Kobieta
jest przedmiotem politycznym. Mężczyzna zwykle był i jest podmiotem.
Owszem bywały czasy i wyjątki, kiedy i płeć brzydka była przedmiotem,
ale to były właśnie wyjątki niewolnictwa, a w przypadku płci pięknej owa
przedmiotowość trwała i trwa.
Kiedy
politycy pragną odciągnąć uwagę szarego człowieka od spraw istotnych
rzucają hasła zmiany ustaw dotyczących kobiet. Jakie to mogą być ustawy?
Najlepiej kontrowersyjne!
Najbardziej
kontrowersyjnym tematem okazuje się możliwość decydowania o własnym
ciele i zdrowiu. W wielu krajach muzułmańskich płeć piękna jest winna
całemu złu świata. Gwałcona odpowiada za to, że sprowokowała
gwałciciela. Czasami oburzamy się na ich barbarzyństwo i nieludzkie
traktowanie kobiet, które poddaje się rytuałowi obrzezania. Zapomina
się, że kultura chrześcijańska traktuje kobiety jak chodzące inkubatory,
a nie ludzi. Kobieta w ciąży jest karana. Kobieta, która zaszła w ciążę
w wyniku gwałtu jest karana podwójnie: jako ciężarna nie ma praw, bo
na pierwszym miejscu jest płód i to jego życie jest więcej warte niż
inkubatora, jako zgwałcone muszą rodzić dzieci, które zostały spłodzone
przez wyrządzenie im największego bólu, jaki można zadać kobiecie.
W trakcie ciąży doznałam licznych dyskryminacji ze strony lekarzy, aptekarzy
i ludzi, którzy nie potrafią zrozumieć, że ciąża nie jest normalnym
stanem kobiety. Zdrowa kobieta jest pełna siły, nie ma problemów z
myśleniem czy wykonywaniem prostych czynności. Moje pierwsze pięć
miesięcy ciąży były bardzo trudne. Bywały dni, kiedy nie byłam w
stanie zwlec się z łóżka i zrobić sobie herbatę, nie wspominając już o
zrobieniu sobie czegoś do jedzenia czy pójścia na zakupy.
Normalnie
jestem bardzo żywotną kobietą, która kocha spacery i pokonanie
trzydziestu kilometrów w ciągu czterech godzin to dla mnie żaden
problem. W czasie ciąży byłam w takim stanie, że przejście stu metrów
było dla mnie niesamowitym wyczynem. W ostatniej fazie grubo
przekraczałam sto kilogramów, które w kilka miesięcy po porodzie
zrzucałam.
Poród
jest największym wysiłkiem, jaki wykonuje kobieta w swoim życiu. Nawet
najsłabsza ciężarna ma w sobie siły, o których nawet nie wiedziała. Jest
również najboleśniejsze przeżycie, dlatego nie można skazywać kobiety
na rodzenie dziecka, którego ona nie chce. Nie można skazywać kobiety na
rodzenie dziecka, które zostało poczęte w wyniku gwałtu.
Ja
miałam w swoim życiu sporo szczęścia i córkę urodziłam
mężczyźnie, których w danym momencie kochałam i na swój sposób nadal
kocham, bo przecież dał mi najwspanialszy prezent, jaki mógł: małą,
myślącą cząstkę mnie i jego, która wnosi w moje życie wiele radości i
szczęścia.
Podczas porodu, kiedy byłam u kresu wytrzymałości pomyślałam sobie: „Jak
dobrze, że nie muszę rodzić dziecka komuś, kogo nie kocham”.
Poruszyłaś bardzo istotny problem, który rozprawia się z mitem Matki Polki. Kobiety w "stanie błogosławionym" mają w mniemaniu naszego społeczeństwa siłę znosić wszelkie niewygody, gdyż robią to dla czegoś ważniejszego od nich samych - dziecka. Już tutaj tkwi zgrzyt, gdyż wyraźnie zapomina się o tym, że kobieta jest tak samo ważna jak istota, którą nosi. Poza tym ciąża to właśnie ogromny ciężar, psychiczny ale także fizyczny. Ja nie poczułam tego na własnym przykładzie, Ty tak i sama piszesz, że nosiłaś sto kilo ciała. Czas zdemitologizować Matkę i zacząć troszczyć się o kobietę, tę z krwi i kości.
OdpowiedzUsuń