Dagna Krzysteczko, Paulina w krainie Wróżdocji, il. Grzegorz Dziurdź, Gdynia „Novae
Res” 2016
„Paulinka w krainie Wróżdocji” wywołała we mnie
skrajne uczucia. Z jednej strony pomysł na książkę jest interesujący, z drugiej
zawiera bardzo wiele stereotypów, których ja bardzo nie lubię. Do nich należy to,
że to mama gotuje, przygotowuje posiłki, dba o członków rodziny. Jako
feministce marzącej o tym, aby społeczeństwo dorosło do tego, że mężczyźni nie
są upośledzeni umysłowo i też potrafią samodzielnie przyrządzić dziecku posiłek
taki podział nie podoba się przez utrwalanie stereotypowych ról. Kolejna
kwestia, która mi przeszkadzała to język. Z jednej strony czyta się niesamowicie
dobrze (u nas to ważne, bo ciągle czytam na głos), a z drugiej takie zwroty: „ty
wstrętny magu od siedmiu boleści”. Biorąc pod uwagę to, że są to zwroty z
używane przez przedszkolaków oraz uczniów to nie jest to aż tak wielki minus.
Do tego znam gorsze zwroty z różnorodnych baśni i legend, więc to takie moje
czepialstwo. Córce te "mankamenty" nie przeszkadzały. Poza tym nie mam zastrzeżeń. Po tym okrutnym biczowaniu należą się
i pochwały pod adresem autorki, która wykorzystała motywy znane dzieciom z
innych bajek. Pojawia się smok, wróżki, czarodziej, owady są nieco inne niż w
normalnym świecie, a otoczenie dziwne, zaczarowane. Misja Paulinki polega na
uratowaniu braciszka.
Zacznijmy jednak od początku: „Paulinka w krainie
Wróżdocji” to opowieść o dziewczynce marzącej o rodzeństwie (a konkretnie
braciszku). Jako jedynaczka dużo czasu spędza sama. Jej rodzice uciekli w
obowiązki służbowe i nie mają już dla niej tyle czasu oraz energii, aby
poświęcać je na zabawy z córką, którą uważają za dużą i samodzielną
dziewczynkę. Jest w tym dużo prawdy, ale Paulinka nadal potrzebuje ciepła, miłości,
zrozumienia, którego na co dzień w jej domu brakuje. Przed snem po raz kolejny
wypowiada swoje marzenie. Tym razem pojawiła się u niej wróżka Spełniotka,
która zabiera Paulinkę do Wróżdocji by tam pomogła odzyskać brata uwięzionego
przez złego czarodzieja. Pilnowany przez smoka chłopiec nie może dotrzeć do
swojej rodziny. Dzięki staraniom dziewczynki, jej poszukiwaniom dobrej drogi,
zmienianiu złych bohaterów w dobrych cała przygoda ma oczywiście szczęśliwe
zakończenie.
Wielkim plusem opowieści jest pokazanie, że nie
trzeba odpowiadać złem na zło, że czasami inny są źli, ponieważ nie zaznali
dobra. Szukanie pozytywnych cech pomaga w zrozumieniu innych, docenieniu ich i
pomaga w ich wewnętrznej transformacji.
Całość oprawiono w solidną oprawę, wzbogacono kilkoma
ilustracjami zabierającymi dzieci w baśniowy świat. Bardzo dobrze zszyte
strony, śliskie kartki i kartonowa oprawa sprawiają, że książka jest solidna.
Cała opowieść jest interesująca dla przedszkolaków
oraz uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej. Zabieranie małych czytelników
w magiczny świat sprawia, że pobudzamy ich wyobraźnię. „Paulinka w krainie
Wróżdocji” to historia czerpiąca z bogatego dorobku innych pisarzy. Znajdziemy
tu wiele znanych motywów przywodzących na myśl zarówno „Królową Śniegu”
Andersena, jak i „Piotrusia Pana” Barriego, baśni o księżniczkach uwięzionych w
wieżach (tu więźniem jest książę), wróżkach pomagających dzieciom, złych
czarnoksiężnikach zmieniających się w dobrych („Czarnoksiężnik z krainy Oz”).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz