Życie
spokojnego, uporządkowanego, heteroseksualnego urzędnika PUPu z dnia na dzień
zostaje przewrócone do góry nogami. Błahy skurcz w nodze, o którym zapomina w
obliczu licznych petentów, jest początkiem wielkiej lawiny niezwykłych
wydarzeń, do których mają dostęp tylko naznaczeni. Dziwne pragnienie tańczenia
tanga z rudym brodatym nagim mężczyznom sprawia, że nie potrafi na niczym się
skupić. Mało tego: pragnieniem dzieli się z kobietą, dla której znalazł pracę.
Niekontrolowane wyznania zmuszają go do wzięcia dnia wolnego i udania się do
psychologa, gdzie dostaje wystarczająco długie zwolnienie lekarskie, by móc
poukładać, przemeblować i zacząć wiele rzeczy od nowa.
Jak te
wszystkie wydarzenia zniesie jego narzeczona Monika o przewrotnym uśmiechu? Czy
członkom rodziny uda się wybudzić wuja Michała, który wpadł pod samochód? Czy
terapia Leona będzie skuteczna? Jakie jest jego przeznaczenie? Przekonajcie się
sami sięgając po książkę, która mimo niesamowitego absurdu zmieszanego z
chwytami z romansów jest pozycją bardzo wciągającą.
Czytając „Tango
z rudzielcem” cały czas miałam wrażenie, że mam do czynienia z kolejną odsłoną
Gombrowicza. Przerysowanie stereotypowych ludzkich cech: od niechęci
potencjalnej teściowej po pazerność pięknych kobiet. Wszystkiemu towarzyszą
dziwne zachowania ludzi, którzy czyją różnorodne absurdalne pragnienia. Można
powiedzieć, że Andrzej Syska-Szafrański napisał doskonałą karykaturę
współczesnych młodych i ich rodzin.
„Tango z
rudzielcem” polecam wszystkim ze szczególnym naciskiem na miłośników
Gombrowicza. Moim zdaniem to świetna, wciągająca książka.
niedługo
premiera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz