Ma duszę naukowca. Obecnie eksperymentuje z wodą. I to tak intensywnie, że co godzinę lub dwie trzeba kotom i psu zmieniać wodę w miskach, bo jest tam zawiesina pełna paprochów wymieszanych z przedmiotami. Leo bierze różne rzeczy, wrzuca do wody i obserwuje. Jeśli coś nie tonie (np. różne kawałki foli, które wygrzebał z kosza na śmieci lub wygryzł schowaną folię bąbelkową) to pomaga takiemu przedmiotowi łapką. W ruch idzie wszystko: rękawiczki, skarpetki, patyczki, plastelina, resztki bułki, liście, papier, maskotki... Jak już temu, co wrzucił udaje się zatopić wyjmuje łapką, bierze w pysk i chodzi po domu. Ostatnio upodobał sobie siedzenie z przedmiotami na grzejniku w suszarni. Jestem ciekawa jego wniosków.
Drugi Nobel to oczywiście pokojowy: cokolwiek się stanie Leo potrafi tak ślicznie spojrzeć i wszystko ludzkości, siostrze oraz psu wybacza. Nawet trącanie wybłoconą łapą i odganianie od miski z jedzeniem. A ludzkości intensywne pieszczoty. Jest takim pieszczochem, że wszystkie wkurzenia mijają, kiedy przychodzi się przytulać.
Jak mu tego Nobla nie przyznają to sama mu dam nagrodę imienia Leo (a niech ma ku swojej pamięci nagrodę).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz