Jeszcze jakiś czas temu w naszej codziennej zabawie
królowały plastikowe domki, w których zwierzęta jadły, gotowały, biegały,
skakały i wydawały bardzo dużo odgłosów, co przygotowuje córkę do mówienia.
Później pojawiły się papierowe szopki, które bardzo podbiły serce córki, a
następnie do akcji wkroczyły papierowe teatrzyki rozwijające kolejne
umiejętności, pomagające odzwierciedlać akcję znanych bajek. Niedawno pisałam
Wam o dużych plusach zabawy w teatrzyk. Dziś tylko je przypomnę i opowiem Wam o
naszych kolejnych doświadczeniach. Jedne z ważniejszych rzeczy, które pozwala
ćwiczyć tego typu zajęcie to pamięć, język, wyobraźnia, komunikacja, zachowania
społeczne.
Proste papierowe kukiełki w dziecięcym świecie mogą stać się
prawdziwymi bohaterami przeżywającymi niezwykłe przygody. Lalki, pacynki często
pomagają nam w uzyskaniu cennych informacji o dziecięcych emocjach. Papierowy
teatrzyk ma ten wielki plus, że jeszcze lepiej doskonali wyobraźnię niż
pacynki, a do tego zachęca do tworzenia własnych aktorów z tektury.
Pierwsze zabawy w teatrzyk (często nieświadomie)
wprowadzamy w formie zasłaniania i odsłaniania siebie lub maskotki. Zabawa w „a
kuku” pozwala rozwijać ontologiczne postrzeganie świata (czy przedmiot, osoba
istnieje jeśli znika z naszych oczu).
Kolejny etap to włączenie piosenek lub wierszyków oraz
wykorzystanie otoczenia. Tu doskonale sprawdzają się niedługie wiersze Jana
Brzechwy. Trzylatek z powodzeniem może wybrać się do teatru (pod warunkiem, że
nie boi się ciemności, tłumu oraz aktorów). W tym wieku dziecko jest też gotowe
do stworzenia własnego przedstawienia. Warto wówczas wykorzystać znane dzieciom
baśnie i wykorzystać szablony proponowane przez różne wydawnictwa.
Miesiąc temu do naszych rąk trafił teatrzyk „Czerwony
Kapturek”. Papierowa scena oraz ludziki, które można przebierać zainteresowały
moja córkę i zachęciły do zabaw oraz stworzenia własnego przedstawienia. Do
szablonu załączono plakat, bilety (można stworzyć kasę jak w prawdziwym
teatrze) oraz dołączono scenariusze poszczególnych scen. To pozwoli dzieciom na
trzymanie się fabuły.
Odtwarzanie jest tu ważnym elementem, ale warto też
pozwolić dziecku na modyfikacje. W naszym teatrzyku wilk ma duże zęby, żeby
upiec najlepsze na świecie ciasteczka, a babcia schowała się w szafie, aby zrobić
psikusa i udawać, że wyszła z domu. Wielki hałas (w czasie pieczenia) zwabia
żarłocznego gajowego. Szablon wykorzystałyśmy do stworzenia własnej opowieści
bez przemocy, ale za to z dużą dawka humoru, co sprawiło, że córka na początku
patrzyła na mnie lekko zdziwionym wzrokiem, a później sama po swojemu snuła
fabułę, w której kotek i piesek doskonale dogadywali się z wilkiem, ptakami,
wiewiórkami. Babcina chata i las pełne były zabaw.
Papierowe szablony są tak skonstruowane, że trzeba je
przed przedstawieniem delikatnie wyrwać i to zdecydowanie zajęcie dla rodziców,
ponieważ w dziecięcych rękach mogą się podrzeć (mam tu na myśli ludzkie
postaci). Dzieci poradzą sobie z wyrywaniem niedużych zwierzaków, składaniem
sceny. Taka zabawa rozwinie ich wyobraźnię przestrzenną.
W tym tygodniu do naszego domu trafił kolejny szablon:
„Królewna Śnieżka”. Zasada zabawy ta sama, co w poprzednim bloku, ale całość
jakby troszeczkę bardziej dopracowana. Postacie nie mają już ubranek, co
eliminuje ich niestabilność. Do tego wyciągnęłyśmy wiele wniosków z pierwszego
szablonu i drugi całkowicie dostosowałyśmy do siebie: czyli naszej
nieumiejętności stabilnego przestawiania postaci. Jeśli przestawiałyśmy jedną
to reszta zagarnięta łokciem lub ręką „mdlała”. Tym razem z resztek (wycinek) z
szablonu i kleju Magic zrobiłyśmy podkładki, które obciążyłyśmy kuleczkami
plasteliny, dzięki czemu nasi bohaterowie sprawiają wrażenie silniejszych
(potrącone nie przewracają się). Kolejna modyfikację, którą wprowadziłyśmy (aby
dostosować się do potrzeb córki) to naśladowanie średniowiecznych scen
symultanicznych: każdy akt ma swoją własną scenę, na którą aktorzy muszą się
przemieścić.
Ze względu na wystarczającą ilość bohaterów, ich odmienne stroje w
określonych scenach, spora ilość dekoracji aktorzy za bardzo nie muszą się
przemieszczać: każdy jest na swojej scenie i odgrywa przypisaną mu partię. Taka
organizacja teatrzyku pozwoliła mi również na opowiedzenie początków teatru: od
skupienia się na jednej scenie, w ramach której wszystko się działo, przez
teatr symultaniczny po renesansowe zmiany dekoracji.
Zabawa była bardzo
inspirująca i twórcza, przez co z radością powitałyśmy szablon z „Kopciuszkiem”
przypominającym „Czerwonego Kapturka” (niektórzy bohaterowie mają ubranka). Tym
razem doświadczone dwoma poprzednimi szablonami od razu pięknie podkleiłyśmy
podstawy tekturą i obciążyłyśmy plasteliną, dzięki czemu córka nie miała
problemów ze stawianiem mdlejących pod wpływem potrąceń bohaterów. Bilety,
scenariusze oraz afisz pomogły nam w zorganizowaniu własnego domowego przedstawienia.
Dzieciom bardzo podobają się papierowe kukiełki pozwalające na organizowanie
występów oraz swobodną zabawę. Nie jest to zabawka trwała, ale bardzo dobrze
uczy delikatności (co u nas jest bardzo ważne). Dziecko szybko zauważa, że
nieostrożność lub złość powodują trwałe uszkodzenie i uczy się w inny sposób
wyładowania negatywnych emocji.
Teatrzyki polecam
przedszkolakom oraz uczniom nauczania początkowego. W przypadku przedszkolaków
warto, aby bohaterów pomógł wyrywać rodzic.
no rewelacja. Zastanawiałam się kupić 6-latce na urodziny. Jak nic prezent idealny :)
OdpowiedzUsuń6 latka bez problemu da sobie radę, a prezent nieco inny niż plastikowe lale, bo zmuszający do opowiadania, planowania przedstawienia. Teatrzyków jest więcej niż opisane przeze mnie. Najlepiej dobrać taki, który jest dla dziecka najciekawszy
Usuń