Marta Kołodziej, rozwiedziona trzydziestoparolatka
z dwójką dzieci i fatalnymi relacjami z własnymi rodzicami przekonuje się, że nikt
tak nie komplikuje życia jak bliscy. Były mąż ciągle pojawia się na horyzoncie
jej życia, a wszystko przez to, że łączą ich córki stał się pupilkiem matki
bohaterki. Rodzicielka oskarża Martę o niezaradność, rozpad małżeństwa,
niezdecydowanie, brak umiejętności panowania nad rodziną, złe wychowanie
pociech i każdy kataklizm przytrafiający się młodej kobiecie. Jedyne, co wiąże
te dwie kobiety to kilkuletnie dzieci, do których Marta potrzebuje opieki,
kiedy jest w pracy. Oczywiście otrzymuje pomoc od matki, ale zawsze jest ona
okraszona wyrzutami i docinkami pod adresem rozwiedzionej córki, która śmiała
porzucić ukochanego zięcia. Wtedy zawsze rodziło się we mnie pytanie: czy nie
łatwiej byłoby zatrudnić kogoś obcego do pomocy? Niestety nie łatwiej, ponieważ
samotna kobieta samodzielnie utrzymująca rodzinę wykonująca wolny zawód nie ma
łatwego życia.
Kiedy poznajemy Martę pracuje nad kilkoma
sprawami i ulega wypadkowi, a raczej ktoś specjalnie w nią wjechał. Kobieta
niestety nie widziała sprawcy wypadku. Świadkowie podpowiadają jej, że był to
jej były mąż, z którym za parę dni mają wyjechać na wakacje jej córki.
Bohaterka stara się zrobić wszystko, żeby nie dopuścić do wyjazdu, ale matka
przekonuje ją, aby pozwoliła dziewczynką jechać.
„Byłam świetnym mediatorem, a wypracowane przez
lata mechanizmy obronne – niespotykany wręcz dystans do brutalności, agresji
czy dziwactw – pozwalały mi wykonywać tę trudną pracę i się nią cieszyć. Lecz
mnie samej nic nie dały. Niczego nie nauczyły, nic nie zmieniły i przed niczym
nie uchroniły. Uświadomiłam sobie, że osobista mediacja dopiero przede mną”.
Marta to bohaterka pokonana, osnuta kokonem
rodzinnych intryg i tajemnic, szukająca przyczyny swoich niepowodzeń gdzieś w
przeszłości, dzieciństwie, w którym nie zaznała miłości tylko krytykę. W „Mediatorce”
ciągle pochyla się ona nad relacjami z matką i zastanawia się jaki miały one na
nią wpływ. Czy aby na pewno tu tkwi problem? „Lekarstwo na żal” zabiera nas w
nieco inny klimat relacji: widzimy te dwie kobiety w dobrych relacjach i ciągle
nie możemy zrozumieć jak to się stało, że nastąpiła tak duża przemiana. Mimo
tego w życiu Marty ciągle dzieją się dziwne rzeczy. Przeszłość wydaje się ją
ścigać. Ale czy to przeszłość czy może ona sama?
„Wygodnie jest doszukiwać się przyczyny swoich
niepowodzeń w przeszłości i innych obarczać winą za własne niedoskonałości.
Taki przywilej mają tylko osoby bardzo młode, które nie uzbierały jeszcze
własnych doświadczeń, bo nie było ku temu okazji”.
Cykl „Mediatorka” to przede wszystkim opowieść
o marzeniach, rozwiązywaniu zawiłych zagadek z przeszłości, poszukiwania
własnej drogi, weryfikowania oczekiwań od życia. Widzimy w nim bohaterkę
niepewną, z niskim poczuciem wartości zmieniającą się w kobietę stanowczą,
doskonale wiedzącą dokąd zmierza, dostrzegamy jak manipulacja bliskich wpływa
na postrzeganie świata przez bohaterkę.
„Każdy z nas wiele razy weryfikuje swoje
oczekiwania – odpowiedziałam wymijająco. – Żyjemy marzeniami, pragnieniami, a
one zawsze są piękniejsze niż rzeczywistość. Dlatego gdy marzenie się ziści,
pojawia się rozczarowanie. To częsty paradoks”.
Jeśli myślicie, że to wyłącznie opowieść wyłącznie
o relacjach między matką i dorosłą córką to jesteście w błędzie. „Mediatorka”
to cykl o przemianach, otwieraniu się, zaskakiwaniu samej siebie oraz miłości,
małych i dużych szaleństwach, umiejętności wybaczania oraz szczypcie szaleństwa,
które sprawia, że życie nie jest nudne.
„Lekarstwo
na żal nosimy w sobie, w swoim sercu. Sama dla siebie jest pani zabójcą i uzdrowicielem, wybór,
którego dokonujemy, też należy do nas”.
To jak będzie wyglądało dalsze życie bohaterki
zależy tylko od niej, od tego czy otworzy się na wyjaśnienie tajemnic z
przeszłości. A my przy okazji dowiemy się jak bardzo czasami bywają nasze przekonania,
przeświadczenia, jak bliscy wpływają na to, w jaki sposób postrzegamy świat. W
prostej rodzinnej opowieści nie zabraknie wątku szpiegowskiego, pościgów, dalekich
podróży, egzotycznych wakacji, ataków mafii, tajemniczych telefonów. Wszystko
to urozmaicają jeszcze prowadzone przez Martę sprawy oraz atrakcje serwowane
przez Stowarzyszenie Mediatorów. Ewa Zdunek serwuje nam szybką, trzymającą w
napięciu akcję, która czasami przywodziła mi na myśl telenowele, a wszystko
przez piętrzące się intrygi i tajemnice, których rozwiązanie znajdziemy w tomie
„Lekarstwo na żal”. Cykl „Mediatorka” to bardzo przyjemna i - mimo trudnych
tematów – pełna humoru lektura, w której pisarka krzyżuje losy bohaterów z niesamowicie
różnymi problemami.
Sympatyczne okładki :)
OdpowiedzUsuń