Kwiecień na moim blogu minął pod znakiem
autyzmu. Sporo pisałam o książkach, po które warto sięgnąć, aby lepiej poznać
wielość problemów, z jakimi borykają się dzieci z nieco inaczej funkcjonującym
mózgiem. Dużo było też wpisów o naszych doświadczeniach, poszukiwaniach i spostrzeżeniach.
Był to miesiąc refleksji, analizy i pewnego rodzaju zatrzymania, aby
przeanalizować oraz podsumować całą zdobytą wiedzę oraz podzielić się nią z
Wami.
Było w tym czasie przemyśleń dużo dobrego, ponieważ nie tylko mogłam
uświadomić Was, czym jest autyzm, podpowiedzieć rodzicom i specjalistom jak i w
jakim kierunku podążać, a osoby obserwujące dziwne zachowania uświadomić, że
wynikają one z powodu problemów neurologicznych, ale też pisanie pomogło mi na
zrobieniu solidniejszej comiesięcznej analizy postępów córki oraz wyznaczeniu
kolejnych celów.
Ta głębsza refleksja skłoniła mnie do tego, że planuję m miarę
możliwości cały czas pisać więcej właśnie o tym, co dotyczy naszej
codzienności, przeczytanych lekturach pokazujących nieneurotypowość i z tego
powodu pomimo tego, że kwiecień mamy za sobą opowiem Wam o kolejnych książkach,
po które warto sięgnąć. Są to trzy lektury z różnorodnych kategorii. Jedna
wprowadza nas w świat wyzwań, z jakimi mają do czynienia rodzice dzieci z
autyzmem, czyli „Moje dziecko ma autyzm. Opowieści matek” pod redakcją Maggi
Golding i Jill Stancey. Druga to opowieść Johna Eldera Robinsona „Jestem inny.
Moje wskazówki dla aspich, ich rodzin i terapeutów” pokazującego, z jakimi
problemami boryka się osoba ze spektrum autyzmu i uświadamiającego, że to nie
diagnoza izoluje dzieci, ale właśnie tego typu niepełnosprawność bez odpowiedniego
wsparcia ze strony otoczenia. Trzecia natomiast zabiera nas w świat terapii, „Lego
w terapii autyzmu” Daniela B. LeGoffa, Giny Gómez de la Cuesty, GW Kraussa oraz
Simona Barona-Cohena.
Pewnie
już zauważyliście, że zawsze staram się
opowiedzieć o książkach poruszających różnorodne zakresy. Na zdjęciach
znajdziecie
książki pokrewne do omawianych, chociaż mam świadomość tego, że każda z
nich w
pewien sposób pokazuje sposób pracy z dziećmi z autyzmem. W tworzeniu
grup
kierowałam się tym, czy określoną publikację napisali badacze, osoby,
których
problem dotyczy, czy rodzice. Takie rozdzielenie oczywiście tworzy
pewnego rodzaju
niedomówienie, jak w przypadku książki Temple Grandin, dlatego uważam,
że
najlepiej sięgnąć po wszystkie publikacje, jakie pojawiają się na rynku,
aby
mieć lepsze spojrzenie, dostosować terapię do indywidualnych potrzeb
dziecka. Jeśli mamy małą motywację do pracy z własnym dzieckiem
i nie wierzymy, że nam się cokolwiek powiedzie, ponieważ dziecko krzyczy
po 5-6
h na dobę, a resztę czasu odpływa to na początek polecam film „Temple
Grandin”
w reżyserii Micka Jacksona. Zobaczenie historii matki walczącej o każdy
postęp
córki, uświadomienie sobie wyzwań, jakim musiała sprostać światowej
sławy
profesorka pozwala nieco inaczej spojrzeć na własne dziecko i dostrzec w
nim
potencjał. A to nie jest łatwe. Zwłaszcza, kiedy kontakt z własną
pociechą lub
uczniem jest niewielki i czujemy się bezradni wobec przytłaczającej nas
codzienności. To normalne uczucie. Nie znam osoby, która opiekowała się
dzieckiem
z autyzmem i nie doświadczyła tego uczucia. Nawet nauczyciele (mówię o
tych zaangażowanych)
czują się przytłoczeni.
