Anna Grzyb, Życie z drugiej ręki, Katowice
„Szara Godzina” 2015
Życie współczesnych matek Polek nie jest łatwe: mąż
gdzieś daleko zarabia pieniądze na rodzinę, a one tkwią w domach z dziećmi i
problemami. Nawet nie ma ich kto na chwilę odciążyć, a one zamiast próbować
zmienić sytuację tworzą emocjonalne bagno, z którego może wyrwać tylko
zwariowana przyjaciółka mająca wiele pomysłów, małe środki finansowe i brak
rodziny, która hamowałaby w działaniu. Po pierwszych wahaniach Anita ulega fali
pomysłów Aśki (marzącej o tym jedynym). Dzięki zmianie trybu życia,
usamodzielnieniu się, nadaniu swoim działaniom sensu bohaterka odkrywa, jak
wiele błędów sama popełniała, jak bardzo dawała uciekać czasowi przez palce,
jak bardzo poddawała się narzekaniu i oddalaniu od męża. Po latach rozłąki z
powodu jego pracy pozostaje jej albo zawalczyć o resztki uczucia albo wziąć
rozwód. Żeby decyzja nie była łatwa na drodze pojawi się niesamowicie
przystojny kolega z klasy, z którym prowadzi interesy. Do którego mężczyzny
będzie jej bliżej? A czy przyjaciółka znajdzie kogoś, dla kogo rzuci wszystko?
Jaka tragedia spotka Anitę, że jej dotychczasowe zmiany wydadzą się
bezsensowne, a przyszłość przedstawi się w szarych barwach.
Anna Grzyb zabiera nas w świat kobiet macierzyństwem
uwięzionych w domu. Młode matki jeszcze niedawno cieszyły się na przyjście
pierwszego potomka, a teraz bezradnie obserwują dorastanie kolejnego i zdarza
im się dość często krzyczeć. Świadomość niemożliwości zmiany na lepsze
przytłacza je każdego dnia. Z każdym brakuje odwagi i wiary w swoje możliwości,
a to przeradza się w nienawiść do męża, który może nie robi zawrotnej kariery,
ale zarabia i ma swoje pieniądze, a one muszą być na łasce lub niełasce.
„Życie z drugiej ręki” to dobra lektura dla rodziców,
a szczególnie dla matek, aby mogły spojrzeć na siebie i swoje życie z boku.
W książce (jak i w życiu) nie ważny jest wiek kobiet
i jak duże mają pociechy: łączy je w końcu żal, że one nic nie osiągnęły tylko
tkwiły w domu, że trafiały na ciągłe przeszkody, a jak już zaczęło im się
udawać to zostają na nowo wciśnięte w kulturowe schematy. Książka świetnie
przedstawia sytuację kobiet w naszym kraju: żaden pracodawca nie spieszy się do
zatrudnienia kobiety, a tym bardziej matki z dziećmi na umowę o pracę. Mogą pomóc
sobie same zakładając biznes. Styl narracji doskonale podkreśla pętlę
narzekania, w której pozwalamy sobie tkwić. Nie widzimy wówczas innych, często
lepszych, rozwiązań. Język bardzo prosty, a całość obfituje w liczne
powtórzenia, co świetnie podkreśla bezradność bohaterki, która pragnie
przeżywać, doznawać, a od życia dostaje tylko okruchy. Właśnie przez ten styl
nie jest to lektura łatwa, ale myślę, że godna uwagi, przemyślenia. Być może
zmotywuje nas - kobiety do innego spojrzenia na siebie.
Nim przeczytałam książkę podeszłam do niej bardzo
optymistycznie: interesujący tytuł, piękna okładka, dobre wydawnictwo, a
autorką jest blogerka książkowa. Czytając ją byłam na autorkę niesamowicie zła.
Pokazała bohaterkę, która gdzieś plącze się między macierzyństwem, rozpadającym
się małżeństwem i nadchodzącym romansem. Chciałam kobiety przebojowej, a nie
matki -Polki, którą i ja jestem. Oglądanie siebie boli, a każda matka może tam
zobaczyć kilka swoich błędów. Niektóre z nas ciągną te błędy do końca życia
uważając, że dzieci są najważniejsze, a kiedy one chcą żyć własnym życiem stają
się złośliwe.
Poza zobaczeniem siebie, zobaczyłam tam naszkicowany
obraz znanych mi matek: próbują coś zrobić ze swoim życiem, ale ciągle nie mogą
się przebić.
Książka daje nadzieję, ponieważ bohaterce się udaje,
ale... następuje kolejny przełom w jej życiu unicestwiający to, co ona do tej
pory wypracowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz