Codzienność, w której większość czasu poświęcamy pracy, dbaniu o dom, bliskich i siebie zwykle absorbuje nas tak bardzo, że nie myślimy o przeszłości. Teraźniejszość jest wystarczająco absorbująca, aby nie rozmyślać o przeszłości i tym, co przeżyli nasi przodkowie. Przychodzi jednak taka chwila, kiedy zaczynamy się zastanawiać jak wyglądało ich życie, jakimi byli ludźmi, dlaczego mieli takie, a nie inne relacje z innymi, co nimi kierowało. Utrata seniorów z rodu zwykle niesie konieczność stawienia czoła wielu zagadkom w czasie segregowania rzeczy, które po sobie pozostawili. Na jaw wychodzi wiele tajemnic, na które wcześniej nie było czasu. Zwłaszcza, kiedy ich los sięgał czasy przedwojenne, konieczność borykania się z różnymi wyzwaniami i ograniczeniami kulturowymi, zmianami politycznymi i kulturowymi. Wchodząc w świat naszych babek i prababek uświadamiamy sobie jak niesamowicie dzielne i pracowite były, jak wielu przeciwnościom musiały stawić czoła. Przeglądając rodzinne zdjęcia i zapiski uświadamiamy sobie, że razem ze stratą bliskiej osoby utraciliśmy też jej historię, to, czym mogła się z nami podzielić. I tak właśnie jest w przypadku bohaterów książki Anny Sakowicz „Skrawki przeszłości”.
Muślinową sagę otwiera śmierć Franciszki Wilamowskiej. Pozostawione przez prawie stuletnią staruszkę pamiątki sprawiają, że bliscy w czasie segregowania jej rzeczy powoli zbierają w całość historię rodziny. Czego nie są w stanie zrozumieć lub odkryć dopowiadają sobie. Po śmierci seniorki rodu młodsze pokolenie uświadamia sobie, że nie zna przeszłości bliskich. Składanie kawałków w całość jest żmudne i daje zaskakujące efekty. Dzięki nim przenosimy się do roku 1928, czyli czasów, kiedy Polacy jeszcze doskonale pamiętali Wielką Wojnę, ale była już na tyle odległa, że odchodziła w niepamięć. Niektórzy jeszcze przeżywają traumy wojny, wiedzą, że wojna nigdy nie niesie nic dobrego, ale mają nadzieję, że to było ostatnie doświadczenie potwornego zła w ich życiu.
W tym pozornie spokojnym czasie życie wcale nie było łatwe. Konwenanse i
dyskryminacja kobiet, szowinizm mężczyzn, patriarchalne poczucie wyższości
sprawiała, że córkom, siostrom, żonom i matkom nie było łatwo, musiały na wiele
spraw przymykać oczy, aby nie zostać bez wsparcia męskich członków rodziny.
Niby na horyzoncie pojawia się możliwość równouprawnienia, ale nie każdy mąż,
ojciec i brat na to pozwalają, bo równość wywalcza się w domu, a o tę nawet
dziś trudno. W tych trudnych realiach, kiedy to romanse mężczyznom uchodziły, a
kobiety były przez nie potępiane i wykluczane wiele dzieci zostawało sierotami,
samotne matki były wyrzucane poza margines społeczny, zabijano noworodki.
Na szczęście w domu Wilamowskich wszystko pozornie było pięknie i dobrze.
Jednak pod płaszczykiem przyzwoitości i liczenia się z poważaniem innych kryło
się wiele tajemnic, mężczyźni dbający o reputację domu i rodziny zamiatali pod
dywan swoje przewinienia. Jeśli zdarzały się one kobietom to surowo je karali.
Nawet jeśli była to ich zdaniem nieodpowiednia miłość. Dla dbania o kultywowane
przez nich wartości są w stanie pobić i zabić.
Kiedy jednak poznajemy bohaterów jeszcze tego nie wiemy. Wchodzimy do
zwyczajnej rodziny utrudzonej pracą i wychowaniem dzieci. Rozalia po kolejnym
wyczerpującym dniu idzie spać. Jej praca wokół kilkorga dzieci, dbanie o dom i
zajmowanie się noworodkiem jest wyczerpujące. Kiedy budzi ją kilkutygodniowa
Nastka jest bardzo zmęczona. W takim stanie nie trudno o tragedię. Dziecko
umiera. Jednak tej nocy dzieje się wiele dziwnych rzeczy, bo małżeństwo traci
najmłodsze dziecko, ale zyskuje inne. Obcy mężczyzna podrzuca wręcza
Wawrzyńcowi Wilamowskiemu noworodka i szybko się oddala. Kim jest dziewczynka,
która trafia do ich domu? Jak jej pojawienie wpłynie na stosunki w rodzinie?
Kim jest matka? Jakie grzechy mają do ukrycia mężczyźni z rodu Wilamowskich?
Czyje to tak naprawdę dziecko? Co przyniesie jej pojawienie się w domu?
Anna Sakowicz zabiera nas do domu Rozalii i Wawrzyńca Wilamowskich, rodziny
zajmującej się krawiectwem. Głowa rodu wszystkich bliskich angażuje do pracy w
warsztacie, bo chce, żeby dzieci szybko nauczyły się tego przydatnego fachu oraz
pomogły w utrzymaniu domu. Przychodzi jednak taki czas, kiedy najstarszy syn
się buntuje, a sam ojciec odkrywa, że talent odziedziczyła jedna z córek. Od
pierwszych stron mamy burzliwą i pełną napięcia opowieść o tych, którzy minęli.
Każde z dzieci ma inny temperament, kultywuje inne wzorce, przeżywa swoje
własne tragedie. Pojawią się tu romanse, szantaże, rozpacz po utracie ukochanej
osoby oraz problem wojennych traum i podziałów społecznych. Pisarka dawkuje
napięcie i dba, aby czytelnikowi trudno było się oderwać od lektury. Do tego
pierwszy tom zakończony w taki sposób, że nie sposób sięgnąć po kolejny, żeby
odkryć jak skończy się cała historia. Anna Sakowicz poza snuciem ciekawej opowieści
o Wilamowskich świetnie zarysowuje tło polityczne, uświadamia czytelnikom,
jakie istniały napięcia społeczne, podziały religijne, a nawet terytorialne. Do
tego z zaskoczeniem patrzymy na stroje i zachowania kobiet. Pisarka przypomina
nam jak bardzo wiele zmieniło się od czasu młodości naszych prababć i babć, jak
bardzo kobiety małymi kroczkami wywalczyły sobie więcej przestrzeni.
„Skrawki przeszłości” była książką wyczekiwaną przeze mnie. Mniej więcej
wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać, ale Anna Sakowicz po raz kolejny
w wielu aspektach mnie zaskoczyła. Jestem pełna podziwu dla jej warsztatu,
dokładności, umiejętności oddania realiów. Książka wciąga i oczarowuje, a do
tego przenosi nas w przeszłość, która powinna być nam znana, bo nie jest aż tak
odległa i powinniśmy znać ją z relacji bliskich. Pisarka uświadamia nam jak
niesamowicie mało wiemy o przodkach i w pewien sposób zachęca do szperania w
przeszłości, odkrywania swoich korzeni.
„Muślinowa saga” to zdecydowanie lektura dla miłośników sag, powieści
historycznych, romansów, kryminałów, thrillerów, a nawet powieści grozy. Do
tego wchodzimy tu w świat tradycji religijnych naszych przodków oraz
uświadamiamy sobie różnorodne podziały, poznajemy doświadczenia osób, które
doświadczyły wojny.
Nie przepadam za powieściami historycznymi, ale opisałaś ją bardzo ciekawie, że być może się skuszę
OdpowiedzUsuń