Odpowiednie filmy oraz książki pomagają nabierać wiary,
sprawiają, że poszukujemy dróg dotarcia do dziecka oraz przygotowania go do
dorosłego życia. W omówionych przeze mnie książkach były różnorodne historie i
skrajnie kończące się przypadki. Jedni autycy wykorzystali swoje zdolności i
nadwrażliwości, aby stać się wybitnymi specjalistami, inny byli tak bardzo
przeciążeni, że będą musieli całe życie spędzić w zakładach zamkniętych. We
wszystkich przypadkach cel był jeden: nauczyć jak największej samodzielności. Książki
pozwalają też uświadomić sobie, że rodzice nie są odpowiedzialni za tę
niepełnosprawność. Szczególnie warto w tym kontekście przeczytać książkę „Autyzm
na co dzień” Alyson Beytien opowiadającej czytelnikom o trzech drogach synów z
autyzmem. Skuteczne działanie musi wyjść od uwolnienia siebie i innych od
poczucia winy, że zrobiło się coś złego i z tego powodu dziecko funkcjonuje tak,
a nie inaczej. Nakierowanie się na cel, czyli na dążenie do samodzielności, a
nie rozpamiętywanie pomoże na duże postępy. W refleksji dotyczącej obranej
drogi pomogą lektury wprowadzające nas w świat tego jak inni poradzili sobie z
takim wyzwaniem, po jakie terapie sięgali, czym się kierowali w doborze i organizowaniu
zajęć dla własnych dzieci.
„Moje dziecko ma autyzm” pod redakcją Maggi
Golding i Hill Stancey to książka bardzo wartościowa, ponieważ pomaga nam
uświadomić sobie jak w historii zmieniało się podejście do dzieci z autyzmem i
ich rodziców. Poznajemy początki diagnostyki, krzywdzące teorie „zimnych matek”,
wchodzimy w świat manipulacji danymi oraz badaniami, możemy zrozumieć jak wielkie
tragedie dotyczyły matek, bo to głównie one zajmowały się swoimi inaczej
funkcjonującymi pociechami, je obwiniano, na nich spoczywał ciężar dźwigania
tego, co mówili specjaliści, a samych pacjentów traktowano okrutnie. Piętnaście
historii z różnych krajów toczy się wokół diagnozy, separacji społecznej i
przełamywaniu barier oraz walce o inne podejście do tego typu niepełnosprawności.
Opowiadające o walce kobiety są w swoich krajach aktywistkami pomagającymi
własnym dzieciom oraz innym matkom wchodzącym na trudną drogę prowadzenia
dziecka ku samodzielności. Wszystkie skupiają się na jednej bardzo ważnej
sprawie: poszukiwaniu tego, w czym dzieci są dobre i rozwijanie tego
potencjału. Odkrywamy, że nawet niemówiące osoby mogą zająć się domem czy zakupami
i mieć swój własny wkład w społeczne życie. Do tego poznamy różnorodne
rozwiązania prawne w takich krajach jak Anglia, Kolumbia, Republika Południowej
Afryki, Hiszpania, USA, Australia, Indie, Namibia, Kuwejt. Jak widać przegląd
jest dość szeroki i pomaga zastanowić się, w jaki sposób państwo powinno
wspierać pracę rodziców z dziećmi, w jaki sposób samodzielnie sobie wzajemnie
pomagać. Duży nacisk położono tu na organizacje pożytku publicznego tworzone
przez rodziców szukających wsparcia dla własnych dzieci. Odkrywamy też jak
bardzo w każdym społeczeństwie matki i ich dzieci są wykluczane z życia
społecznego i jak bardzo ich aktywność pozwoliła im przywrócić swoją wiarę w
siebie oraz nawiązać relacje z innymi ludźmi mającymi podobne problemy. Jest to
lektura skłaniająca do refleksji i bardzo motywująca. Widzimy matki heroski i
ciężko pracujące na własną samodzielność dzieci. Uświadamiamy sobie, że owo
dążenie do samowystarczalności dziecka jest niesamowicie ważne, ponieważ w
najlepszy sposób pozwala zabezpieczyć los osób z autyzmem po śmierci ich rodziców.
„Jestem inny. Moje wskazówki dla aspich, ich
rodzin i terapeutów” Johna Eldera Robisona to przede wszystkim osobista
historia autora, który w wieku czterdziestu lat dowiedział się, że ma zespół
Aspergera. Spojrzenie na własne życie przez perspektywę diagnozy pozwala na
wychwycenie i zrozumienie własnej odmienności, rozwinięcie umiejętności radzenia
sobie z własnymi deficytami. Opisanie własnego zachowania i niepowodzenia w
szkole pomaga wprowadzić czytelników w świat przeszkód, z jakimi muszą borykać
się osoby nieneurotypowe. Dzięki tej lekturze zrozumiemy sens diagnozowania oraz
poszukiwania pomocy, wsparcia dla dziecka nawet jeśli uczy się bardzo dobrze, a
w przypadku trudności z nauką nie stracimy nadziei na samodzielność pociechy i
poszukamy dróg wyzwalających w niej zdolności pomagającej na znalezienie pracy i
w miarę niezależne życie. John Elder Robinson był dzieckiem, które musiało
nauczyć się panowania nad nadmiarem bodźców oraz samodzielnie rozwinąć
umiejętność, w jaki sposób wchodzić w relacje społeczne. Prowadzi nas przez
swoją długą, skomplikowaną, pełną wybojów drogę ku temu, aby nie być odludkiem
skazanym na porażkę. Autor uświadamia nas jak niesamowite ważne jest rozwijanie
nie tylko samodzielności, ale też uczenie zasad dobrego obycia, umiejętności
prowadzenia rozmów, dbania o ciało, odpowiedniego zachowania przy stole, uczenie
rozpoznawania mowy ciała, rozwijania umiejętności skupiania się na pozytywnych
wiadomościach, rozwijania optymistycznego spojrzenia na świat. Swoją publikację
Robinson podzielił na pięć głównych części pozwalających łatwo odnaleźć się w
treściach lektury, szybko wyszukać potrzebne informacje. W książce opisał
rytuały, emocje, nawiązywanie i utrzymywanie relacji z innymi, nadwrażliwości
oraz rozwijanie talentów. Poznajemy przeszkody, z jakimi borykają się osoby ze
spektrum autyzmu oraz sposoby ich rozwiązywania. Miejscami lektura ociera się o
tragizm, ale dominuje w niej humor oraz niesamowicie duża dawka autoironii,
sporego dystansu autora do siebie i swoich dziennych zachowań oraz niepowodzeń.
Stajemy się też świadkami jego zawiłej drogi do sukcesu: od ciągłych niepowodzeń
w szkole, rzucenia nauki w liceum po bycie specjalistą w bardzo wymagającej
branży.
„Lego w terapii autyzmu” to książka będąca
podsumowaniem wieloletnich obserwacji i badań osób wykorzystujących klocki do
rozwijania umiejętności u dzieci. Dowiemy się skąd wziął się pomysł, jakich
błędów unikać, w jaki sposób odbierane jest wykorzystanie tego typu w grupach
integracyjnych, dlaczego niesamowicie ważne jest to, aby dzieci w grupie miały
podobne problemy oraz w jaki sposób przeprowadzać zajęcia z wykorzystaniem Lego.
Pomysł Daniela B. LeGoffa przerodził się w wieloletnie badania, których wyniki
zawarto w książce. Dzięki oparciu na przemyślanej metodologii i dokładnym
opisaniu metodyki w poradniku tym znajdziemy dokładny przepis na stworzenie
własnej grupy terapeutycznej rozwijającej u podopiecznych umiejętność
współpracy w grupie i otwieranie się ekspresje oraz komunikowanie się z
rówieśnikami w werbalny i niewerbalny sposób. Do tego wiemy, w jaki sposób pracować
nad zdolnością naśladowania, kształceniem motoryki małej (drobnej) koordynacją
wzrokowo-ruchową, wyszukiwaniem, spostrzegawczością, umiejętnością dopasowania,
wyobraźnią przestrzenną, samoobserwacją, samokontrolą, podporządkowaniu się
rutynie oraz sortowania. Dokładnie opisano, w jaki sposób ocenić umiejętności
dziecka i jak je kształtować oraz stopniowo wprowadzać w pracę w grupie, jak
wykorzystywać zainteresowania i małe zestawy z instrukcjami do stworzenia
zdolności budowania z klocków, wspieranie nauki przez wykorzystanie materiałów
multimedialnych i instrukcji oraz umiejętności wykonywania poleceń instruktora.
Znajdziemy tu wskazówki, w jaki sposób rozwijać twórcze podejście przez
budowanie w stylu dowolnym. Wielkim plusem jest lista i opis strategii, które należy
unikać, ponieważ nie sprawdziły się w pracy z dziećmi z autyzmem oraz
wskazówki, w jaki sposób przekształcać je w taki sposób, aby dziecko wyniosło
jak najwięcej korzyści z zajęć. Do tego znajdziemy tu dokładne wskazówki, w
jaki sposób motywować dziecko do pracy, jak pozwolić mu na autoocenę oraz „awans”.
Opis stopniowania trudności przez wskazanie konkretnych modeli oraz wieku, dla
którego są one przeznaczone pomagają na stopniowym wzroście trudności pracy.
Każda z tych lektur pozwala spojrzeć na autyzm
z nieco innej strony: od szukania własnej drogi bycia rodzicem wspierającym
wszelkie zdolności przez rozumienie trudności dziecka po naukę samodzielnego
prowadzenia terapii oraz tworzenie grup terapeutycznych dla uczniów.
Książki o zespole Aspergera i rozwijaniu samodzielności oraz odkrywaniu własnych talentów |
Książki pomagające zrozumieć czym jest autyzm oraz w jaki sposób pomóc dzieciom z ich trudnościami. |
Lektury o rozwijaniu samodzielności i poczuciu własnej wartości |
Różnego rodzaju terapie, opisy radzenia sobie z różnorodnymi problemami u dzieci |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz