Bill Watterson, Calvin
i Hobbes. Wszędzie leżą skarby, tł. Piotr W. Cholewa, Warszawa „Egmont” 2016
Tradycją w naszym domu stało się to, że kiedy chcę
napisać o „Calvinie i Hobbesie” to muszę najpierw odnaleźć komiks (to chyba
dotyczy też wszystkich komiksów z Egmontu). Moja córka tak je uwielbia, że czyta
je w naprawdę bardzo dziwnych miejscach, a po skończeniu lektury nie zawsze
pamięta, aby mi ją oddać, a czasami nie
oddaje, aby książka była jej i tylko jej. Co takiego w sobie ma ten komiks, że
tak bardzo przyciąga? Przede wszystkim proste, interesujące i często bardzo
zabawne ilustracje, które czasami bez czytania potrafią doskonale zająć młodego
czytelnika. Świat przedstawiony przez Billa Watersona to właśnie świat
dziecięcej wyobraźni. Calvin chodzi już do szkoły, ale jeszcze ciągle bawi się
zabawkami i nie są to zwykłe misie, ale najprawdziwszy (pluszowy) tygrys, który
w jego wyobraźni staje się niezwykłym przyjacielem. Sześcioletni odkrywca i jego
złośliwy tygrys to doskonały duet, wobec którego dorośli czują się bezsilni. W
komiksie nie zabraknie motywów ze szkołą, rodzicami, rówieśnikami, robalami i
wiele innych, które są tylko tłem do tego, co dzieje się między głównymi
bohaterami kochającymi się na zabój, ale jednocześnie złośliwymi. Oboje mają
wiele niesamowitych pomysłów m. in. noszenie śniegu w termosie. Jako pomysłowy
dzieciak Calvin ciągle pakuje się w tarapaty, przez co rodzice muszą wysłuchiwać
skarg.
Na każdej stronie zbioru scenek z życia chłopca i
tygrysa znajdziemy jedną lub dwie przygody bohaterów. Całość jest tak
zestawiona, że czytelnik się nie nudzi, Zabawna akcja zachęca do czytania.
Autor doskonale oddaje dziecięcy świat, relacje między dzieckiem a otoczeniem,
reakcje dorosłych, zderzenie światów fantazji oraz rzeczywistości.
Polecam wszystkim początkującym czytelnikom.
Zwłaszcza tym, którzy boją się książek. Po tej lekturze na pewno sięgną po
kolejny komiks, a z czasem po grubsze książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz