Etykiety

piątek, 15 lipca 2022

Lena Kiefer "Don't love me": "Don't love me", "Don't hate me" i "Don't leave me"


„Don’t love me” to kolejny cykl bazujący na schemacie opowieści o Kopciuszku. Tym razem on pochodzi z rodziny właścicieli sieci hoteli, a ona jest zwyczajną dziewczyną marzącą o studiowaniu projektowania wnętrz. Co przyniesie taka znajomość i czy miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności?

„Don’t love me” to cykl, który z jednej strony zabiera nas do świata oderwanego, w którym życie bogaczy wygląda nieco inaczej niż większości ludzi, a z drugiej strony widzimy klasę średnią, która utrzymuje swoją pozycję dzięki zespołowej pracy wszystkich członków rodziny. Główna bohaterka, Kenzie Lancaster po nagłej śmierci mamy musiała pomóc ojcu w wychowywaniu sióstr i prowadzeniu domu. Szybko też zaczyna pracę w jego warsztacie. Jej marzeniem jednak jest projektowanie wnętrz i właśnie w tym kierunku doskonali swoje umiejętności. Poznajemy ją, kiedy pomaga dobrać dodatki do wyposażenia kampera. Widzimy, że lubi bawić się kolorami i fakturami. Jej projekty nie są nijakie. W czasie namawiania klientów dzwoni przedstawicielka firmy, w której starała się o praktyki, aby zwiększyć swoje szanse na dostanie się na wymarzona uczelnię. Niestety okazuje się, że wybrano kogoś, kto był znajomym szefa. Kenzie z powodu braku innych ofert przyjmuje propozycję Pauli McCoy, dawnej przyjaciółki mamy, aby pomogła jej w najnowszym projekcie. Okazuje się, że prowincjonalna firma ma urządzić nowy hotel należący do słynnej sieci Hendersonów. Już w pierwszej chwili przyjazdu do Kilmore natyka się w markecie na młodzieńca, który zwraca jej uwagę. Szybko odkrywamy, że Lyall Henderson także jest nią zauroczony, ale wie, że nie powinien wchodzić z nią w żadne relacje. Nie ułatwi im to wspólna praca nad projektem.
„Pewnego dnia odkryjesz, że istnieją na tym świecie uczucia, przed którymi nawet ty się nie zdołasz obronić”.

Cała historia jest bardzo schematyczna, więc od początku czytelnik może się domyślić, że młodzi się zakochają. Na drodze ich miłości stanie wiele przeciwności. Jedną z nich będzie przeszłość chłopaka, którego nikt w rodzinnej miejscowości Hendersonów nie lubi. Widzimy jak mieszkańcy wrogo odnoszą się do niego i chcą chronić Kenzie przed angażowaniem się z nim w relację. Stosunek małej społeczności do Lyalla jednak nie zniechęca zakochanej dziewczyny. Jej uczucie jest silniejsze od rozsądku. On także musi walczyć ze swoimi emocjami. Pobyt w rodzinnych stronach ma mu pomóc na nowo wkupić się w łaski babci sterującej rodziną i siecią hoteli. Z powodu zakazanego (z dziewczyną z niższej klasy) związku może okazać się to niemożliwe.
Bardzo mnie cieszy, że główna bohaterka tego młodzieżowego romansu jest postacią wyrazistą, niepokorną i bardzo przedsiębiorczą. Szybko odnajduje się w nowych rolach i potrafi zarządzać ludźmi, przekonywać do swoich racji. Do tego w cyklu poruszono niezwykle ważny problem przeżywania żałoby, radzenia sobie ze stratą bliskiej osoby, koniecznością przejęcia jej obowiązków. Mamy tu też wspaniały obraz ojca, który z pomocą starszej córki świetnie radzi sobie z wychowaniem dzieci. Niby Kenzie zajmuje się nimi, ale przecież nadzór osoby dorosłej też jest potrzebny. Mężczyzna nie jest tu nieporadnym bohaterem, który zapija się po śmierci żony, ale ojcem biorącym się z życiem za bary, intensywnie pracującym i dającym córkom miłość oraz wsparcie i ten obraz jest niesamowicie ważny.

„Don’t hate me” zabiera nas do świata, w którym Kenzie musi uporać się ze stratą Lyalla. Przystojny i bardzo inteligentny młodzieniec pochodzący z rodziny bogaczy okazał się egoistycznym. Bohaterka dowiedziała się, ze to on przyczynił się do śmierci swojej byłej dziewczyny. Wie, że nie może być z kimś takim. Musi o nim zapomnieć. Walczy ze swoim uczuciem i próbuje wrócić do codzienności. On także próbuje odnaleźć się w nowych realiach, zaliczyć wszystkie przedmioty, uporać się ze studiami.  Do tego poruszono tu ważny wątek pokazujący, że silne osoby potrzebują bratniej duszy. Nikt z rodziny nie może zastąpić życiowej partnerki lub partnera. Ojciec w końcu po wielu latach jest w związku i dzięki temu główna bohaterka nie czuje już takiej presji związanej z wychowywaniem sióstr. Odkrywa, że w końcu może skupić się na realizowaniu własnych marzeń. I los jej w tej kwestii sprzyja, bo z jedne strony może obejrzeć efekty swojej pracy, a z drugiej zostanie wciągnięta w kolejny intrygujący projekt. Tym razem Theodora Henderson wciąga ją w swój osobisty projekt remontu domków i hotelu na Korfu. Słynna projektantka wnętrz angażuje do niego sporą grupkę studentów i kiedy prace są już zaawansowane ściąga do nich syna, czyli Lyalla. Wspólna praca, nowe wyzwania sprawiają, że zakochani mogą ponownie się zbliżyć i wyjaśnić sobie wiele rzeczy.

W „Don’t leave me” wraca przeszłość Lyalla. Chłopak musi uporać się z oskarżeniami. Po powrocie do kraju zostaje uwięziony za zabicie byłej dziewczyny. Wydawałoby się, że po wielu przeciwnościach już nic nie stanie młodym na drodze. Niestety chłopak ma wroga, który próbuje wrobić go w morderstwo. Kenzie wraca do codzienności, a on tkwi w więzieniu bez możliwości kontakty z kimkolwiek. Może liczyć tylko na wsparcie osób, które zechcą mu pomóc. Okazuje się też, że rodzina może się od niego odciąć, jeśli tylko cała afera wypłynie do mediów. Wtedy pozostanie bez środków na obronę i jakiegokolwiek wsparcia. Niestety osobie, której zależy na tym, aby właśnie to się stało. Do tego opuszczonego przez wszystkich chłopaka ktoś zaatakuje w więzieniu. Na szczęście ma po swojej stronie Kenzie i kuzyna. Pojawi się też nowy bohater, który okaże się całkowicie inny niż do tej pory. Akcja całego tomu będzie toczyła się wokół udowodnienia niewinności Lyalla.
Cała historia może wydawać się dość banalna, ale Lena Kiefer porusza w niej wiele ważnych problemów. Mamy tu problem sterowania rodziną przez jedną osobą. Bardzo mi się podobało pokazanie zła patriarchatu przez odwrócenie ról. W rodzinie Hendersonów osobami decyzyjnymi są kobiety. Mężczyźni mają jedynie pomagać w realizacji ich planów. Jeśli stają się zbyt ambitni to bardzo szybko małżeństwa się rozpadają. Do tego mamy tu bardzo ciekawych, niesamowicie zróżnicowanych bohaterów, których kolejne wydarzenia zmieniają, sprawiają, że mają odmienne relacje z innymi niż wcześniej. Poza tym poruszono tu bardzo ważny problem dotyczący młodych ludzi: konieczność podporządkowania się rodzinie. Tu krewni mają niesamowicie duży wpływ na losy osób wchodzących w dorosłość. Wiedzą, że bez rodziny nie dadzą sobie rady, a z drugiej strony pojawia się bunt przeciwko takiej tyranii. Sama akcja jest dynamicznie i dostajemy ciekawie snutą fabułę. Raz widzimy wydarzenia oczami Kenzie, a raz Lyalla. Czasami patrzymy na jedne wydarzenia z dwóch perspektyw, a czasami następują one po sobie i są kontynuowane z punktu widzenia drugiej osoby. To sprawia, że mamy okazję zżyć się z bohaterami, lepiej ich zrozumieć. Podoba mi się też to, że w każdym tomie widzimy ewolucję umiejętności pisarki, która zdecydowanie wie, w jaki sposób budować napięcie oraz tworzyć zabawne sceny, aby między wszystkim była równowaga.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz