Informacja ze strony wydawcy: Paol Keineg nie chce być poetą bretońskim, a tym bardziej poetą francuskim, mimo że jako nieodrodny – i często marnotrawny – syn swojej ziemi uprawia literaturę w tych dwóch językach. Jego wiersz udowadnia, że można wydobyć esencję z korzennych obsesji, jednocześnie będąc zdroworozsądkowym krytykiem partykularyzmu w literaturze. Dzięki tej rozpiętości obcowanie z poezją Keinega staje się niejako przygodą międzybiegunową. Rzeczywistość obserwujemy z cichej perspektywy „bretońskiej żaby”, której wtóruje harmider cywilizacji światowej, całość zaś tonuje basso continuo poety, który co rusz ironicznie przypomina, „że prawdziwego życia nie ma”. Są tylko „wieczory z jaskółkami umysłu”. Ale czy to nie wystarczy?
Moje odczucia:
Poeta zabiera nas do swojego epikurejskiego świata. Jest tu prostota, otwarcie na świat i chęć czerpania z niego radości. Obcowanie z naturą , ale też jednocześnie sceptyczne spojrzenie na konsumpcjonizm i media jako elementy tworzące z nas niewolników. Idziemy z poetą na spacer wśród pobrzękiwania krowich dzwonków, piania kogutów, rozbieganych kur i gęsi, pączkujących roślin, rozleniwionych upałem much oraz czasu zatrzymywanego przez czytanie po raz kolejny tej samej książki. Z "Powrotu do Bretanii" wyłania się pewnego rodzaju smakowanie czasu. Lektura lekka, przyjemna, ale jednocześnie zmuszająca do wysiłku intelektualnego, pobudzająca wyobraźnię, uruchamiająca zmysły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz