To były betonowe Święta. Święta pełne
pobliskich wykopów, wystających z ziemi drutów i wielkich płyt wzmocnionych
żelbetonem. Święta, przez które szło się w tureckim swetrze ściskając w ręku
koszyczek przykryty ceratą, ściągniętą być może z telewizora Neptun. Święta
pomiędzy koleinami Wielkiej Budowy, w jaką zmienił się wówczas warszawski
Ursynów. Święta, gdy słońce wydawało się gorętsze, a przez powietrze przemykały
pierwsze, pijane chrabąszcze, oszołomione osy i motyle bielinki. Było bowiem
zielono i gorąco – trawa wyglądała na mokrą, a wiatr dmuchał w gęste jeszcze
włosy gdy stałem pod barakiem, mającym symulować Kościół.
Jakiś czas temu moja szwagierka
przyniosła koszyczek na święconkę kupiony w TK MAXX. Piękny, filigranowy,
elegancki. Na jajkach założone białe fartuszki z koronką. Spryskana drogimi
perfumami szwagierka mogła postawić ów koszyk na kościelnym stoliku by wygolony
i pachnący ksiądz, z zębami wyszorowanymi elektryczną szczoteczką z ROSSMANNA,
mógł skromnie strzelić kilkoma kroplami wody święconej wprost w arcydzieło. Ja
jednak pamiętam siermiężne kosze wypchane kiełbasą kupioną za kartki, wyrwanymi
z pobliskich krzaków gałązkami bazi i świeżo ugotowanymi jajami pomalowanymi
farbą i ozdobionymi chińskimi kredkami. Pamiętam, jak stało się na tyle blisko
by zostać wręcz ochlapanym świętą wodą i zanieść nieco owej świętości do domu.
Pamiętam cukrowe baranki i świadomość, że postawiona na gierkowskim regale
święconka nie może być dotknięta, bo w domu pojawią się mrówki faraona. Kiedyś dotknęła
jej mama i rzeczywiście przyszły. Świętość wymieszała się wtedy z egipską
magią.
Pamiętam głód. Nigdy nie byłem tak
głodny jak w święta, gdy babcia i mama ślęczały nad parującymi garami. Babcia
nie pozwalała nic zjeść – cud, że można było ugryźć kawałek chleba na
śniadanie. Święta miały być bowiem ucztą – ucztą zapomnienia o realiach,
tłuczonych nam przez szklaną taflę telewizora. Na stole pojawiały się wówczas
wędliny, sałatki i marcepany, zupy i dorodne obiady wciąż naznaczone klątwą
potwornego wyczekiwania w kolejkach i załatwiania schabu przemyconego w
„Trybunie Ludu”. Ale poświęcenie nie było już ważne. Na białym obrusie leżały
wypielęgnowane talerze, ochuchane kieliszki i pięknie zdobiony stroik. Wszystko
rozstawione w oczekiwaniu na pierwsze, rodzinne życzenia i festiwal
obcałowywania zmęczonych twarzy.
Wszystko się zmienia. Nic się nie
zmienia.
A w tle, wieczny i niezmienny, patrzył
na nas żółty, sklecony z wydmuszki kurczak. Jego czarne, przyklejone oczka były
niczym dwa portale w Wieczność. Kurczak był bowiem i będzie. Kurczak przetrwa.
I kurczak zawsze zwycięży. Wczoraj zresztą powrócił, przyniesiony z przedszkola
przez mojego synka. Mrugnąłem do niego okiem. Tak było trzeba.
Bo kurczak świetnie WIE.
Marcin
Podlewski —
dziennikarz, pisarz, zwycięzca konkursu na XXX-lecie "Nowej
Fantastyki", nominowany do Zajdla 2014,
laureat konkursu literackiego wydawnictwa Agharta, konkursu
"Science Fiction po polsku 2" i innych. Swoją przygodę z literaturą
piękną zaczął od opublikowania opowiadań na łamach magazynu „LAMPA”. Publikował
krótkie formy w „Nowej Fantastyce” oraz w bestsellerowej (ponad 15 tysięcy
pobranych egzemplarzy) antologii horroru „Halloween 31.10 Wioska Przeklętych”,
której trzecia już edycja o podtytule "Księga Cieni" ukazała się na
Halloween 2013. Jego najnowsze opowiadania można także przeczytać w pierwszej
polskiej antologii poświęconej zombie — "Zombiefilii", steampunkowym
e—zbiorze "Ostatni dzień pary" i w wydawanej w ostatnim kwartale 2013
roku "Księdze Wampirów".
Autor, nie licząc uczestnictwa w
antologiach, wydał własny zbiór opowiadań „Szklana Góra”, który został pobrany
w wersji elektronicznej ponad 2000 razy i zyskał bardzo pochlebne recenzje.
Jego debiutancka powieść "Happy
END" - mieszanina fantastyki, horroru i powieści obyczajowej - miała swoją
premierę na Krakonie 2013. Książkę wydało warszawskie Wydawnictwo Studio Truso.
Najnowsza powieść Marcina - space
opera z elementami postapo i horroru o tytule "Głębia: Skokowiec" ma
ukazać się niebawem nakładem Fabryki Słów.
Spis
publikacji:
antologia 31.10 Wioska przeklętych,
Halloween po polsku II - opowiadanie "Obok" /horror/
antologia 31.10 Księga Cieni,
Halloween po polsku III - opowiadanie "Serce i wahadło"' /horror/
powieść Happy End wydawnictwa STUDIO TRUSO - powieść z
elementami horroru, weird i post-apo
antologia Księga wampirów wydawnictwa
STUDIO TRUSO - opowiadanie "Samotnie..." /horror/
antologia Ostatni dzień pary -
opowiadanie "Doktor Dietl ratuje świat" - /steampunk/
antologia Po drugiej stronie. Weird
fiction po polsku wydawnictwa AGHARTA - opowiadanie "Pocztówki z
Głębi", nieoficjalny spin-off "Skokowca" /horror/
antologia Science fiction po polsku 2
wydawnictwa Paperback - opowiadanie "Bajki Gigamecha", /SF/
zbiór Szklana Góra - ponure baśnie -
baśnie z elementami horroru i weird fiction
antologia Zombiefilia - opowiadanie
"Inspekcja" /horror/
czasopismo Horror Masakra #1 -
opowiadanie "Jak w domu", /horror/
czasopismo Nowa Fantastyka 375
(12/2013) - nominowane do Zajdla 2014 opowiadanie "Edmund po drugiej
stronie lustra" - zwycięski tekst konkursowy na XXX-lecie NF, /horror/
czasopismo Nowa Fantastyka 384
(9/2014), opowiadanie "Dobranoc, Pimky Limky", /SF/
czasopismo NOWA FANTASTYKA WYDANIE
SPECJALNE 3 /kwiecień 2015/ - "Szary wiruje pył"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz