Wojciech Klęczar, Wielopole, Szczecin, Bezrzecze „Forma. Fundacja Literatury imienia
Henryka Berezy” 2016
Na pierwszy rzut oka „Wielopole” to
zbiór opowiadań i tak można tę książkę potraktować. Jednak kolejne części są ze
sobą tak pięknie i subtelnie połączone, że zdecydowanie mieści się ona w ramach
powieści. Wojciech Klęczar zabiera nas do krakowskiego świata ludzi kreujących
własne osobowości.
Narrator (Piotr) przyjeżdża do Krakowa,
aby (jak większość młodych ludzi zjawiających się tu) studiować. Z tym jednak
różnie bywa. Raz jest studentem, innym razem nie, raz udaje, że nim jeszcze
jest, ale za to pracuje (jak większość jego rówieśników) w gastronomii, gdzie
poznaje różne osoby. O nich właśnie jest „Wielopole”. Czytelnik znajdzie tu
dramatyczne historie miłości, trójkątów miłosnych, nieszczęśliwe wypadki, pisarzy,
którzy nic nie piszą, ale czyją się ludźmi związanymi z literaturą,
dziennikarza pracującego w barze, naukowca, który zaprzepaścił swoją karierę
przez jedną imprezę, sekretarza znanego emerytowanego profesora, żigolaków,
kobiet walczących o przywileje dla swojej płci, przyszłego studenta dyplomacji,
któremu matka w specyficzny sposób utrudnia dostanie się na studia,
filmoznawcy, licznych romansów, przygód. Wszyscy spotykają się w popularnej i
znanej na całą Polskę knajpie zwanej „Prokrastynacja”. Nazwa jest tu
nieprzypadkowa i doskonale pokazuje problem, z jakim borykają się wszyscy
odwiedzający ją. Posiadają wspaniałe wizje siebie, ale odwlekają je w
nieskończoność. Nigdy nie potrafią zabrać się za cokolwiek i to skończyć. Ich
życie to egzystowanie w teraźniejszości, która pozwala na niemyślenie o
konieczności ustabilizowania, znalezienia poważnej pracy, zapuszczenia korzeni,
znalezienia swojego miejsca na świecie. Ich jedynym miejscem jest to przy
barze, kiedy mogą wypić browara, porozmawiać z barmanem, poderwać ładne
dziewczyny, przystojnych mężczyzn. Ta bezpieczna teraźniejszość jednak bardzo
szybko staje się przyszłością bez perspektyw, popisujących się mężczyzn w wieku
średnim. Osoby z silna wolą i ambicjami szybko przenoszą się do innych lokali.
Tak jest na przykład w przypadku grupki studentów dyskutujących o filozofach.
Sugestia, że mogliby rozmawiać o czymś mniej ważnym sprawia, że szybko
zmieniają lokal. Podobnie jest ze znienawidzonymi aktywistkami, które bardzo
długo spotykały się w tym lokalu i nie poddawały nawet, kiedy atakowano je
dawka szowinistycznych piosenek. Przeniesienie się z „Prokrastynacja” posiada
pewien wymiar symboliczny: jest to oderwanie się od niemocy działania.
Wojciech Klęczar doskonale pokazuje
świat ludzi, którzy są zawieszeni między studiowaniem a pracą i rodziną. Już
przestają studiować i niekoniecznie kończą swój kierunek, łączą się w pary (bo
nikt nie może żyć cały czas samotnie), ale ciągle nie są w stanie stworzyć
rodzin. Decyzję o wspólnym, poważnym i odpowiedzialnym życiu odwlekają. Kiedy
jednak zostają zderzeni z wizją rozstania czują, że sypie im się świat.
Piotrek po podzieleniu się z
czytelnikami ludźmi, których poznał w barze zabiera nas w wędrówkę po
Krakowskich knajpach. Jest to podróż ocierająca się o „Odyseję” Homera i „Ulissesa”
Joyse’a oraz „Upadku” Camusa, ale niezwykle skrócona, zagęszczona i równie
dobrze ukazująca ludzkie charaktery, w których kombinatorstwo, chęć popisania
się przed innymi, egoistyczne pobudki przeplatają się ze zwykłymi odruchami
dobroci, szowinistyczne spojrzenie na świat z przekonaniem, że kobiecie trzeba
w pewien sposób służyć, poczucie bogactwa z przerażeniem, że nie posiada się
oszczędności. Wszystko to toczy się wokół nocnych spotkań w knajpach. Ludzi
różni to po której stronie baru się znajdują, czy są obserwatorami, czy
obserwującymi.
„Wielopole” to interesujący obraz
naszej wielkomiejskiej rzeczywistości. Ludzi opisanych przez Wojciecha Klęczara
można spotkać w każdym dużym mieście w knajpach. Książkę polecam miłośnikom literatury
opisującej codzienność, paradoksy naszego życia, opowiadających historię
zwykłych ludzi, którym z jakiegoś powodu w życiu raz się udaje, a innym razem
nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz