Anna
Frajlich, Laboratorium, Szczecin,
Bezrzecze „forma” 2014
Zbiór opowiadań Anny
Frajlich rozpoczyna opowiadanie, którego tytuł uświęca całą książkę, „Laboratorium”.
Akcja toczy się w Stanach Zjednoczonych, do których los rzucił bohaterkę będącą
absolwentką filologii polskiej. Młoda emigrantka dostała pracę dzięki znajomości
i dobrym chęciom profesora prowadzącego skomplikowane badania nad wirusami
roznoszonymi przez krew i drogą płciową. Może być ono traktowane, jako metafora
życie i cech przekazywanych w podobny sposób osobom, z którymi mamy codziennie
kontakt. Im więcej tych relacji, im bliższe więzi biologiczne tym większe
oddziaływanie. Nasze przeżycia są zależne też od czynników kulturowych, w
których się wychowujemy i one też są brane pod uwagę przez naukowca. Takie
spojrzenie na „Laboratorium” sugerują kolejne opowiadania, w których podmiot
liryczny mówi o swoich znajomych, którzy przez swoje żydowskie korzenie musieli
wyjeżdżać z Polski. Cień zagrożenia prześladuje i ją. Nie opowiada o swoim
traumatycznym doświadczeniu, jakim był wyjazd, ale pozwala nam wejść w ten
świat smutku w „Pożegnaniu”, czy „Prostych równoległych”, w których losy ludzi
ulegają rozdzieleniu i pozostaje jedynie uczucie pustki i kłopotliwych uczuć
oraz kompromisów i przymykania oczu na przeszkadzające elementy tak, jak w „Sztuce
życia”, w której pies denerwujący się na karaluchy staje się mistrzem
ignorancji do nielubianych współlokatorów. Nowa rzeczywistość z dnia na dzień
zostaje oswojona, a bohaterka „dorabia się” nie tylko dzieci, ale i wnuki, przy
których może dorosnąć do dzieciństwa, którego często nie potrafimy, jako
dzieci, chcąc jak najszybciej dorosnąć i mieć więcej swobody, obowiązków i
odpowiedzialności. Razem z wnukiem dorasta do czytania i przeglądania tych
samych książek z podobnym zainteresowaniem. Proste i – wydawałoby się –
monotonne, bo znane na pamięć katalogi nabierają znaczenia symbolicznego, które
jest ważne jedynie dla dziecka.
Mnie do gustu najbardziej
przypadło opowiadanie o zegarkach, w którym babcia kupuje wnukowi mającemu iść
do szkoły zegarek. Sama przy okazji wspomina swój pierwszy, używany i jego
niezwykłość, ponieważ nie każdy mógł sobie pozwolić na taki luksus. W obliczu
współczesnej dostępności wielu wynalazków takie wspomnienie jest niemal
nierealne. Dopiero z tej perspektywy możemy zrozumieć obecne dążenie do
obdarowywania pierwszoklasistów laptopami czy tabletami, co wielu często oburza.
Czy zegarek nie był takim luksusem? A może i większym skoro nawet nauczyciele
często go nie posiadali? Ten zegar wydaje się prześladować od pierwszego
opowiadania, w którym nie może zdążyć na pociąg, do pracy, a później wraca
wieczorem do domu, gdzie stęsknione dziecko ma do niej pretensje, że za długo
siedzi w pracy… Czas ucieka, przelewa się wielkim nurtem rzeki tuż obok i nie
pozwala się ujarzmić. Jednak on pozwala zapomnieć o wielu sprawach, uczy
odmiennego spojrzenia na ludzi, jak w „Rozczarowaniu”, w którym uczniowie uczą
się akceptować starszego i dojrzalszego kolegę, który przez problemy w szkole
powtarza klasę, ale to nie przekreśla jego możliwości kariery. Wpojone i
wyuczone wartości ulegają przedawnieniu, kruszeją pod wpływem przemijania tak,
jak imię ojca, które przez zmiany fonetyczne poddano różnorodnym obróbkom,
które potomnym sprawiają problem z jego zapisaniem.
„Laboratorium” – dzięki
uchwyceniu – różnych elementów życia i emocji im towarzyszących pozwala poznać
bohaterkę, jej świat i jego najważniejsze elementy. Anna Frajlich pochyla się
nad szczegółami i nadaje im różną perspektywę, która utrwala dawne uczucia i
wyjaśnia jej zachowania.
Zbiór polecam wszystkim,
którzy nie lubią schematycznych opowiadań. Całości uroku dodają grafiki Janusza
Kapusty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz