Etykiety

sobota, 4 kwietnia 2015

Joanna Omilian: Wielkanoce w rodzinnym gronie

Wielkanoc mojego dzieciństwa? Pierwsze wspomnienie, to tradycyjne palemkowanie w wykonaniu taty o brzasku w Palmową Niedzielę z wierszem na ustach: "Palma bije, nie zabije! Za tydzień Wielki Dzień, a za noc Wielkanoc". Podobnie było w lany poniedziałek, kiedy to tata koniecznie musiał pierwszy symbolicznie nas wszystkich przy święcie poświęcić i to bynajmniej nie kropidłem. Zdecydowanie za słaby to był kaliber! Oczywiście nie mogę pominąć koszyka wielkanocnego w kształcie kaczki, który dzięki zabiegom Mamy wyglądał zawsze tak pięknie, że prawie boje toczyły się o to komu przypadnie zaszczyt wniesienia go z dumą do kościoła. I to z koszykiem wielkanocnym właśnie mam najzabawniejsze wspomnienia. Wracając kiedyś z kościoła po poświęceniu wszelkiego dobra, kuzyn - najstarszy i najmniej cierpliwy zarządził testowanie kiełbasy w drodze do domu. Nie było rady, za to kiełbasy ubyło całkiem sporo, co oczywiście nie uszło uwadze domowników. Innym razem zajęci kontemplowaniem młodzieńczych problemów, tudzież urody wczesnej wiosny, spóźniliśmy się na święcenie... Ten sam kuzyn dokonał, więc święcenia na własną rękę, a że był ministrantem, uznaliśmy owo poświęcenie za tak samo ważne. Tym bardziej, że dokonane w kościele i z udziałem święconej wody. Ale tak na wszelki wypadek przez dobrych kilka lat nie wspominaliśmy o tym reszcie rodziny... Obecnie sama jestem mamą dwóch szkrabów i przez pryzmat własnych wspomnień z uśmiechem wyczekuje na to co wniosą do zbioru rodzinnych anegdot?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz