Umberto Eco - wielki badacz semantyki, semiologii, procesów
komunikacji i estetyki od czasu do czasu para się pisarstwem.
"Filozof" (jeśli tak można powiedzieć o filologicznym erudycie),
który rozprawy naukowe pisze językiem zrozumiałym dla uczniów szkoły podstawowej tworzy
światy wymagające szerokiej znajomości kontekstów kultury i skupionego
czytania. Jego "Wahadło Foucalta" (czyt. Fuko) ponadto (jak wszystkie jego
powieści) rzuca nowe światło na historię świata. Zarzucony na początku wątek
kryminalny traci na mocy z każdą przeczytaną stroną, by po jakimś czasie wrócić ze
zdwojoną siłą. Po drodze burzy naszą dotychczasową wiedzę, skłania do
przemyśleń na temat wydarzeń i to nie tylko tych z najnowszej historii. U Eco
nawet poczciwy król-mnich, za jakiego uchodził Ferdynand II (mąż Izabelli),
jednoczący ludy na Półwyspie Iberyjskim, demaskuje interesy Krzyżowców,
Templariuszy, funkcjonowania Inkwizycji i podaje powody podbojów Hitlera. Te
niby odległe dla siebie wydarzenia łączy tajemnica, której odkrycie grozi
zyskaniem władzy, bogactw lub utratą życia. Samo wejście na jej trop sprawia,
że bohaterowie są zagrożeni.
Z
drugiej strony wiodą spokojne życie toczące się od
skomplikowanego romansu do niezobowiązującej znajomości, a wszystko w
małym
światku wykorzystującym naiwnych pisarzy utrzymujących wydawców, którym
wcale nie zależy na promocji książek, ale na zarobku, a zarobić na
cudzych marzeniach jest bardzo łatwo.
Przez natłok informacji wymagających szeroką znajomość
kultury i historii świata nie jest to lektura dla każdego. Przed przystąpieniem
do czytania którejkolwiek z książek Eco należy oddać się wszechstronnym
studiom. Po ugruntowaniu wiedzy i oddaniu się lekturze możemy na naszą wiedzę
spojrzeć z nieco innej perspektywy: idealny dekonstrukcjonizm naszej wiedzy.
Wiele osób uważa, że historia (jako wydarzenia prawdziwe)
opowiedziane w książkach Eco to zakłamywanie prawdziwych wydarzeń. Jaka jednak
jest ta owa prawdziwa historia? To ta, którą piszą zwycięzcy? My, Polacy
doświadczyliśmy bolesnych uświadomień, że to, co napisane i przekazywane w
różnych epokach w podręcznikach nie zawsze było prawdą (częściej nią nie
bywało).
Po każdej lekturze włoskiego pisarza trzeba na nowo
zagłębiać się w historię i odkrywać wcześniejsze kłamstwa autora lub historyków
ze świadomością, że nie będzie to prawna obiektywna, lecz nasza subiektywna
lupa kultury.
Bez odpowiedniego przygotowania można sobie tę pozycję
darować. Równie dobrze można przeczytać książki Dan’a Brown’a, które mają
bardziej spójną fabułę. Książka Eco naszpikowana
trudnymi wyrazami i opisami ma wzbudzić podziw i wyobrażenie o niesamowitej
inteligencji autora. W owym posługiwaniu się wiedzą za dużo sztuczności. całość
wydaje mi się przypominać moje dziecięce wiersze, kiedy pani od polskiego o
jednym z manierystycznych poetów powiedziała, że jest geniuszem słowa, a ja w
swojej naiwności (pragnąć naśladować styl) każdy wierszyk wzbogacałam zwrotami
z obcych języków. Wszystko w myśl zasady, że im bardziej uczono tym lepiej. Mimo tej maniery ciągle wracam do jego książek i odkrywam coś nowego, interesującego.
Twórca
tytułowego wahadła (podobnie jak opowiedziane w książce historie) jest
człowiekiem godnym zainteresowania. Więcej informacji o Jeanie
Bernardzie Léonie Foucault http://pl.wikipedia.org/wiki/Jean_Bernard_L%C3%A9on_Foucault
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz