Dariusz Muszer, Homepage Boga, tł. Dariusz Muszer, Szczecin, Bezrzecze „Forma.
Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy” 2013
Każdy z nas chociaż raz w życiu miał okazję
zastanowić się, co będzie za sto – dwieście lat. Zwykle było to przy okazji
prac szkolnych, w których uczniowie mogą pozwolić sobie na fantazjowanie.
Dorośli jednak bardziej skupiają się na chwili obecnej i najbliższej
przyszłości. Wybieganie w tak odległą przyszłość wydaje im się niemożliwe albo
bezsensowne, bo po co myśleć o czymś czego tak jeszcze nie znamy. Bywają
oczywiście wyjątki próbujące przewidzieć losy świata. Zwykle do nich należą
oszołomy, filozofowie i pisarze (kolejność ma tu ważne znaczenie).
Dariusz Muszer zalicza się do grona tych
wyjątków, a wszystko dzięki książce o niewinnie brzmiącym tytule „Homepage Boga”.
Narrator nie zadaje pytań o istnienie Boga, bo to pytanie byłoby bardzo naiwne,
świadczyłoby o niewiedzy i braku orientacji w świecie. Od czasów, kiedy poznano
stronę domową Boga wszyscy wiedzą, że on istnieje. Mało tego: na tej niezwykłej
stronie mogą znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania, jakie są w stanie zadać
(zarówno te dotyczące przyszłości, jak i przeszłości oraz teraźniejszości), bo
Bóg wie wszystko i tą wiedzą się dzieli. Homepage jest niepodważalnym źródłem
wiedzy i prawdy – tak nam się wydaje. Jednak wchodzenie w lekturę, obserwowanie
zachowań, przekształcania teraźniejszości, przyszłości, a nawet przeszłości,
wymazywanie informacji o czasach, które były sprawiają, że zaczniemy zadawać
sobie pytanie o granice wolności, możliwość wyzwolenia, stosowane metody
ucisku. Kiedy zaczniemy przekładać te niewinnie wyglądające wydarzenia na nasze
realia odkryjemy, że wszystko to jest nam znane i przerażająco bliskie.
Cała historia zaczyna się dość niewinnie:
nieokreślona przyszłość w czasie tęczy, erze fioletu, świat pełen klonów,
których bez wyrzutów sumienia wymienia się na sprawniejszych, kilku ludzi,
którzy mogą odnawiać wszystkie narządy (do pewnych granic). Narrator stwierdza,
że jest już tak wiekowy, że ma ochotę spisać swoje dzieje. Ma to być nowy
rodzaj literatury, bo znane są jedynie historie pisane według określonych
schematów. Ta ma być autobiografią przypominającą o czasach, które minęły, o
młodości narratora, zwykłym życiu na Ziemi sprzed czasów nalotu Modraków.
Niestety cały świat jest dokładnie kontrolowany przez różnorodne władze,
dlatego przed przystąpieniem do pisania narrator musi zdobyć odpowiednie
zezwolenie, władze pozwalają mu pisać tylko w określonym języku i jest nim
niemiecki, co stwarza szerokie możliwości spojrzenia na to tworzenie: jest to
język wielu bardzo ważnych filozofów, wymaga dyscypliny, określonego porządku,
a skojarzenia z faszyzmem i poddania władzy (jak w książce), pozwalają na inne
spojrzenie na tworzone struktury rządów.
Po uporaniu się z formalnościami, uzyskaniu
pozwolenia na pisanie narrator (Gepin) uzyskuje dom na wsi na Półwyspie
Skandynawskim. Tam, z dala od ludzi, codziennych problemów, może oddawać się
powrotom do przeszłości, do której należą loty w kosmos, nieobecny ojciec,
niezwykła kariera naukowa matki, wojny o powietrze i wodę, poznanie Freji,
młodzieńcze bunty, wędrówki i podróże z matką, zmienne losy. Patrzenie na znane
nam wydarzenia z dość odległej perspektywy sprawia, że nabieramy dystansu,
zaczynamy stawiać pytania. Zakończenie świetnie nawiązuje do sceptycyzmu
Hilarego Putmana podważającego możliwości poznawcze człowieka. Autor za
pośrednictwem Gepina zmusza nas do zadania sobie pytania o to co jest snem, co
symulacją, jak władze mogą nami kierować.
„Homepage Boga” to literacki miks Lema,
Orwella, Kafki, Hessego z wizjonerstwem Ortegii, Einsteina, Turinga. Nie bez
znaczenia jest to, że sama książka powstała w języku niemieckim.
„Homepage Boga” to literatura niesamowicie
przyjemna i jednocześnie bardzo wymagająca. Można ja przeczytać jak zwykła
opowieść o odległych czasach, które mogą nastąpić, ale może być to doskonały
materiał do rozmyślań, analizowania teraźniejszości. Polecam miłośnikom dobrej
literatury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz