Początek książki wprowadza w ówczesny nastrój
optymizmu. „Solidarność” była wielką nadzieją,
wybory i ich dogrywka sprawiły, że cały naród dyskutował na kogo
głosować. Miałam wówczas cztery lata i jedyne, co utkwiło mi w pamięci to
ożywione za i przeciw rodziny podczas oglądania telewizji. Siedziałam na
bordowej bez wzorów wykładzinie dywanowej (każdy, kto w tamtych czasach miał
bordową to wie jaką, bo był to narodowy standard) i patrzyłam na jąkającego się
Wałęsę zastanawiając się, o czym on w ogóle mówi. Trafiały do mojej świadomości
jego długie „eee” i „yyy” i w tej niemożebności zrozumienia czegokolwiek
podziwiałam dorosłych, którzy go słuchali z uwagą. Wszystko do czasu, kiedy
wujek wstał, machnął ręką i powiedział, że on tego nie słucha, bo nie rozumie
tych „jąkań”, ale wie, że „Solidarność” zrobi Polsce dobrze.
Z podobnymi poglądami można spotkać się w książce
Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetko Nasza
historia. 20 lat RP.pl. Książka ta powinna być podstawowym uzupełnieniem do
wcześniej polecanej przeze mnie Michnikowszczyzny Ziemkiewicza. Spojrzenie jest tu bardziej tradycyjne, poprawnościowe i
skierowane na utwierdzaniu czytelnika, że jednak nasi rządzący zrobili kawał dobrej
roboty, bo przecież wszystko mogło się skończyć jak w Chile Pinocheta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz