Każdy poeta ma czas autorefleksji i przyglądania się twórczości innych. Poszukiwanie odpowiedzi na pytania nie jest łatwe. Wymaga szerszego spojrzenia, dyscypliny, umiejętności zestawienia i autokrytyki, aby dostrzec swoje błędy i wyciągnąć z nich wnioski. Kiedy w grę wchodzą sentencje dochodzi umiejętność poruszenia tematów w krótkiej formie. Zbigniew Chojnowski zabierając nas w świat spostrzeżeń, które mają w sobie coś z podręcznika sztuki poetyckiej, ale jednocześnie nawiązują do polskiej sztuki sentencji oprowadza nas po wszystkich aspektach związanych z poezją. Także tych nieoczywistych. Z jednej strony podręcznikowo dzielił postrzeżenia, zabiera w obszary, które są w jego ramach ważne, a z drugiej wykorzystuje moc aforyzmów, ich paradoksalność i dowcip, aby z tych niedługich tekstów wyłonić obraz omawianego tematu.
Tytuł „Tarcze z pajęczyny” brzmi jak oksymoron, bo z jednej strony mamy coś, co kojarzy się z solidnością i ma ochronić, a z drugiej delikatne sieci pajęczyn, ale one są takie tylko dla ludzi. Samym budowniczym zapewniają przetrwanie i są domem. Połączenie tych słów w tomie refleksji nad poezją daje duże pole do interpretacji: z jednej twórczość może nam się kojarzyć z tkaniem sieci, w które będą wpadać czytelnicy. Ale nie wszyscy: tylko ci, którzy chcą się spotkać w czasie lektury i zrozumieć poetę. A o to wcale nie tak łatwo. Nawet w czasie czytania prozy lub zwykłej rozmowy. Tom podzielony jest na sześć części.
W pierwszej poświęconej czytaniu Zbigniew Chojnowski krąży wokół poezji,
próbuje uchwycić sens jej powstawania, tworzenia kontaktu z piszącym, celowość pisania,
ale też samo istnienie tej formy wyrazu. Staje się ona pretekstem do rozmyślań
nad ludzką naturą, czyli jej zależnością od kultury, bo poza nią nie ma
człowieka. Obserwowanie siebie i otoczenia z naciskiem na twórczość sprawia, że
autor zauważa, że jeśli dobrze posługuje się słowami to zrozumienie go nie
zależy od niego, ale od odbiorcy i jego kompetencji językowych, otwartości. Pokazuje
mechanizmy tworzenia i odczytywania poezji, zwraca uwagę na zadziwiające
podziały i wartościowanie tekstów kultury, których znaczenie często nie zależy
od nich samych, ale od całej otoczki z założenia stawiania pewnych tekstów
wyżej:
„Modlitwa jest lepsza, bo jej adresatem jest Bóg?
Poezja gorsza, bo jej odbiorcą jest człowiek?
W tym rozróżnieniu tkwi jakieś diabelstwo.
Wartościowanie utworu ze względu na adresata
usprawiedliwia byle jakie posługiwanie się słowem”.
Wartość tekstu jako tekstu niosącego określone przesłanie, poruszające
wyobrażone prze twórcę tematy oraz poważne traktowanie go, nie samo czytanie,
ale też zrozumienie to tematy powracające w pierwszej części „Tarcz z pajęczyny”.
Druga zabiera nas w świat poznania poety, zobaczenia, z czym wiąże się prawdziwe
natchnienie i tworzenie z głębi siebie. Twórca przeciwstawiony jest zwykłym
ludziom piszącym o niczym. Autor zastanawia się, jakie jest miejsce poety w
jego twórczości, jak wiele daje z siebie, co daje mu proces tworzenia, czym
jest kreowanie świata, doświadczanie natchnienia, wizje słów. Nie zabraknie tu
też tematu plagiatu, przywłaszczania sobie zwrotów, zdań i sposobu pisania,
chęci pozostawienia po sobie śladu. Zbigniew Chojnacki uświadamia nas, że
pisanie poezji wiąże się z intensywniejszym doświadczaniem świata.
Od poety płynnie przechodzimy do jego dzieła, przyglądaniu się, co możemy nazwać
poezją, a czego nie. Autor dzieli się spostrzeżeniami, że są to twory tak
nieuchwytne, bardzo zróżnicowane teksty, że bardzo trudno określić jej granice
tego, co jest poezją. Do tego nie jest wolna od przemian w czasie, poddawaniu
się doświadczeń oraz przemyśleń, olśnień, których nie można zamknąć w żadnych
wierzeniach i ideologiach, bo one sprawiają, że wiersz staje się miałkim manifestem.
Poezja to doświadczanie i zatrzymywanie owych doświadczeń:
„Poezja to precyzyjna pamięć życia duchowego”.
„Z poezją jest jak z wyrostkiem robaczkowym: wykształca się, a nikt nie wie po
co”.
Czwarta część zabiera nas w proces tworzenia. Mamy tu przemyślenia na temat
wyłaniania słów z nicości, kreowania światów, snucia sieci, ale też
umiejętności przemilczania. Ta część bogata jest w cytaty, parafrazy poruszających
zarówno temat inspiracji, jak też pracy nad byciem zapomnianym.
„Bałem się pisać pracowicie. Wierząc święcie, że wiersz
musi być efektem spontanicznego, ‘natchnionego’,
nieprzygotowanego błysku. Hamowałem proces twórczy”.
Tworzenie poezji to ciężki wysiłek intelektualny. Wymaga doświadczania,
chwytania chwil, ale też zdobywania wiedzy o świecie, aby zaprezentować jego
wycinek za pomocą kilku słów, prostych nakreśleń, podsunąć czytelnikowi
esencję, którą będzie mógł wypełnić swoim doświadczeniem i emocjami.
Piąta część zabiera nas w świat wierszy, refleksji na temat tego, kiedy jest on
poezją, jak bardzo zmieniają się one w czasie, ale także sposobu budowania
świata:
„Obraz w wierszu powinien być naoczny,
czyli bez nie obrazowych wtrętów”.
Nie zabraknie też tematu wierszy pochwalnych, zachęcających do widzenia tylko
zalet:
„Powierzchnia krajobrazu uwodzi, czyli usypia czujność,
schlebia instynktowi łatwego i szybkiego wchodzenia
w stany błogie i przyjemne. Wiersz nie powinien nikomu i niczemu
schlebiać. Uwodzenie w polszczyźnie nie ma dobrych konotacji.
Ostatnia z części zawiera utarte zwroty, nazwy zjawisk towarzyszących nie tylko
twórcom. Mamy tu spojrzenie z boku na codzienność, cielesność człowieka, jego
pragnienia, narzędzia jakimi dysponuje, aby połechtać ego lub zadbać o
duchowość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz