Etykiety

wtorek, 30 sierpnia 2022

Zuzanna Arczyńska "Wroni szept"


Spotkanie z twórczością Zuzanny Arczyńskiej było dla mnie bardzo wielkim zaskoczeniem. Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy sięgnęłam po jej książki wiedziałam, że będę wypatrywała każdej kolejnej napisanej przez nią powieści. „Odzyskane dzieciństwo” i „Dziewczyna bez makijażu” stały się początkiem mojej wielkiej miłości do twórczości autorki. „Niania lekkich obyczajów” przekonała mnie, że Zuzanna Arczyńska nie da się łatwo wcisnąć w szablony, zaszufladkować swojej twórczości. Obok romansów, obyczajówek znajdziemy komedie oraz kryminały. Pisarka zdecydowanie lubi zaskakiwać swoich czytelników i zarażać niesamowitymi pokładami pozytywnej energii, bo nawet o sprawach trudnych pisze w sposób bardzo pozytywny, pokazuje nieszablonowe podejścia i kreuje bohaterów z niesamowitym pokładem energii, wyrazistymi charakterami. We „Wronim szepcie” jest tak samo.

Do świata bohaterów wchodzimy, kiedy Beata szuka swojego miejsca po zakończeniu wcześniejszego śledztwa. Czuje, że brakuje jej celu w życiu oraz nie do końca jest usatysfakcjonowana zakończeniem śledztwa. Do tego nie ma partnera i popada w codzienną nudę, pewnego rodzaju frustrację. Ten stan przerywa telefon od kuzynki. Alina dzieli się z nią niesamowitą historią wakacyjnej miłości. Dzięki niej poznajemy pikantny i zaskakujący romans między opiekunem kolonii i nauczycielem, a pielęgniarką która jedzie nad morze pracować w szkole jeździectwa. Przypadkowe spotkanie rozwija się w zaskakującą znajomość. Pewnego dnia wszystko kończy się nagle: młody mężczyzna znika. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zostawił wszystkie swoje rzeczy w domku letniskowym i jego telefon został wyłączony. Alina pomocy szuka u Beaty, która do całej akcji wciąga Marka Piątka.

Znajomy z policji też nie jest w najlepszym stanie i humorze. Wspólny wyjazd ma wprowadzić w ich życiu wiele zmian. Do tego ten nietypowy duet będzie mógł działać nieszablonowo. Wyjazd z Sulęcina nad morze wprowadzi w życie bohaterów wiele więcej zmian niż są w stanie przewidzieć. Po raz kolejny przekonujemy się, że praca w policji przynosi wiele niebezpieczeństw. Do tego nie wszystko kończy się tak jak byśmy tego oczekiwali. Zwłaszcza, że powracają dawne historie, niedokończone sprawy.
„Wroni szept” to autonomiczna historia, którą można traktować jako kontynuację „Mimozowych pól”, ponieważ częściowo pojawiają się znani bohaterzy i wątki z poprzedniej książki, ale znajomość jej nie jest wymagana. Jeśli szukacie historii o żywiołowych bohaterach, ze świetnie napisanymi scenami seksu to zdecydowanie polecam. Zwłaszcza, że między bohaterami mocno iskrzy. Do tego pisarka porusza wiele ważnych wątków: jest tu zarówno spojrzenie na patologiczne matki, jak i patologicznych ojców (głupota nie ma płci). Pojawia się też motyw sekty, wykorzystania seksualnego, okaleczania, rozdwojonej osobowości, odpowiedzialności za dzieci, alkoholizmu, a nawet kanibalizmu. Mamy tu też pościgi, porwania i pokazanie, że na dobrych przyjaciół zawsze można liczyć.

Jeśli jesteście przed lekturą „Mimozowych pól” i zastanawiacie się, czy sięgnąć po tę książkę to zdecydowanie polecam razem z „Wronim szeptem”. W pierwszym tomie przygód Czarnej i Piątka przekonamy się, że w wykreowanym przez Zuzannę Arczyńską świecie nic nie jest takie, na jakie wygląda. No, może rozkładające się trupy są właśnie trupami, ale dopóki ktoś żyje to niestety gra swoje role. Pół biedy jeśli na celu ma szerzenie dobra. Gorzej, gdy próbuje zapanować nad określonym obszarem wpływów, a ścielące się na jego drodze trupy to tylko środek do osiągnięcia celu. Co wspólnego z wielkim przestępczym światem może mieć prowincjonalna policja, której bliżej do drogówki niż do kryminalnej? Przede wszystkim miejsce znalezienia dwóch trupów dzięki staruszce, która nie chce znaczyć swoim psem przyblokowych trawników i udaje się na spacer aż na mimozowe pole. Jak to się stało, że wcześniej ów zwierzak nie wywęszył ciał? A może wywęszył, ale były w zbyt dobrym stanie, aby pokazać je swojej pani przynosząc kawałek… Niewinny spacer z początku „Mimozowych pól” zmienia się w poważną akcję śledczą, która przyniesie wiele momentów zwrotnych, chwil zadumy, będzie targała emocjami czytelnika. Do tego mamy tu sporą ilość otwartych wątków, które znalazły zakończenie we „Wronim szepcie”, po którym także możemy oczekiwać kontynuacji.

„Mimozowe pola” były debiutem kryminalnym Zuzanny Arczyńskiej, która zasłynęła z kilku powieści obyczajowych poruszających trudne tematy: domów zastępczych , prostytucji i paru innych, pobocznych, ale bardzo życiowych. I tak jest też w tej najnowszej powieści, która pozornie zaczyna się niewinne: jakieś tam postaci tuż przed wschodem słońca buszują po polu. Porzucamy ten skrawek ziemi i udajemy się pod typowo polskie bloki, gdzie właściciele psów znaczą trawniki, bo przecież duma im nie pozwala na posprzątanie po pupilu. „Wroni szept” to świetna kontynuacja, w którym początek ma całkowicie inny klimat. Mamy tu po raz kolejny ostre wejście, ale bardziej romansowe. Z niej przechodzimy do wątku detektywistycznego i kryminalnego. W pierwszym tomie dokładniej poznaliśmy pracę policji, a drugi pozwala nam na przyjrzenie się nietypowemu śledztwu policjantów w czasie ich urlopu. Odkrywanie kolejnych przestępstw rodzi ważne pytanie: czy są one ze sobą powiązane? Do tego nie ma tu wybielania pracowników policji: jedni są dobrzy, inni realizują własne plany, dążą do swoich celów. W „Mimozowych polach” po mocnym kryminalnym wstępie mamy sporo akcji, która równie dobrze mogłaby trafić do powieści obyczajowej. Są tu problemy miłosne, traumy, co początkowo wydaje się dziwnym zabiegiem, ale z perspektywy całego tomu ma duże znaczenie, bo Zuzanna Arczyńska nie leje niepotrzebnie wodę. Wręcz przeciwnie: każdy element ma tu znaczenie i każdy zostaje wykorzystany w dalszej części powieści. Do tego nie zabraknie tu wątków erotycznych, ale nie pisanych tak prymitywnie jak w książkach autorów cieszących się sławą i poczytnością tylko z pikanterią i dobrym zarysowywaniem napięcia. I tak jest też we „Wronim szepcie”, ale te wątki erotyczne pojawią się już na początku i naprawdę nieźle rozgrzeją atmosferę.
Główni bohaterzy są różnorodni. Ich osobowości są dobrze zarysowani. Do tego każdy ma inne cele i przez to istnieją różne podziały wśród policjantów. Nie zabraknie też rywalizacji, problemu lokalnych układów, zamiatania niewygodnych spraw pod dywan, przymykania oczu na naruszanie przepisów, a nawet wykorzystywanie władzy dla celów osobistych, używania różnego typu działalności jako przykrywek. W najnowszej książce prym wiodą kobiety ze swoją przebojowością i umiejętnością podejmowania ważnych decyzji.
Jeśli chodzi o wątek kryminalny to po początkowym ostrym wejściu w niego w pierwszym tomie mamy przystopowanie, a później powolne działania, zmiany kierunków i w pewnego rodzaju przemilczenie pierwszej zagadki. Myślę, że na jej rozwiązanie przyjdzie czas w kolejnym tomie, aby jeszcze bardziej zszokować czytelników. Bardzo rozbudowane wątki miłosne i obyczajowe sprawiają, że akcja toczy się wolniej, ale być może wszystko to połączy się w kolejnej części. Przynajmniej taką mam nadzieję, bo są to tematy intrygujące i jestem ciekawa, w jaki sposób autorka rozwiąże wiele pojawiających się zagadek. „Wroni szept” z kolei otwiera intrygujący romans zakończony porwaniem.
Jak w każdej książce Zuzanny Arczyńskiej i tu nie zabraknie dużej dawki humoru. Autorka ma talent do lekkiego pisania o sprawach naprawdę bardzo trudnych. Dzięki temu nie jesteśmy przybici nadmiarem zła, którego świadkami się stajemy. Wręcz przeciwnie: przyjmujemy je jako „urodę” relacji międzyludzkich i dopingujemy dobrym policjantom w naprawianiu świata. Tylko kto tu jest naprawdę dobry? Odpowiedź na to pytanie nie będzie prosta. Pisarka po raz kolejny zafunduje nam niezłą zabawę i pozostawi z kolejną dawką niedosytu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz