Mało, zdecydowanie za mało mamy publikacji o dokonaniach kobiet. Długo byłyśmy traktowane jako własność męża. Mężczyźni mogli robić z nami, co chcieli (wykorzystywać, bić, gwałcić, zabijać) i nie byli karani lub tylko delikatnie. W końcu w wielu krajach byłyśmy elementem męskiego majątku, dodatkiem do niego. Mimo tych przeszkód wielu udało wyjść się poza schematy. To jednak nie zapewniło im pozostania w pamięci. Wręcz przeciwnie: wymazywano je z kart historii lub tworzono wizerunki drapieżnych, krwiopijczych zołz. O takich postaciach opowiem Wam w najbliższych dniach. Dziś zapraszam na spotkanie z Katarzyną I, żoną Piotra I.
Kiedy wchodzimy do powieści car jest na łożu śmierci. Katarzyna wie, że może
się teraz stać wszystko: ostatnią wolą może zesłać ją na Syberię, wysłać do
klasztoru lub uczynić władczynią. To ostatnie zdecydowanie nie wchodzi w rachubę,
bo kto rozsądny postawi kobietę na tronie potężnej Rosji? Może liczyć tylko na
wyznaczenie następcy, a to sprawi, że zrealizuje się pierwsza opcja, bo
następca nie będzie chciał jej trzymać na dworze. Pozbędzie się wszystkiego, co
będzie przypominało o rządach Piotra I. Na szczęście władca nie ma dość siły,
aby dokończyć spisywanie ostatniej woli. Umiera pozostając kraj bez następcy.
Od przebiegłości i zaradności Katarzyny zależy jej życie. Wie, że teraz liczy
się każda minuta, że jej wrogowie nie mogą dowiedzieć się o śmierci przed
spotkaniem tajnej rady, która ma wyznaczyć ją na tron. Musi przekonać doradców,
pokazać im, że zyskają na uczynieniu ją carycą. Gońcy niosą wieści, zwołują
spotkanie, a my tymczasem wędrujemy do trudnej przeszłości Katarzyny.
Widzimy kilkunastoletnią Martę (którą Piotr później nazwał Katarzyną) i jej
trudne dzieciństwo. Zaglądamy do zwykłej chłopskiej chaty, przyglądamy się
codziennej pracy. Codzienność nastolatki naznaczona jest urodzeniem się z
lewego łoża. To sprawia, że macocha traktuje ją gorzej, bo jest dowodem na to,
że jej narzeczony nie był jej wierny. Mimo tego jest szczęśliwa, bo ma rodzinę,
bliskich, którzy dają jej wsparcie i dach nad głową. Świetnie dogaduje się ze
swoją przyrodnią siostrą, która mimo wzglądów matki nie jest manieryzowana.
Do wioski zawitała wiosna. Jeszcze jest chłodno, ale już da się robić pranie w
rzece i wykąpać się. Dziewczyny z tego korzystają i to właśnie wtedy dostrzega
je nieznajomy jeździec będący bogatym i poważanym kupcem. Brzydki i stary
mężczyzna pragnie mieć Martę na służbie, dlatego odkupuje ją i zabiera ze sobą.
Dziewczyna cały czas ma złe przeczucia. Wie, że taka praca może się dla niej
skończyć regularnymi gwałtami. Na razie obserwuje jak doznaje tego inna
służąca, która pewnego dnia nie wytrzymuje i popełnia samobójstwo. Martę czeka
podobny los. W jaki sposób uda jej się ujść z życiem z tej trudnej sytuacji? Na
jakie niebezpieczeństwa wystawi je los? W jaki sposób trafi do sypialni Piotra
I?
Ellen Alpsten snuje wiarygodną opowieść o bogatym w przeciwności losu życiu Marty
Heleny Skowrońskiej urodzonej jako chłopka lub córka zubożałego szlachcica
prowadzącego życie chłopa. Poznajemy przyklasztorne realia, odkrywamy jak mocno
życie ludzkie było związane z ziemią i pogodą. Widzimy ludzi utrudzonych w
ciągłej pracy. Każde zaniedbanie niosło zimą głód, a ten był zabójczy. Te doświadczenia
z młodości sprawiają, że Marta nieco inaczej patrzy na wszystko, co uzyskuje i
ma niesamowicie dużą świadomość jak trudne może być życie. To właśnie sprawia,
że w dążeniu do władzy jest zdesperowana, bo nie chce stracić bezpiecznego
miejsca.
Książkę czytało mi się świetnie, akcja toczy się wartko, jest realistyczna i
przez to mamy brutalne opisy, ale bez skupiania się na nich. Ot taka
codzienność służących, których pan może wysmagać batem tak, że umrą. Do tego
nie brakuje tu scen seksu. Jedne są dla bohaterki przykrym doświadczeniem, inne
niosą za sobą coś w rodzaju sacrum złączenia dwóch ciał kochających się osób. „Caryca”
to bardzo dobrze napisana powieść historyczna pozwalająca czytelnikowi na
wejście w klimat tamtych czasów, poznanie trosk zwykłych ludzi, zobaczenie
ogromu przemocy i cierpienia.
Życie bohaterki w XVIII-wiecznej Rosji przypada na okres wojny północnej,
przemian społeczno-politycznych i budowę wymarzonego miasta cara Sankt
Petersburga. Widzimy tu rozmach działań cara, zdumienie ludzi, ich przerażenie,
a kiedy stają się współuczestnikami jego machiny pomoc w dążeniu. Marta,
później Katarzyna, to piękna, inteligentna analfabetka, która wie, że
odpowiednie działania mogą uratować ją i jej bliskich. Przez lata trzymana z
dala od umiejętności czytania i pisania staje się mądrą carycą potrafiącą
przewidzieć wiele działań mężczyzn. Jej oczami widzimy budowanie imperium na
wojnie i krzywdzie biednych. W zderzeniu z tymi dążeniami cara czuje się
bezradna.
To dzięki niej poznajemy lepiej cara Piotra Wielkiego, który z jednej strony
jest reformatorem poszerzanego kraju, a z drugiej ma całe mnóstwo słabości,
wśród których znajdziemy epilepsję i syfilis. Jest typowym mężczyznom swoich
czasów, czyli tyranem lubiącym zadawać cierpienie. Na przemocy buduje swój autorytet.
Wejście na dwór władczy pozwala dostrzec przepaść między nędznym życiem chłopów
i rozpasaniem dworu. Marta-Katarzyna często dostrzega jak wiele można by było
zrobić dla zwykłych ludzi sprzedając klejnoty, czy sprawiedliwiej dzieląc
żywność. Zaskakuje ją też życie erotyczne wyższych sfer.
W „Carycy” mamy świetnie oddane realia epoki, podejście możnych do życia
poddanych. A wszystko to dzięki pokazaniu historii nietuzinkowej Marty, która z
dołów społeczeństwa przez zbiegi okoliczności awansowała do bycia kochanką,
żoną, a później zadbała o objęcie tronu. Wchodzimy tu w świat rozgrywek
politycznych. W tej realistycznej i malowniczej opowieści wszyscy bohaterowie
są dobrze wykreowani. Ważna jest tu także dbałość o szczegóły oraz plastyczne
opisy sprawiające, że całość czyta się bardzo przyjemnie i bardzo szybko
zapomina, że to powieść o prawdziwej postaci historycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz