie muszą ubierać swoje myśli w słowa, będące w ten sposób materialną namiastką myśli. Przekaz jest możliwy dlatego, że słowa są znakami, czyli oznaczają coś różnego od nich samych[4]. Dalej czytamy: Znak to abstrakcja, powiązana realnym światem konwencjonalną relacją oznaczenia[5].
Komunikaty
zatem są układami znaków (słów, gestów, sygnałów świetlnych,
elektrycznych, dźwiękowych itd.). Do odczytania znaczenia potrzebne są
kompetencje komunikacyjne, które nabywamy w procesie uspołeczniania
(socjalizacji). Amerykański socjolog, Anthony Giddens wyjaśnia: Proces, w którym dzieci lub inni nowi członkowie społeczeństwa uczą się, jak w tym społeczeństwie żyć, nazywa się socjalizacją. Socjalizacja jest podstawowym kanałem przekazu kulturowego poprzez czasy i pokolenia[6]. Dalej pisze:
„W procesie socjalizacji jednostki poznają role społeczne - społecznie określone oczekiwania, które ma do spełnienia osoba zajmująca dana pozycję społeczną[7].
Wróćmy
komunikacji. W procesie komunikacji musi istnieć nadawca (osoba
tworząca komunikat) i odbiorca (odbierający komunikat). W komunikacji
personalnej jest to konkretna osoba. Komunikacja medialna rozmywa już tę
„konkretność". Nasz komunikat trafia wówczas do wielu przypadkowych
osób. Również nadawca nie zawsze jest źródłem wypowiedzi, np. kiedy
media cytują wypowiedzi „autorytetów". W tym przypadku autor i nadawca
komunikatu mogą być (i często są) dwoma różnymi osobami, które posiadają
różna cele, przez, co komunikat często ulega deformacji, interpretacji.
W
każdych warunkach komunikat posiada stałe cechy. Pewnym jest, że musi
on najpierw powstać, czyli autor jest najczęściej ogniwem cyklu
komunikacyjnego. Następnie musi być wysłowiony i odebrany. Znaki składające się na komunikat pochodzą zazwyczaj z rozmaitych skonwencjonalizowanych i spójnych systemów znaków, zwanych kodami; kody najbardziej wyrafinowane i rozbudowane nazywamy językami[8].
Właściwe
odczytanie znaków zależy od umiejętności nadawcy i odbiorcy, a także
okoliczności zewnętrznych (kontekstu wypowiedzi). W procesie komunikacji
bardzo ważne są następujące składniki: wiedza odbiorcy o języku i
otaczającym świecie; fizyczna charakterystyka okoliczności, w których
odbywa się dany akt komunikacyjny; informacja zawarta w poprzednich
wypowiedziach wszystkich uczestników tego aktu[9].
Postęp
techniczny znacznie wpłynął na możliwości komunikacyjne ludzi. Dzięki
zacieraniu się barier porozumienie ma być o wiele łatwiejsze i lepiej
odczytane. To stwarza możliwość przemiany ziemi (czy nawet kosmosu) w
globalną wioskę. Anthony Giddens pisze: Obrazy,
idee, dobra i style rozprzestrzeniają się szybciej niż kiedykolwiek
przedtem. Handel, nowe technologie informacyjne, międzynarodowe media i
globalna migracja pospołu przyczyniają się do swobodnego przenikania
treści kulturowych przez granice państw[10].
Rozszerzenie
pola edukacji, zmiany w sposobie komunikowania przyczyniły się do zmian
społecznych. Na myślenie i sposób postrzegania świata przez zwyczajnych
ludzi mają wpływ ludzie nauki, informatorzy, komentatorzy. To
zresztą te same czynniki, które zadecydowały o zjawisku globalizacji,
zwłaszcza rozumianym jako możliwości łatwych operacji kapitałowych, a
zatem i gospodarczo-produkcyjnych w dowolnym miejscu globu ziemskiego[11].
W
związku z tymi przemianami literatura przyniosła nam wiele wizji upadku
kultury i wolności. Znajdujemy je m. in. w książce Orwella 1984. Ta bliska ówczesnym przepowiednia odciągnęła uwagę od wizji z Nowego wspaniałego świata
Aldousa Huxleya. Przyszłość zarysowana w obu dziełach tylko pozornie
jest podobna. Orwell ostrzega przed zniewoleniem z zewnątrz, natomiast
Huxley przekonuje, że do pozbawienia ludzi autonomii niepotrzebny jest
Wielki Brat. Jego wizja to ludzie kochający przemoc i technologię, które
pozbawią ich zdolności myślenia.
Orwell
bał się tych, którzy zakażą wydawania książek, a Huxley tego, że taki
zakaz będzie niepotrzebny, bo zabraknie ludzi czytających. Nadmiar i
forma informacji może sprawić, że staniemy się bierni i egoistyczni. Orwell obawiał się, że zniszczy nas to, czego nienawidzimy, Huxley zaś-że to, co uwielbiamy[12].
Różne
miasta w dziejach historii emanowały duchem amerykanizmu, stając się
centrami kultury, rozrywki czy polityki. W XVIII wieku Boston, który
doprowadził do wyzwolenia od rządów Brytyjskich; w XIX wieku Nowy Jork,
na początku XX wieku Chicago będące symbolem przemysłowej prężności i
dynamiki. Dziś takim miastem jest Las Vegas w Nevadzie będące metaforą
narodowego charakteru Amerykanów. To miasto całkowicie poświęcono idei i
kultury rozrywki. Polityka, religia, programy informacyjne, sport,
oświata, handel przekształcono w przyjemne dodatki do show-biznessu.
Neil
Postmann uważa Stany Zjednoczone za kraj będący o krok od zabawienia
się na śmierć. Prezydentami tego kraju stają się dawne gwiazdy filmu,
telewizji. Prezydent musi się ładnie prezentować, zabawiać tłumy.
Z
tego jak ważny jest w społeczeństwie wygląd doskonale zdają sobie
sprawę dziennikarze-prezenterzy telewizyjni, którzy więcej czasu
poświęcają urodzie niż rzetelnemu przygotowaniu. Amerykanie doskonale
zdają sobie sprawę, że ekonomia jest bardziej sztuką prezentacji niż
nauką.
Nawet
religia stała się tu bardziej rozrywką. Bóg mylony jest z NBC. Sposób, w
jaki czujemy się zobowiązani do prowadzenia rozmów o prawdach, ideach,
wywrze możliwie najsilniejszy wpływ na to, jakie idee zdołamy trafnie
wyrazić, a te staja się istotną treścią kultury. Prymitywne środki
przekazu (np. znaki dymne) ograniczały możliwość przekazywania
skomplikowanej myśli filozoficznej. Nie tylko to ma teraz znaczenie w
możliwości przekazywania idei. Amerykanie oceniają potencjalnych
przywódców, wyrazicieli idei po wyglądzie. Jeśli spełniają oni wymogi
estetyczne wówczas mogą zaprezentować społeczeństwu swoje poglądy. Nikt
nie chce słuchać ludzi, którzy mają do przekazania wielkie prawdy, ale
są otyli lub łysi. Taka zależność powstała w skutek rozpowszechnienia
się telewizji. Za pomocą książek czy fal radiowych niemożliwym było
ocenianie wyraziciela idei na podstawie wyglądu. W telewizji dyskurs
powstaje przez wyobraźnię wzrokową. Medium to przekazuje rozmowę w
formie obrazów, a nie słów. Forma telewizji działa na szkodę dla jej
treści.
Nacisk
na dbanie o wygląd zdaniem Marka Ziółkowskiego ujawnia różnice
społeczne i możliwości jakie niesie za sobą posiadanie odpowiednich
środków na inwestycje we własne ciało. Pisze on:
Powstaje
obecnie coraz większy rozziew pomiędzy teoretycznymi możliwościami
technologicznymi dokonywania interwencji a możliwościami ekonomicznymi
jednostek i całych społeczeństw. Wiele zabiegów jest dostępnych tylko
dla tych, którzy, mają pieniądze (niekiedy olbrzymie pieniądze - vide
kolejne operacje plastyczne rozjaśniania skóry Michaela Jacksona). Jest
to jeden z dylematów współczesnej medycyny - teoretycznie liczne zabiegi
lecznicze są już możliwe, ale ekonomicznie mało kogo na nie stać i to
niezależnie od sposobu finansowania usług medycznych w danym
społeczeństwie (indywidualnie przez zamożne jednostki, czy też jako
świadczenie społeczne z budżetu państwa)[13]. Marek Ziółkowski podkreśla, że na niektóre zabiegi, przekształcenia fizyczne mogą sobie pozwolić tylko najbogatsi.
Media
z tego punktu widzenia wydają się wielkim zagrożeniem, które ingeruje w
życie osobiste ludzi. Z drugiej strony przekaz informacji byłby
niemożliwy w świecie pozbawionym mediów. Wszelkie katastrofy istniały od
zawsze. Jednak dopiero rozwój mediów-począwszy od telegrafu po
telewizję- dał możliwość szybkiego rozprzestrzeniania się informacji.
Wiadomości dnia stały się wymysłem technologicznym. Ukazują świat pełen
okrucieństwa.
Ta
wszędobylska obecność telewizji osłabia wartość druku, co prowadzi do
przekształcenia zawartości treściowej polityki, religii, oświaty i
wszystkiego, co obejmuje interes publiczny. Neil Postman za Marshallem
McLuhanem powtarza, że środek przekazu jest przekazem (Medium is the massage).
Jest on wierny naukom tego brytyjskiego profesora wypowiadającego się w
tradycji Orwella i Huxleya, uważający, że najlepszym sposobem
wniknięcia w kulturę jest zwrócenie uwagi na jej instrumenty
konserwacji.
Neil
Postman zauważa, że już w Biblii można znaleźć zapowiedź wpływu form
mediów na kulturę. Dekalog zabrania Izraelitom sporządzania
jakichkolwiek wizerunków tego, co jest na świecie, co można odebrać jako
nakaz dążenia ku twórczemu myśleniu.
Neil
Postman ukazuje zależność kultury od sposobu komunikowania się. Jego
zdaniem ludzie myślący obrazami okazują się tu niezdolni do myślenia i
rozumienia świata wyrażanego za pomocą pojęć abstrakcyjnych. Słowo
wymaga najwyższej dyscypliny abstrakcyjnego myślenia.
Współcześnie
nasza kultura przekształca się ze słowocentrycznej w obrazocentryczną.
Wpływ na takie kształtowanie się kultury maja środki przekazu.
Najważniejszym
medium w komunikowaniu się jest mowa podtrzymująca i definiująca
człowieczeństwo. Różnorodność struktur językowych ma wpływ na to, co
nazywamy „światopoglądem".
Kultura,
będąca wytworem mowy, odtwarzana przez obrazy-od hieroglifów po
telewizję-staje się kulturą środka przekazu. Przekazy przypominają
metafory działające przez dyskretne, ale sugestywne skojarzenia w celu
przeforsowania szczególnych definicji rzeczywistości.
Lewis Munford w swojej książce Technika a cywilizacja
wskazuje jak w trakcie procesu rozwoju techniki zaczęliśmy lekceważyć
słońce i pory roku, podporządkowując swoje życie zegarowi. W świecie
stworzonym przez sekundy i minuty autorytet natury uległ degradacji.
Również wynalazek druku w niezwykły sposób ukształtował naszą kulturę.
Umożliwił on nie tylko usłyszenie, ale i zobaczenie czyjejś wypowiedzi.
Już
Platon pojmował, że pismo stanie się początkiem filozofii. Słowo pisane
odtwarza przeszłość w teraźniejszości dając całkowity dostęp do dawnych
myśli. Pismo jest jakby rozmową z nikim a jednocześnie z każdym.
Odtwarza ono umysł jako tablicę, na której spisane jest doświadczenie.
Kolejne
wynalazki (np. okulary, mikroskop, badania nad genami) nie tylko
pozwalały udoskonalać świat, ale i wprowadziły przekonanie o
naprawialności ludzkiej anatomii.
Pogląd o mediach doskonale odzwierciedla Postman pisząc:
A nasze języki są naszymi mediami. Nasze media są naszymi metaforami. Nasze metafory tworzą treść kultury[14].
Zarówno
telewizja jak i druk, zdaniem Postmana, mają na swym koncie chłam. W
przypadku telewizji ten chłam nikomu nie zagraża. Wartości kultury nie
mierzy się jej wydajnością produkcji jałowego banału, ale tym, co sama
uważa za doniosłe.
Telewizja,
tak jak prasa drukarska, jest filozofią retoryki. Aby o niej rozmawiać
trzeba mówić o epistemologii będącą dziedziną złożona i mało klarowną,
zajmującą się pochodzeniem natury i wiedzy. Każdy środek komunikacji
(medium) posiada rezonans (metaforę), która może wyjść poza jego
kontekst.
Kultury
posługują się ustnym przekazem, opartym na przypowieściach,
przysłowiach oraz metaforą medialną- materiał drukowany, ale wiara w
siłę mowy (sądy, uczelnie). Upadek epistemologii opartej na druku i
rozkwit epistemologii wyrastającej z telewizji ma poważne konsekwencje
dla życia publicznego, gdyż z każdą chwilą stajemy się głupsi.
Wyrażenia prawdy szły za kulturami przekazu: ustnego, pisemnego, drukowanego i telewizyjnego. W
kulturze przekazu ustnego inteligencja jest często kojarzona ze
zdolnością do aforystyki, to znaczy z talentem do wymyślania zwięzłych,
dających się powszechnie przytaczać porzekadeł[15].
Wielką wagę przywiązywano tu do zapamiętywania. Ludzki umysł musiał
funkcjonować jak biblioteka. W kulturze druku pamięciowe zapamiętanie
nie jest już tak ważne. Narzuca on ludziom szczególne wymagania:
bezruch, skupienie, inteligencje, odpowiednią wiedzę. Inteligencja oznacza, że człowiek może się poruszać swobodnie i bez pomocy obrazków w dziedzinie pojęć i uogólnień[16].
Zmiany w środkach przekazu nie powodują zmiany w strukturze ludzkich umysłów czy w ich zdolnościach poznawczych. Zmiany
w środowisku symboli przypominają zmiany w środowisku naturalnym: w obu
przypadkach zachodzą one z początku stopniowo i addytywnie, a
następnie, nagle, osiągana jest, jak zwykli mówić fizycy, masa krytyczna[17].
Postman porównuje zmiany do zanieczyszczonej toksycznie rzeki, w której
giną ryby, ale można jeszcze po niej pływać łodzią i wygląda tak samo.
Żyjemy
w kulturze, w której obraz świata, idee i epistemologię tworzy
telewizja. Nawet prasa, komputer, dający złudzenie słowa pisanego,
prezentują wszystko w sposób telewizyjny.
Amerykanie
XVIII i XIX zaangażowali się sprawę druku, jak żadna inna społeczność.
Najważniejsze książki z jakimi tu przybywano to Biblia i Opisy Nowej Anglii
kapitana Johna Smitha. Każdy pastor otrzymywał pieniądze na założenie
religijnej biblioteki. W XVII i XVIII wieku Ameryka była największym
skupiskiem piśmiennych mężczyzn na świecie. Protestanci za Lutrem
podzielali pogląd, że pismo jest największym i niezwykłym aktem łaski
Boga, przez co starannie studiowali Biblię.
Drukowane
książki wyzwoliły człowieka spod bezpośredniej władzy bezpośredniego
otoczenia i lokalnych stosunków. Nauka stawała się równoznaczna z wiedza
książkową. Amerykanie mieli dostęp do prasy i literatury angielskiej.
Książki stały się powszechne, a czytelnictwo nie przysługiwało elicie
intelektualnej, lecz szerszym masom.
W
XIX wieku kultura Ameryki całkowicie opierała się na słowie drukowanym.
Autorzy książek cieszyli się równie wielkim powodzeniem, co współczesne
gwiazdy telewizji. Powstawały również liczne Ruchy Towarzystw
Dyskusyjnych, upowszechniające wiedzę, wspierające szkoły elementarne,
tworzące biblioteki i zakładające sale wykładowe. Popularne były
prelegencie słynnych uczonych i pisarzy. Zmęczeni robotnicy po pracy
spędzali czas na czytaniu i nauce.
Jednak
druk posiada też wady. Przez prasę drukarską zanikła potrzeba
śpiewania, opowiadania, poezja epicka i związana z tym zaduma.
W
XVII-XIX wieku kandydaci i późniejsi politycy przyzwyczajeni byli do
oratorskich wystąpień przed większą publicznością. Popisy oratorskie
powszechne były nie tylko na jarmarkach. Udział w oracjach brały również
kobiety. Tłumy żywo reagowały na mowy, stawały się częścią przemówień.
Zdania, którymi posługiwali się mówcy były długie i niejednokrotnie
zawiłe. Debaty mówców były niemalże prozą wziętą z zadrukowanych stron.
Niezwykłym jest fakt, że audytorium potrafiło bez problemu przetworzyć
długie, skomplikowane zdania, wypowiadane przez prelegentów w ich
popisach krasomówczych.
Słowa
jako takie same w sobie nie mają żadnych atutów, nawet jeśli są
wypowiedziane, chyba że robi się to z nadzwyczaj poetyckim talentem.
Wielu uczonych zauważyło, że czytanie wpływa na nasze usposobienie,
sprzyja racjonalności, sekwencyjny, wnioskotwórczy charakter wspiera
analityczne zarządzanie wiedzą. Podążanie ścieżką myśli wymaga zdolności
do klasyfikowania, wyciągania wniosków i rozumowania. Nie włącza się tu
emocji, czytelnik w przeciwieństwie nie wiwatuje tylko analizuje
przedstawione mu poglądy.
W
kulturze zdominowanej przez druk dyskurs społeczny nabiera
uporządkowanego układu faktów i idei. W XVIII i XIX wieku w Stanach
popularne były spory między ruchami i poglądami religijnymi. Kościoły w Ameryce stworzyły podwaliny naszego systemu szkolnictwa wyższego[18].
Różnice
dyskursu między ludźmi żyjącymi w kulturze druku i kulturze opartej na
telewizji polegają na rzetelności, wykształceniu i zdolności do
prowadzenia debaty przez pierwszych.
Pierwsze
reklamy, ogłoszenia to głównie słowa. W XIX wieku na ten teren
wtargnęła ilustracja i fotografia. Słowa można było poddawać krytyce
prawdziwości. Reklama wizualna stała się głęboka psychologią i estetyką,
a nie sztuka racjonalną.
Postacie
publiczne do końca XIX wieku znane były z napisanych przez nich
tekstów. Współcześnie znamy te osoby z telewizji lub fotografii, a
często nie znamy ani jednego ich słowa. Czytanie stanowiło dawniej
element świętości i nie była to czynność przypadkowa. Musiały być
spełnione odpowiednie warunki, by mogło zaistnieć, m.in. odpowiednie
oświetlenie. Z przemijającym XIX Epoka Opisu zaczęła przeradzać się w
Epokę Show-Businessu.
Dopóki
nie powstały media, Ameryka była krajem regionów o wolnym, zależnym od
pociągów, przepływie informacji. Pierwszym medium dzięki, któremu
informacje zostały przyspieszone to telegraf Samuela Finleya Brees'a
Morse'a, wykorzystujący prąd. Zmusił on mieszkańców poszczególnych
regionów do nawiązania dyskursu. Informacja stała się towarem, który
można kupić i sprzedać, niezależnie od jej przydatności czy znaczenia.
Wiadomości pojawiające się w nowej prasie były sensacyjne, najczęściej
wiążące się z seksem i zbrodnią. Takie informacje lokalne zaczęto
przekazywać za pomocą telegrafu. Społeczeństwo zaczęło tonąć w morzu
informacji, z których zaledwie niewielka cząstka mogła być użyteczna.
Dzisiejsze
informacje są obojętne, skłaniają do rozmowy, ale nie wnoszą nic w
życie. W kulturze ustnej i druku ważnym czynnikiem była ważność,
przydatność informacji. Nie mamy zbyt wielkich możliwości wyrażenia
swoich poglądów. Wcześniej większość ludzi miała poczucie możliwości
kontrolowania niektórych wydarzeń swego życia. Informacje docierające do
nich posiadały wartość działania. Obecnie wszystko zaczęło się sprawą
wszystkich. Otrzymujemy informacje nieodpowiadające na nasze pytania.
Telegraf pozbawił społeczny dyskurs spójności. Powołał do istnienia świat rozbitego czasu i rozproszonej uwagi(...)[19].
Książki
były doskonałym pojemnikiem do gromadzenia spokojnego badania i
uporządkowanego analizowania informacji i idei. Natomiast telegraf
nadaje się do przekazywania błyskawicznych informacji, które
zastępowane są kolejnymi, bardziej aktualnymi. Tempo z jakim one
docierają uniemożliwia jakąkolwiek refleksję czy ocenę. Dla telegrafu inteligencja polegała na znajomości wielu faktów, a nie na wiedzy o nich[20].
Kolejny
wynalazek to fotografia Luisa Daguerre'a, która umożliwiała odtworzenie
rzeczywistości. Miała dać ona wizualne świadectwo temu, o czym mówiła
prasa. William Henry Fox Talbot opracował możliwość robienia odbitek, co
stało się źródłem fotografii masowej. Nadana przez Johna Herschela
nazwa „fotografia" sprawiła, że zaczęto o niej mówić jak o „języku".
Jest ona uchwycić tylko cząstkę świata. Posiada ona zdolność do
wyrywania chwil z ich kontekstów i zestawiania zdarzeń, które nie mają z
sobą żadnego logicznego czy historycznego związku.
Wszystkie
oderwane od siebie fakty, informacje wykorzystywane są w rozrywce. Nowe
media-telegraf, radio, telewizja-powołały do życia świat zabawy
kolejnymi wydarzeniami pojawiającymi się na chwilę. Nie wymaga się od
niego logiki czy spójności. Jest to świat zabawny. Cały nasz świat toczy
się wokół ogólnodostępnej telewizji. Wszelkie tematy i sprawy maja w
niej odzwierciedlenie. Telewizja stała się ponadmedialnym źródłem
informacji. To z niej czerpiemy informacje o książkach, filmach,
wynalazkach. Przemawiając głosem rozrywki proponuje chaos i banał.
(...) technologia jest po prostu maszyną. Medium jest społecznym i intelektualnym środowiskiem wytwarzanym przez maszynę[21].
Amerykańska telewizja jest pięknym widowiskiem. Różnorodność tematyczna
i wymóg niewielkiej sprawności intelektualnej oraz zaspokajanie sfery
uczuciowej potrafią doskonale zabawić każdego. Sama już nie jest
rozrywką tylko uczyniła z rozrywki naturalny format, w którym
przedstawia wszelkie doznania. Wszelka tematyka przedstawiona jest tu
jako rozrywka. Tragedie prezentowane są jako coś, co nie jest powodem do
łez.
Sposób
w jaki telewizja prezentuje świat staje się wzorem do jego
przedstawiania. Ludzie już nie są ze sobą, nie rozmawiają tylko
wzajemnie się rozweselają. Rozrywka przeniesiona została nie tylko do
kościołów, ale i do szkół. Nasza kultura przesunęła się w kierunku
show-businessu.
„No,
a teraz" powszechne w telewizyjnych i radiowych audycjach
informacyjnych stworzyło szczególnego rodzaju spójnik, który rozdziela
wszystko od wszystkiego. Prezenter chce przez to powiedzieć, że
myśleliśmy wystarczająco długo o poprzedniej sprawie (około czterdziestu
pięciu sekund), że nie musimy być tym chorobliwie długo zajęci
(powiedzmy- przez dziewięćdziesiąt sekund) i ze teraz powinniśmy
skierować swą uwagę na inny fragment informacji lub kolejną reklamę[22].
Ten
nowy zwrot jest owocem związku telegrafu z fotografią. Pokazuje on nam
wiadomości pokawałkowane i wyzbyte wewnętrznej powagi, czyli
potraktowane jako czysta rozrywka. Programy informacyjne podają niepełne
informacje o wydarzeniach, o których zazwyczaj już coś wiemy[23].
Prezenter
czy prezenterka musi nie tylko ładnie wyglądać, ale również sprawiać
wrażenie profesjonalności i wiarygodności. Wszystkiemu w telewizji
towarzyszy muzyka, która zapewnia wszelkim informacjom wrażenie
rozrywkowości. Powstanie idealnego wizerunku przyczyniło się do zmian
stosunku do własnego ciała. Coraz popularniejsze stają się operacje
plastyczne, mające na celu stworzenie naszego wizerunku takiego, jaki
jest bliski naszemu ideałowi. Tę zależność zabawy własnym ciałem i
mediów podkreśla polski socjolog, Marek Ziółkowski: Popularność
zabiegów estetycznych zwiększyło oddziaływanie mediów; telewizyjne
reklamy dość skutecznie tworzą iluzję, że przekształcenia zewnętrznego
wyglądu są nie tylko możliwe, ale i wręcz niezbędne dla życiowego
sukcesu, zdobycia pracy, przyjaciół i powodzenia[24].
Dalej pisze: Przekształcenia
cech naturalnych są czasami czysto funkcjonalnymi zabiegami. Częściej
jednak przenoszą one dodatkowe znaczenia, stając się elementem
społecznej komunikacji, manifestacją przynależności do określonych grup
czy oznaką uznawania pewnego systemu wartości. Mogą one być elementem
ostentacyjnej konsumpcji pragnącej wyróżnić się finansowej elity
(wielokrotne operacje kosmetyczne), ledwo tolerowanym dziwactwem czy
oznakami przynależności do rozmaitych grup alternatywnych, kontr- czy
subkulturowych (tatuaże, przyrost mięśni dzięki treningom w siłowni)
zalecanymi zabiegami uzyskującymi status oczywistego w danym
społeczeństwie czy grupie standardu (depilacja), świadczeniami państwa
na rzecz wszystkich obywateli bądź nawet obowiązkiem, za niewywiązanie
się z którego grozi kara (obowiązkowe szczepienia)[25].
Media,
przez swoją wszechobecność, w znacznym stopniu kreują nasze kanony
piękna. Jak podkreśla Ziółkowski, są to też kanony piękna naszego ciała,
które przez manipulację nim staje się elementem komunikacji. Już nie
tylko o stroju możemy decydować, ale również o naszej cielesności.
Ziółkowski pisze dalej:
Interwencja
we własne ciało staje się w dużej mierze elementem społecznej
komunikacji i gry interakcyjnej, sztuki stwarzania i kontrolowania
wrażeń, ukrywania i odsłaniania stygmatów. Niektóre z owych cech zmienić
można na stałe, inne (jak widoczny dla obserwatora kolor już nie tylko
włosów, ale i oczu)zmieniane mogą być jedynie tymczasowo. Ingerencja
polega wtedy nie na jednorazowym przeobrażaniu cechy w zasadzie stałej,
ale na kontroli i sterowaniu przez siebie sytuacyjnym ujmowaniu cechy
zmiennej[26].
Wróćmy
jednak do problemu wiadomości. Robert MacNeil daje wskazówki jak maja
wyglądać wzorcowe wiadomości. Jego zdaniem należy ciągle dbać o
zachowanie krótkiej formy, nienadużywanie niczyjej uwagi i dostarczanie
nieustających impulsów przez różnorodność, działanie, oryginalność i
ruch. Każdej informacji nie należy poświęcać więcej niż kilka sekund.
Przez
ciągłe wciąganie przez telewizję do zabawy Amerykanie są najbardziej
zabawowym i najmniej poinformowanym narodem zachodniego świata.
Współczesny Amerykanin na każdy temat posiada kilka opinii, które
trafniej byłoby nazwać emocjami, co tłumaczyłoby się faktem ich
zmienności z tygodnia na tydzień, na co wskazują sondaże.
Wynikiem
natłoku informacji jest totalna dezinformacja, której źródłem jest
niewłaściwe umieszczenie informacji w kontekście, oderwanie, pozbawienie
jej znaczenia lub powierzchowna, tworząca złudzenie wiedzy o czymś.
Jest to efektem rozrywkowej formy wiadomości telewizyjnych. Tracimy
przez to poczucie, co znaczy być dobrze poinformowanym. Sprawy nudne nie
przyciągają uwagi publiczności. Coraz mniej ludzi interesuje się
polityką. Nie dostrzegają sprzeczności w poglądach polityków, gdyż ta
wymaga, aby stwierdzenia i wydarzenia były postrzegane jako wzajemnie ze
sobą powiązane aspekty nieprzerwanego i spójnego kontekstu. Po
zniesieniu czy rozczłonkowaniu kontekstu sprzeczność znika. Rozrywkowość
informacji coraz bardziej przenika do prasy. Teraz już każdy akapit
może stanowić kolejną informację.
Różnego
rodzaju wyznania sięgają po telewizję jako środek przyciągania
wiernych. Czynią to swobodnie, frywolnie obracając zwykłe życie w
zabawę. W tych licznych programach zaciera się poczucie wartości.
Telewizja woli nastroje pojednawcze. W programach atakuje się jedynie
tych, którzy albo są mniejszością oglądających albo w ogóle nie sięgają
po telewizję (np. świeccy humaniści).
Religia
w telewizji przedstawiana jest w formie rozrywki. Zanika tu obrządek ,
dogmat, tradycja, teologia i duchowa transcendencja. Kaznodzieje nie
potrafią pogodzić się z tym, że nie wszystkie rodzaje dyskursu da się
przenieść z jednego środka przekazu na drugi.
Jednak
nie wszystko, co zostało stworzone, nie wszystkie dogmaty, myśli da się
przekształcić w telewizję. To, co zostaje przystosowane do warunków
telewizyjnych służyło czemuś innemu i nie zawsze udaje mu się zachować
swą dawną istotę.
Billy Graham dostrzegł, że telewizja jest najpotężniejszym narzędziem komunikacji, jakie kiedykolwiek wynalazł człowiek.
Inny
sposób przekazu daje inne przesłanie, a co za tym idzie, odmienne jest
społeczne i psychologiczne znaczenie tego przesłania. Telewizja nie
pozwala na przeżywanie autentycznych religijnych uniesień. W tych
warunkach każda przestrzeń może stać się miejscem kultu religijnego,
który dawniej miał miejsce w kościołach. Musi być jedynie spełniony
warunek kontemplacji, ciszy, modlitwy, skupienia, czego brakuje w
programach telewizyjnych.
Ekran
telewizyjny jest niezwykle podatny na psychologie etyki świeckiej,
związany z reklamami i rozrywką, że trudno stworzyć tu na nowo ramę
religijnych wydarzeń. Cała otoczka tych programów jest wyjątkowo
świecka. Pełno w nich reklam, zapowiedzi innych rozrywek, możliwości
przełączenia na inny program.
Same
zabiegi marketingowe, manipulowanie tłumem, dalekie jest od
jakiegokolwiek sacrum. Telewizyjni kaznodzieje ofiarują ludziom to czego
oni pragną. Ci z dawnych czasów dawali tłumom to czego potrzebowały.
Wszystko, co było w obrządkach religijnych miało swoje źródło czysto
rytualne, duchowe. W telewizji ważna jest estetyka. Tu religia musi być
widowiskowa. Moim zdaniem nie jest to do końca prawda. Wiele niezwykłych
widowisk, rozrywek, które fundował, ciągle kontynuując wspaniałą
tradycję przepychu, przerysowania, bez problemu możemy znaleźć w
Hiszpanii, niegdyś kraju niezwykle katolickiego. Już od początków
zawładnięcia całego półwyspu przez wyznawców Chrystusa i zmieszanie, tej
surowej niegdyś kultury, z wyuzdanym przepychem jaki cechował kulturę
iberyjskich Arabów stało się źródłem rozrywkowej religii, czego Postman
nie dostrzega.
Jego
zdaniem telewizja zajmuje nasze serca osobistościami, a nie
wprowadzaniem do serc pojęć abstrakcyjnych. Nabożeństwa religijne
przemodelowywane są pod kątem przystosowania ich do wymagań
telewizyjnych.
Polityka
przez telewizję stała się show-businessem. Nie ma tu jasnych zasad.
Wszystko jest na sprzedaż. Dokonuje się tego przez reklamę, będącą
najbardziej rozpowszechnioną i najsilniejszą formą komunikacji, wysyłaną
za pośrednictwem elektrycznej wtyczki. Jej wszędobylskość zniszczyła
dyskurs polityczny. Reklama obrazkowa, z jaka mamy kontakt, wytwarza
emocjonalny urok, zamiast być świadectwem prawdy, podstawą do
konsumenckiej decyzji.
Reklamy
mówią o lękach, marzeniach, upodobaniach odbiorców, a nie o produkcie.
Nie pokazuje nam, co dobrego jest w produkcie, ale co złego w
kupujących. Dobra reklama nie tylko jest skrótowa i zawiera siłę
uczuciową, ale również jest jednoznacznie dydaktyczna. Jest
przypowieścią o problemie, który można łatwo i zabawnie rozwiązać.
Obecnie
politycy, aby się sprzedać, eksponują się w programach rozrywkowych.
Postman za historykiem Carlem Schorsky głosi, że współczesny umysł
zobojętniał na historię, ponieważ ta stała się dla niego obojętna.
Dawniej polityka stosowała represje wobec niewygodnych faktów. Obecnie
zanikają one wśród milionów informacji. W świecie druku informacja była
niezwykle ważna i mogła prowadzić do zmiany światopoglądu, ustroju.
Polityczny dyskurs dążący w stronę żartu dla wszystkich tyranów jest
niezwykle korzystny. Nie muszą się oni wówczas martwić o cenzurę, bo
wszystko, co nie byłoby zabawne nie interesowałaby nikogo.
Wszyscy
socjologowie są zgodni, że młoda jednostka jest kształtowana przez
społeczeństwo, najbliższych. Dopiero w wieku dorosłości może podejmować
samodzielne decyzje[27].
Ważnym elementem, od którego zależy kształt społeczeństwa, jest
socjalizacja dzieci. Daje ona dorosłym możliwość mniej lub bardziej
świadomego przekazywania własnego systemu wartości[28].
1969 rok-pierwsza emisja Ulicy Sezamkowej.
W świadomości Amerykanów pojawiła się myśl, że dzieci można uczyć przez
reklamę, programy telewizyjne. Zwolniło to rodziców z obowiązku
uczenia. Program ten stał się odpowiednim wstępem dzieci w kulturę
uwielbiania rozrywki. Autor zarzuca tego typu edukacji to, że wymaga
skupienia na obrazach, niemożności zadawania pytań, brak wzajemnych
oddziaływań (prywatna przestrzeń, własny wybór, gdzie zabawa jest celem
samym w sobie. Szkoła kształtuje umiejętności językowe, rozwija
zainteresowania, kształtuje umiejętność współdziałania, rozumienia norm
społecznych, zabawa jest środkiem wiodącym do celu. John Dewey zauważył,
że w szkole człowiek uczy się, w jaki sposób można się uczyć, jak
zdobywać wiedzę.
Wiedzę
z programów telewizyjnych można czerpać w każdym momencie i w każdym
miejscu. Nie ma ocen i wymogów edukacyjnych. Każda informacja ma być
przyswojona. Nie podaje się możliwości istnienia wątpliwości. Nie
toleruje się tu opisu. Telewizja przyjmuje formę gawędy prowadzonej za
pomocą dynamicznych obrazów wspieranych muzyką.
Najnowsze
badania pokazują, że oprócz spania telewizja jest najulubieńszą metodą
spędzania wolnego czasu. Z kolei badania nad efektywnością uczenia się
potwierdziły, że telewizja ma niezwykły wpływ. Nic tak dobrze nie wpływa
na szybkość uczenia się jak udramatyzowana forma przedstawionego
materiału. Zachęca się do integrowania trzech mediów (radio, telewizja,
komputer) w proces nauczania czy prezentacji multimedialnej.
Jest
jednak spore niebezpieczeństwo wynikające z tego typu edukacji. Wiedza
zdobyta przez telewizję będzie pokawałkowana, konkretna,
niewnioskotwórcza, natomiast ta przyswojona przez czytanie może bardziej
wiązać się z wiedzą nagromadzoną wcześniej, co prowadzi do wyciągania
wniosków. Wszystko dąży w kierunku przekonania, że wiedza może być
przekazywana za pomocą rozrywki, że może się nią stać.
Duch
kultury może zanikać przez stawanie się więzieniem lub przekształcanie
się w burleskę. Współczesny świat jest skażony wieloma
kulturami-więzieniami, które opisywał Orwell. Huxley wskazuje na to jak w
epoce zaawansowanej technologii duchowego spustoszenia możemy się
spodziewać ze strony wroga o uśmiechniętej twarzy. Nie potrzebni stają
się strażnicy, granice. W sytuacji, kiedy życie kulturowe staje się
rozrywką, życie publiczne grą, polityka zabawą, możliwość śmierci
kultury staje się nieuchronna.
Świat
Orwellowski łatwiej rozpoznać i stawić mu czoło niż w przypadku świata
Huxleyowskiego, ponieważ nikt nie jest w stanie stawić czoła morzu
przyjemności. Kolejne wynalazki odgrywały większą rewolucje kulturową
niż jakiekolwiek rządy. Zmieniały światopogląd, ideologie. Żadne medium
nie jest niebezpieczne jeśli jego użytkownicy, odbiorcy są świadomi na
czym polega jego niebezpieczeństwo.
Szkoły
powinny uczyć interpretowania symboli kultury. Obecnie zadanie to
powinno polegać na nabywaniu umiejętności dystansowania się od form
informacji. Powinniśmy nauczyć się rozumieć politykę i epistemologię
mediów. Problem współczesnych polega nie na tym, że śmieją się zamiast
myśleć, ale na tym, ze nie wiedzą z czego się śmieją, ani dlaczego
przestali myśleć.
Poważną
kwestią do rozstrzygnięcia jest również dostępność pornografii.
Socjologowie, pedagodzy i psycholodzy badają, jaki wpływ wywiera ona na
kształt społeczeństwa oraz relacje jednostek znajdujących się w nim.
Tomasz Szlendak pisze: Dawno minęły już czasy, kiedy to porno-publikacje nabyć można było wyłącznie za ciężkimi kotarami seks-shopów[29].
Podkreśla również, że obecnie pornografia jest czymś powszechnie
dostępnym i burzy świat tabu. Powszechny dostęp do Internetu daje
niesamowite możliwości dostępu do rozpowszechnianych tam materiałów
pornograficznych. Praktycznie nie istnieją ograniczenia wiekowe
dotyczące dostępu do treści przeznaczonych dla dorosłych. Dzieci i
młodzież nie muszą już starać się zdobyć materiałów przeznaczonych dla
letnich, ponieważ na brak możliwości weryfikacji wieku nie ma możliwości
blokowanie takich treści przed nieletnimi.
Szlendak pisze: W
ramach sieciowej kultury bezwstydu przeszliśmy od normy
porno-intymności i specyficznej subkultury do normy ekspozycji,
sieciowego ekshibicjonizmu, podglądactwa i potężnej diaspory mas
buszujących po serwerach z seksem. To, co było niegdyś ››inne‹‹ i
zakazane, dzisiaj stało się (niemal) estetycznym kanonem i czymś
zupełnie zwyczajnym. W kulturze konsumpcyjnej, która pozwoliła
porno-przemysłowi na osiąganie ogromnych zysków, zapanował estetyczny i
etyczny terror porno-image'u i porno-stylu. Ten specyficzny dyktat
pornografii w błyskotliwym tempie przekształca przez swą wszechobecność i
nachalność kolorowy świat konsumeryzmu i przełamuje dotychczasowy
sposób postrzegania zachowań dewiacyjnych[30].
Tomasz
Szlendak zauważa również, że Hugh Heffner założyciel „Playboy'a" pod
koniec lat sześćdziesiątych zaczął wydawać swoje czasopismo, przez co
jako pierwszy wprowadza seks na główna ulicę. Ciągle rozwijające się
media poszerzyły możliwości rozprzestrzeniania materiałów
pornograficznych. Medialne
oswojenie kultury z nagością doprowadziło w konsekwencji do ekspansji
pornografii, co było szczególnie zauważalne w momencie wprowadzenia na
rynek kasety VHS z możliwością odtwarzania jej domowym w zaciszu[31]".
Szlendak
podkreśla również to, że aktorzy i aktorki porno stali się gwiazdami,
których śledzone jest też życie osobiste. Kulisy porno-produkcji, to
kreowanie miłości fizycznej przez przerywanie zdjęć w celu poprawek[32].
Zmiana świata wartości przez media sprawiła, że to, co dawniej było
zakryte, zabronione, uważane za tabu, teraz staje się coraz bardziej
odkryte i wręcz pożądane. Paradoksem jest to, że niektóre aktorki po
zakończeniu kariery porno przechodzą do normalnej produkcji filmowej.
To,
że telewizja i inne współczesne media kształtują nas i nasz
światopogląd nie ulega wątpliwości. Nikt nie odważy się przeciwstawić
twierdzeniom na temat formowania moralności przez media. Szybkość z jaką
rozprzestrzenia się informacja, kultura jest niezwykle zaskakująca.
Ludzie wydaja się nie mieć już żadnych ograniczeń czasoprzestrzennych.
Informacje i ich cywilizacja docierają do najodleglejszych zakątków
świata, jeśli takie jeszcze istnieją. Ziemia staje się globalną wioską,
którą przepowiadał McLuhan. Możemy także dostrzec zanik tożsamości
narodowych czy plemiennych.
Jednak
czy cały ten proces jest aż tak wielkim zagrożeniem? Powszechna
edukacja, niekiedy i tak kończąca się analfabetyzmem z powodu
nieumiejętności zrozumienia przeczytanych treści, a więc braku
formowania świata abstrakcyjnego, mimo wszystko dała wiele współczesnym
czasom.
Możemy
zacząć od podstawowych potrzeb ludzkich czyli od dbania o ciało.
Wszechobecne informacje, napór mediów, masowe podporządkowywanie się
wzorcom daje nam lepsze dbanie o higienę, odżywianie, świadomość
zdrowego spędzania wolnego czasu.
Postman
upiera się przy tym jakoby Amerykanie przed czasami telewizji i
telegrafu byli bardziej wykształceni. Moim zdaniem odsetek ludzi, którzy
posługiwali się umysłem nie dla rozrywki lecz w celach poznawczych jest
ciągle ten sam.
Dla
Postmana telewizja jest jeszcze całkiem młodziutkim medium. Internet
ogólnodostępny jeszcze nie istnieje, przepływ informacji opiera się
głównie o to, co ludzie zobaczą lub usłyszą w radiu i telewizji.
Można
by powiedzieć, że współczesne czasy niosą coraz większe zagrożenia.
Internet, do którego ma dostęp każdy, jest źródłem jeszcze bardziej
poszczątkowanej wiedzy, przepływającej z jednego końca Ziemi na jej
drugi koniec.
Telefonia
i komputery dały nam niezwykłą możliwość wglądu w cały świat i
poznawania ludzi innych krajów bez potrzeby podróżowania.
Każde
nowe media niosą z sobą tyle samo szans, co i zagrożeń. To od człowieka
zależy, jak wykorzysta kolejną „zabawkę", która daje niezwykłe
możliwości kształcenia, jeśli tylko potrafimy selekcjonować płynące
zewsząd informacje. Tego ma nas właśnie uczyć szkoła.
Postman
czuje też zagrożenie, a może i nawet upadek współczesnego szkolnictwa.
Dla niego nauka nie może być przyjemna. Świat oparty na zabawie jest
światem zmierzającym ku upadkowi. Z mojego pedagogicznego punktu
widzenia odpowiednio wykorzystane media są wsparciem w procesie
edukacji. Trzeba je jedynie umiejętnie dawkować i przygotować. Sama
niejednokrotnie wykorzystałam wszelkie możliwe środki przekazu, aby
wspomóc rozwój i wzbudzić zainteresowanie dzieci.
Z
własnego doświadczenia wiem, że nauka jeśli jest przyjemna, jeśli wiąże
się z pozytywnymi bodźcami staje się nie tylko ciekawszą, łatwiejszą,
ale bardziej przyciąga. Większość ludzi jest wzrokowcami, znaczna część
jeszcze słuchowcami, ruchowcami. Zaangażowanie wszystkich tych
predyspozycji daje niezwykłe efekty.
Współczesny
świat oferuje nam wiele możliwości kształcenia. To od nas samych zależy
czy chcemy się rozwijać czy wolimy biernie poddawać się manipulacji
przez informacje.
Kolejny
problem pojawia się przy kształtowaniu poglądów, poczuciu smaku,
wrażliwości na sztukę, która bardzo się zmieniła-a może tylko zatoczyła
koło-przez wieki. Coraz mniej refleksji pojawia się nad obrazami
napotykanymi, ponieważ jest ich nadmiar. Niejednokrotnie bilbordy,
plakaty reklamowe stają się dziełami sztuki. Dostrzegamy w nich artyzm
twórcy. Natłok obrazów powoduje, że wszystkie odbierane są jako jeden z
wielu.
Ten problem doskonale ujawnia również Kurt Vonnegut w książce Losy gorsze od śmierci w swojej metaforze „I już, i już, i już"[33].
Autor doskonale obrazuje podejście współczesnych ludzi do kolejnych
dzieł sztuki, która wydaje się drażnić ludzi, jeśli wymaga od nich
jakiegokolwiek skupienia, dłuższej uwagi. Amerykanie w tym ujęciu
pokazani są jako ludzie pędzący na wrotkach przez Luwr. Sam nawet wydaje
się rozumieć i pochwalać tę postawę, ponieważ niejednokrotnie
zachwycamy się czymś, co sztuka nie jest. Sam przyznaje się do wystaw
fotografii, grafiki, które miał tylko dlatego że jest sławny. Nie
liczyła się tu jakość obrazów tylko wyrobione nazwisko.
Vonnegut,
tak jak i Postman, dostrzega, że współczesna sztuka ukształtowana jest
przez to czego oczekuje społeczeństwo. Malarze, graficy zmuszeni zostają
do tworzenia takich obrazów, na jakie jest popyt. Prawdziwa sztuka
powstaje w samotności. Tak też powinno się ją odbierać.
Z
drugiej strony pojawia się problem oceny dobrego i złego dzieła. Tylko
po obejrzeniu, przeczytaniu, wysłuchaniu naprawdę dużej ilości jesteśmy w
stanie ocenić, czy coś jest wartościowe czy też nie. Z drugiej strony
znowu pojawia się natłok wszelkich tworów przed czym przestrzega nas
Postman- świat informacji bezużytecznej, bo oderwanej od kontekstu,
świat informacji bezrefleksyjnej, bo następującej po sobie,
poszczątkowanej. Przyznaje też, że dawniej siła pisanego słowa była
większa.[34]
U
Vonneguta pojawia się również niezwykła, ale realna wizja przyszłości
pełnej wynalazków ułatwiających ludziom życie, ale jednocześnie
cofających ich pod względem rozwoju emocjonalnego. Człowiek w tej
cywilizacji postępu ma dostęp do wszelkich informacji, ale czy będzie
umiał z tego korzystać? Nie koniecznie. Na pewno nie zawładnie
wszechwładną Naturą, która w mgnieniu oka może wszystko zniszczyć. Nie
pomoże tu szybka komunikacja i wszelkiego rodzaju wynalazki.[35]
Jednocześnie
jest przeciwny wszelkim wizjom, w których świat dąży ku nieuchronnej
zagładzie. Dowodzi nawet, że cywilizacja się rozwija, staje się bardziej
humanitarna. W jego młodości linczowano Murzynów, dyskryminowano Żydów.
Jego zdaniem dostęp do informacji pozwala na większą tolerancję. Już
dawniej głoszono poglądy, że kraj upada, bo młodzi nie mają obowiązku
czytania wielkich myślicieli, którzy byli zwolennikami niewolnictwa,
posłuszeństwa kobiet i dzieci.[36]
Kolejnym
zagrożeniem niesionym przez media (co często podkreśla w swoich
książkach Wojciech Burszta) jest „makdonalizacja" społeczeństw, czyli
ujednolicanie kultury przez media. To jednak nie do końca zgadza się z
obserwacjami socjologów. Giddens w tej sprawie pisze: Jednakże większość społeczeństw uprzemysłowionych staje się coraz bardziej zróżnicowana kulturowo, czyli wielokulturowa[37].
Owa wielokulturowość jest kształtowana przez subkultury, o których Giddens pisze: Pojęcie subkultur
nie odnosi się jedynie do grup etnicznych i językowych w obrębie
większego społeczeństwa. Dotyczy ono wszelkich grup ludności, które
odróżniają się od reszty społeczeństwa swoim wzorem kulturowym[38].
Bibliografia:
-
1. Anthony Giddens, Socjologia, tł. Alina Szulżycka, Warszawa 2004.
-
2. Ireneusz Krzemiński, Socjologiczne przemiany współczesnego świata, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004.
-
3. Kurt Vonnegut, Losy gorsze od śmierci, tł. Jan Rybicki, Warszawa 1994.
-
4. Magdalena Tomaszewska, Melting pot proszę!, [w:] Ekran, mit, rzeczywistość, pod red. Wojciecha J. Burszty, Warszawa 2003.
-
5. Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006.
-
6. Marek Ziółkowski, Dziedziczenie i wybór, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004.
-
7. Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny wepoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002.
-
8. Tomasz Szlendak, O rozmywaniu granic w świecie porno-suflerów. Moralność w dobie późnonowoczesnej, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004.
[1] Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006, s. 11.
[2] Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006, s. 11.
[3] Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006, s. 12.
[4] Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006, s. 12.
[5] Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006, s. 12.
[6] Anthony Giddens, Socjologia, tł. Alina Szulżycka, Warszawa 2004, s. 49
[7] Anthony Giddens, Socjologia, tł. Alina Szulżycka, Warszawa 2004, s. 51.
[8] Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006, s. 14.
[9] Marek Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006, s. 15.
[10] Anthony Giddens, Socjologia, tł. Alina Szulżycka, Warszawa 2004, s. 85.
[11] Ireneusz Krzemiński, Socjologiczne przemiany współczesnego świata, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 18.
[12]Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s. 16.
[13] Marek Ziółkowski, Dziedziczenie i wybór, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 122.
[14] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s, s. 35.
[15] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s, s. 47.
[16] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s, s. 49.
[17] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s, s. 51.
[18] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s, s. 88.
[19] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s 108.
[20] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s 109.
[21] Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s 127.
[22], Neil Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-buisnessu, przeł. Lech Niedzielski, wstęp Maciej Mrozowski, Warszawa 2002, s. 146.
[23] Magdalena Tomaszewska, Melting pot proszę!, [w:] Ekran, mit, rzeczywistość, pod red. Wojciecha J. Burszty, Warszawa 2003, s. 33.
[24] Marek Ziółkowski, Dziedziczenie i wybór, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 121.
[25] Marek Ziółkowski, Dziedziczenie i wybór, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 121-122.
[26] Marek Ziółkowski, Dziedziczenie i wybór, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 122.
[27] Marek Ziółkowski, Dziedziczenie i wybór, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s.125-127.
[28] Marek Ziółkowski, Dziedziczenie i wybór, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 128.
[29] Tomasz Szlendak, O rozmywaniu granic w świecie porno-suflerów. Moralność w dobie późnonowoczesnej, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s 188.
[30] Tomasz Szlendak, O rozmywaniu granic w świecie porno-suflerów. Moralność w dobie późnonowoczesnej, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s 188
[31] Tomasz Szlendak, O rozmywaniu granic w świecie porno-suflerów. Moralność w dobie późnonowoczesnej, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 189.
[32] Tomasz Szlendak, O rozmywaniu granic w świecie porno-suflerów. Moralność w dobie późnonowoczesnej, [w:] Socjologia a przemiany współczesnego świata, pod red. Ireneusza Krzemińskiego, Warszawa 2004, s. 198-199.
[33] Kurt Vonnegut, Losy gorsze od śmierci, tł. Jan Rybicki, Warszawa 1994, s. 41.
[34] Kurt Vonnegut, Losy gorsze od śmierci, tł. Jan Rybicki, Warszawa 1994, s. 70.
[35] Kurt Vonnegut, Losy gorsze od śmierci, tł. Jan Rybicki, Warszawa 1994,. 129.
[36] Kurt Vonnegut, Losy gorsze od śmierci, tł. Jan Rybicki, Warszawa 1994,. 130.
[37] Anthony Giddens, Socjologia, tł. Alina Szulżycka, Warszawa 2004, s 47-48.
[38] Anthony Giddens, Socjologia, tł. Alina Szulżycka, Warszawa 2004, s. 48.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz