Straszne domy, upiorne laleczki, samodzielnie włączający się telewizor, przemieszczające się zabawki, kukiełki przejmujące władzę nad ludzkim umysłem to gotowy przepis na horror i w sumie chyba za bardzo oczekiwałam, że będzie to książka, która przyprawi mnie o dreszcze, a jednak tak się nie stało. Jako powieść jest ciekawa, zabawna, wciągająca, napisana lekko i z ironią, ale zabrakło tego czegoś, co sprawiłoby, abym bała się w czasie lektury. Napięcie utrzymuje ciąg wydarzeń, które momentami są rozwleczone, ale tego wymaga humor sytuacyjny, pokazanie wad bohaterów, przerysowanie ich zachowań. Bohaterzy są ciekawi. Do tego mamy tu pokazane całe mnóstwo problemów społecznych wynikających z różnego stosunku do wychowania dzieci, bo wiadomo, że wszystkie problemy zawsze zaczynają się w dzieciństwie.
Sama historia zaczyna się niepozornie. Louise wspomina swój strach przed
reakcją rodziców na to, że nie ma ślubu i jest w ciąży. Szybko okazuje się, że
nie dość, że myliła się, co do reakcji to jeszcze w samotnym macierzyństwie
dostaje sporo wsparcia. Na niektóre prezenty dla córki patrzy przez pryzmat
własnych relacji z matką i swoich reakcji na określone lektury. Właśnie dotarła
do niej kolejna przesyłka, w której znajduje znienawidzoną w dzieciństwie książkę,
a niedługo po tym dzwoni brat, z którym od lat nie ma kontaktu, aby powiedzieć,
że rodzice zginęli w wypadku. Ich śmierć wydaje jej się abstrakcyjna, nierealna.
Jedzie w rodzinne strony, aby wszystko uporządkować, przygotować pogrzeb i
sprzedać dom po rodzicach. Nie jest to jednak zwykły dom. Jest on przepełniony
różnorodnymi lalkami. Matka lalkarka z zawodu zawsze otaczała się całym
mnóstwem specyficznych zabawek. Szybko okazuje się, że w domu dzieją się dziwne
rzeczy, a sam budynek skrywa mroczne sekrety. Pozbycie się ich i zmierzenie z
traumami i upiornymi zjawiskami nie będzie łatwe. Poza tym bohaterka próbuje
zrozumieć, co stało się przed śmiercią. Wiele rzeczy, które widzi w domu
niepokoją ją.
Grady Hendrix dużo miejsca poświęca na pokazanie relacji, jakie panują między
bohaterami. Każda scenka i emocje bohaterki pozwalają na zobaczenie, w jaki
sposób funkcjonuje jej rodzina. Sam budynek też jest tu miejscem specyficznym,
wyróżniającym się wśród okolicznych zadbanych willi. Do tego mamy tu dziwną
relację siostry z bratem, zastanawiające postępowanie rodziców, skrywane przez
nich tajemnice. Bohaterzy i akcja jest bardzo współczesne, bo rozgrywa się w znanych
nam realiach, czyli mamy tu nowoczesne sprzęty, bohaterzy podróżują samolotami.
Jak to zwykle w opowieściach o pogrzebach i okolicznościach śmierci mamy tu
dynamicznie rozwijającą się akcję, zderzenie różnych wizji wydarzeń, absurdalne
pomysły na pogrzeb wymieszane z tradycyjnym podejściem. To czyja wizja pochówku
będzie zrealizowana zależy od poparcia pozostałych członków rodziny. Do tego
dochodzą konflikty związane z porządkowaniem spuścizny po zmarłych. Złe relacje
między rodzeństwem nie pomagają w szybkim uporządkowaniu i wyremontowaniu domu.
Poza tym mamy tu konieczność zmierzenia się z kolekcją lalek, które można znaleźć
w każdym pomieszczeniu.
Demoniczną zabawką jest tu pacynka Pupkin, której ruchy niby zależą od osoby,
która nią porusza, ale może zapanować nad umysłem osoby próbującej niż kierować.
Nie zabraknie tu też całego mnóstwa szkaradnych lalek, wśród których znajdziemy
dwie wyróżniające się i mające takie imiona, jakie ma rodzeństwo. Miały być na
matki substytutem codziennych kontaktów s dziećmi. Co z tego wynikło? Co się za
tym kryło?
Grady Hendrix z jednej strony podsuwa nam opowieść ze sporą dawką grozy, a z
drugiej mamy ironiczne pokazanie chwytów i motywów popkulturowych. Rodzeństwo
też odkryje, że od dawna czuli to, że ich odstający od innych w okolicy budynek
jest nawiedzony. Stopniowo mają przebłyski pamięci pozwalające na przypomnienie
sobie wielu strasznych i dziwnych wydarzeń z przeszłości. Do tego strach
potęguje obecność nawiedzonej pacynki, która wydaje się stać na czele lalek
uważających, że dom jest ich terytorium. Kiedy rodzeństwo wykłóca się o to, kto
miał gorsze rodzeństwo, próbują ustalić szczegóły pogrzebu, porządkowania i
sprzedaży dochodzi do szeregu dziwnych wydarzeń, makabrycznych scen,
groteskowych zdarzeń, przez co książka sprawia parodię popularnych motywów,
przekuwa je w symbole emocji, z którymi zmagają się bohaterzy.
„Jak sprzedać nawiedzony dom” to historia bogata w surrealistyczne wydarzenia
pozwalające na pokazanie rodzinnych dramatów toczących się wokół zabiegania o
uwagę i udowadniania, że są tym lepszym dzieckiem zasługującym na miłość. Oboje
kończą jako niedojrzali dorośli.
Grady Hendrix buduje akcję w taki sposób, że elementy grozy przeplata spora
dawka humoru sytuacyjnego. Bardzo dobrze wprowadza nas w emocje wykreowanych
postaci, pokazuje ich absurdalne postępowanie. Do tego przy okazji poznawania
historii rodzinnych mamy tu podsuniętych sporo problemów społecznych. Książkę
czyta się bardzo szybko.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz