Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo cudze życie zależy od tego, w jakim otoczeniu dorastamy, z jakimi osobami mamy do czynienia, jak wiele szans nam dano lub kłód pod nogi rzucono. Kira Zielińska w swojej książce „Wszystkie nasze poplątane ścieżki” pokazuje jak bardzo różni możemy być na różnych etapach życia, jak bardzo nasze życie determinuje otoczenie oraz wyznaczane sobie cele. Do tego pozwala zobaczyć, że czasami różnorodne zawirowania mogą prowadzić do tego, o czym marzyliśmy w młodości.
Historia w książce toczy się na dwóch poziomach: na jednym mamy życie nastolatka
wychowywanego przez ojca alkoholika i żyjącego w małym miasteczku, w którym nie
ma pracy, perspektyw, a życie mieszkańców obfituje w różnorodne patologie oraz
proste dążenia wynikające z instynktów. Na drugim poznajemy losy człowieka,
który odniósł sukces, ma dobrze prosperujący biznes, ale właśnie stracił
ukochaną osobę i pozostał z małymi dziećmi.
Do opowieści wprowadza nas rozmowa bohaterów, którzy są szczęśliwi. Później
okazuje się, że przewidywania dotyczące dążenia do równowagi w naturze były
uzasadnione: Janek wraca ze szpitala bez żony, ale z trzydniową Kornelią. Stracił
żonę w czasie porodu. Musi uporać się z poczuciem żałoby i jednocześnie zadbać
o dzieci. Szybko odkrywa, jak niewiele wie o swoich córkach (dwuletnich
bliźniaczkach), jak bardzo nie radzi sobie ze zwykłymi czynnościami, bo zawsze
uciekał w pracę. Rzucony na pełne wody codzienności próbuje uporać się z
uczuciem straty. Obserwujemy izolację od świata, złość, frustrację, zagubienie.
Później przeskakujemy do opowieści o Redzie mieszkającym z małej miejscowości
pełnej szarości, beznadziei, syfu, poczucia porażki. Życie młodych osób toczy
się tu między pracą i imprezami. Niewiele się tu dzieje. Jedyną rozrywką są
imprezy i picie alkoholu. Po latach stają się dorosłymi alkoholikami. Nastoletni
bohater ma dość codzienności w takim otoczeniu. Tylko bycie dobrym w określonej
dziedzinie daje tu szansę na przetrwanie. Oczywiście pod warunkiem, że nie jest
się piękną kobietą. Tu może być trudniej. Codzienność, z jaką mierzy się
młodzież jest trudna. Wcześnie dorastają, próbują opiekować się swoimi
patologicznymi rodzicami i wiedzą, że nie mają szans na wyrwanie się z ten
dziury. Do tego uwikłani są w różnorodne zależności społeczne. O pozycji decyduje
zasobność portfela, możliwość decydowania o życiu innych, a to przekłada się na
dostęp do najlepszych przedstawicieli płci przeciwnej. Większość związków ogranicza
się do seksu. Jeśli pojawia się miłość relacja podporządkowana jest zależnościom
społecznym.
Losy zbuntowanego, ale inteligentnego Redy wydają się toczyć równolegle do tego,
co spotyka Janka mieszkającego w dużym mieście i mającego dużą firmę. Dwa różne
światy, dwie różne osoby. Ale to tylko pozory pozwalające uświadomić sobie jak
niesamowicie bardzo nasze życie zależy od tego, z jakim otoczeniem mamy
kontakt. Pisarka pokazuje nam też dobitnie, że wyciąganie pomocnej dłoni ma
sens. Pomoc to dobro, a dobro rodzi kolejne dobro, abyśmy mogli pomóc jeszcze
jednej osobie. Do tego „Wszystkie nasze poplątane ścieżki” to opowieść o tym,
że wszystko, co nas w życiu spotyka ma sens, uczy nas czegoś, może doprowadzić
do tego, że po latach nasze relacje z innymi będą wyglądać tak jak
chcielibyśmy, aby wyglądały. Kira Zielińska wprowadza nas do świata poplątanych
ścieżek, na których pełno wyzwań. Bohaterzy nie mają idealnego życia. Wręcz
przeciwnie. Okazuje się, że odniesienie sukcesu też nie gwarantuje akceptacji i
szczęścia. Zawsze znajdzie się nowe wyzwanie, któremu musimy stawić czoło,
podejmować nowe wyzwania.
Pisarka świetnie pokazała tu różne etapy żałoby: od izolacji, złości, przez
godzenie się, układanie sobie życia na nowo. Zauważa też, że poczucie straty
pojawia się zawsze, kiedy odchodzi ktoś, kto był elementem naszej codzienności.
Śmierć ojca pijaka czy ukochanej żony podobnie może rozłożyć. To jak sobie z
nową sytuacją poradzimy zależy od tego jak zachowają się osoby w naszym otoczeniu.
I tu w grę wchodzi kolejny motyw: uwrażliwianie na to, aby potrafić wyciągać
pomocną dłoń, by być przy innych, kiedy tego potrzebują, wesprzeć w trudnych
chwilach.
Prowadzono dwutorowo akcja w pewnym momencie pięknie się zazębia i pozwala na
lepsze zrozumienie różnych wydarzeń, z których płynie cenna lekcja: to jakimi
osobami się otaczamy, jakie decyzje podejmujemy ma niesamowicie duże znaczenie.
Przyjaciele mogą nam w mniejszym lub większym stopniu pomóc w trudnych
sytuacjach. Musimy jednak nie tylko brać, ale też umieć dawać coś od siebie. O
takim szerzeniu dobra, wyciąganiu pomocnej dłoni jest właśnie historia
bohatera, który przekazuje pomoc dalej, daje szanse tym, którzy nie dostaliby
ich od innych.
„Wszystkie nasze poplątane ścieżki” to życiowa opowieść poruszająca emocje. Losy
bohaterów prowadzone są tak, że bardzo się w nie zaangażowałam i przeżywałam.
Brak konkretnych miejsc, w których dzieje się akcja sprawia, że czytelnik w
pojawiających się miejscowościach może dostrzec swoje okolice. Nie ma tu idealizacji
małych miejscowości, wzdychania do sielskości. Wręcz przeciwnie: pokazanie
trudów życia oraz uwikłanie się bohaterów w zależności, które często są
dziedziczone.
„Wszystkie nasze poplątane ścieżki” to świetnie napisana powieść, w której pojawia
się całe mnóstwo ważnych społecznie tematów. Mamy ciekawie pokazane różne grupy
społeczne, pojawia się uświadomienie, że wyjazd, zrobienie czegoś inaczej może
sprawić, że przestaniemy zabiegać o pozycję w określonej grupie, przestaniemy
czuć z nimi jedność. Pisarka wykreowała wyrazistych bohaterów, podsuwa interesujące
problemy i pouczające przesłanie. Rewelacyjna powieść obyczajowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz