Etykiety

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

John Patrick Green "InwestyGatory" i "InwestyGatory. Pełne zanurzenie"


John Patrick Green należy do tych twórców, których dziecięca pasja przerodziła się w sposób na zarabianie pieniędzy. Jego przygoda z komiksem zaczęła się od Garfielda i dowiedzenia się czym są prawa autorskie. Zmotywowany do wymyślenia sobie innych postaci zaczął eksperymentować. Dziś ma na koncie komiksy, w których dużą rolę odgrywają zwierzęta wcielające się w ludzkie role (
HippopotamisterKitten Construction CompanyInvestiGators). Do tego współpracował z Davem Romanem. Wykreowane przez niego „InwestyGatory” to aligatory śledcze, czyli specjalni agenci rozwiązujący różnorodne zagadki. Seria liczy już pięć tomów. Na polskim rynku właśnie ukazały się dwa pierwsze tomy: „InwestyGatory” i „InwestyGatory. Pełne zanurzenie”. Seria skierowana jest dla dzieci od siódmego roku życia, czyli takich, które dopiero zaczynają stawiać pierwsze kroki w czytaniu. I to w komiksie doskonale widać: niedługie dialogi, prosta akcja i spora dawka humoru oraz dużo irracjonalnych wydarzeń. Cała otoczka jest surrealistyczna, ale z drugiej strony zabiera czytelników świata bliskiego ludziom tyko ubranego w zwierzęce kostiumy.

Pierwszy tom zabiera nas w świat poszukiwania słynnego kucharza. Do Manga i Brasha wpadają na trop (dosłownie jeden z nich staje na walizce z zadaniem) kolejnej sprawy. Dzięki nowoczesnej technologii oraz sprytowi mogą szybko rozwiązać różne sprawy. Widzimy ich niezwykły środek komunikacji (toaletami przez kanały docierają bardzo szybko tam, gdzie chcą) ułatwiający im na schwytanie różnych złoczyńców. Często okazuje się, że jedna sprawa może być rozbudowana i ma wiele wątków pobocznych. Tak jest i tu. W pierwszym tomie spotkamy neurologa zarażonego prze wściekły helikopter informacyjny, jest też dziwna postać żywego krakersa. Autor bazuje na przerysowaniu zachowań ludzi i w ten sposób dostajemy naukowców, którzy są tak zajęci pracą, że nie wychodzą na świeże powietrze i z tego powodu po opuszczeniu budynku mogą być narażeni na udar słoneczny. Grupka badaczy będzie przewijała się przez wszystkie tomy, bo ich fascynacje przeradzają się w tworzenie zadziwiających rzeczy, które czasami mogą napędzać akcję. Tak jest i tutaj. Okazuje się, że najważniejsza naukowczyni na świecie stworzyła maszynę, która sprawia, że pieniądze znikają. Co z tego wyniknie? Co to ma wspólnego ze zniknięciem słynnego kucharza? Przekonajcie się sięgając po komiks.

„InwestyGatory. Pełne zanurzenie” to dalsze przygody. Komiks jest autonomiczny i można czytać go bez znajomości wcześniejszego. Tym razem mamy do czynienia z zadziwiającym kodem powodującym stałe sklejenie wszystkiego. Zostaje om umieszczony w rakiecie, z której ma być nadana wiązka laserowa wiążąca różnorodne rzeczy i istoty. Na szczęście do akcji wkraczają nasze dzielne aligatory i szybko przejmują panowanie nad pociskiem. Niestety jeden z nich myli przycisk i uruchamia sygnał programu. Szybko naprawia błąd i dezaktywuje rakietę wysadzając ją, ale złe oprogramowanie zdążyło już dotrzeć do nadajnika w laboratorium naukowców. A tam wgrywa się do robota projektowanego przez najważniejszą naukowczynię i sprawia, że jej dzieło staje się groźne. Jakby tego było mało Brosz i Mango muszą odzyskać OKO, które wpadło w łapska Krakedyla. Niestety przez manipulację złoczyńcy nasi bohaterzy tracą zaufanie i na ważną misję w laboratorium zostają wysłani inni detektywi. Aligatory jednak nie zamierzają odpuszczać. W końcu muszą powalczyć o swoje dobre imię. A przede wszystkim uchronić miasto przed katastrofą. Przy okazji pojawi się tu problem rozwoju technologii, wpływu na nią osób, które mają dobre lub złe intencje. Jak skończy się ta zadziwiająca historia przekonajcie się sięgając po komiks.

Całość zabawna, z prostymi ilustracjami, ciekawą kolorystyką. Autor stosuje trik pojawiającego się i znikającego tła, jeśli chce coś pokazać, uwypuklić. Do tego mamy zaznaczony ruch kreskami













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz