Zwykle
nie piszę tu o naszej codzienności, troskach, radościach, nadziejach i
zwątpieniach. Dziś zaczął się nowy etap w naszym życiu: Ola będzie miała
swojego przyjaciela do beztroskich zabaw, nawiązywania kontaktów, patrzenia w
niewinne oczy, przytulania, spacerowania, wzajemnego wylizywania się i
ścigania. Bardzo długo broniłam się przed tą myślą, ale po ciężkim weekendzie,
który minął, po wielu godzinach walk o kontakt, zaburzonym rytmie snu, braku
zainteresowania otoczeniem, braku chęci do jakiegokolwiek ruchu, atakach paniki
i autoagresji dziś popatrzyła się na zwierzę i złapała z nim kontakt. On
patrzył na nią ze szczytu schodów. Drżał cały z zimna i nie był pewny czy chce
wracać do domu czy poznać nową osobę. Patrzyli na siebie jak zaczarowani. I
wtedy padło pytanie:
- Chce
pani psa?
Zostałam
tak bardzo zaskoczona, że przez pierwsze sekundy nie wiedziałam co
odpowiedzieć, bo zwykle dzieci chodzą na spacery ze szczeniakami, jak są to ich
własne pieski.
- Tak. A
ile ma miesięcy? –spytałam.
- To ja
pobiegnę do mamy się spytać. Niech pani chwilę zaczeka – powiedziała dziewczynka.
Patrzyłam
Oli prosto w oczy i pytałam się:
- Chcesz
pieska? Chcesz swojego pieska, z którym będziesz się bawiła i się nim
opiekowała – pytałam.
-Tatuć –
odpowiedziała Ola.
W tym
czasie zeszła właścicielka szczeniaka. Ola mogła go wziąć na kolana, przytulić,
dotknąć, oswoić się z ciepłem małego ciałka.
Przez
całą powrotną drogę do domu Ola szła i opowiadała coś w swoim języku ciesząc
się z tego, że od jutra maluch zamieszka z nami. Dziś nawet nie czytałam jej w
kąpieli i tylko troszkę do snu, ponieważ cały czas mówiła i mówiła. To było
takie cudowne gadanie w jej znanym języku. To wspaniała odmiana po weekendzie
milczenia. Oby tak było zawsze.
Pozostaje
kwestia przemeblowania, żeby nasz wycinek domu był bezpieczny dla dwójki
rozbrykanych istot, które w najbliższym czasie będą się uczyły siebie.
Niesamowite jaki wpływ mają zwierzęta na ludzi. Nie tylko małe istoty, ale też dorosłe. Mam nadzieję, że psiak wniesie uśmiech :)
OdpowiedzUsuńNam pies bardzo pomógł. Mój syn ma autyzm i przy psie nauczył się panowania nad atakami agresji i nie ma już autoagresji. Trzymam kciuki za Olkę
OdpowiedzUsuńMy mamy psa do towarzystwa dla babci po wylewie i córek. Nie wiem czy to sprawka psa, ale babcia, której już nie chciało się chodzić biega za psem. Zwierzęta robią cuda. Zobaczysz :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, że dzięki psu Ola będzie aktywniejsza i lepiej się komunikowała :)
OdpowiedzUsuń