Etykiety

środa, 16 listopada 2022

10 lat serii "Czytam sobie"

Dzieci nie rodzą się z miłością do książek. Jest takie mądre powiedzenie stwierdzające, że aby dziecko czytało trzeba samemu czytać. Jest w tym sporo prawdy, ale nie do końca, bo sama obserwacja to jednak za mało. Czerpanie przyjemności z czytania to naprawdę długie lata oswajania i ćwiczenia, a te nigdy nie są łatwe. Nauka czytania to dość długi proces wymagający dużego zaangażowania dziecka, opiekunów, rodziców i nauczycieli. Od atrakcyjności pierwszych książek z obrazkami, a później tekstów zależy dużo więcej niż zdajemy sobie sprawę. Przede wszystkim czytanie otwiera drzwi do wiedzy, pozwala wejść w świat analizy i lepszej świadomości świata, rozwijania rozpoznawania związków przyczynowo-skutkowych, rozwijania pamięci oraz daje możliwość wyszukiwania informacji. Można, co prawda uczyć się obrazami, ale zapamiętywanie większych treści, możliwość dotarcia do nich jednak związane są z pismem. Jak widać oswajanie dzieci z książkami jest ważne bez względu na to, jakie zdolności ono posiada, ponieważ umiejętność czytania pozwala na samodzielne docieranie do wiedzy z użyciem jakichkolwiek (niekoniecznie tylko książek) narzędzi.
Jak skutecznie rozmiłować dziecko w samodzielnym czytaniu, odkrywaniu świata oraz lepszego kształtowania swoich talentów? Jak nauczyć dziecko czytania i nie zniechęcić do książek? Przede wszystkim dawać wzorce, sporo czytać. I to nie tylko sobie, ale przede wszystkim pociesze od pierwszych chwil życia, pokazywać, że świat słowa pisanego może zaczarować, przenosić w niezwykłe krainy, poszerzać wiedzę, a później podsuwać odpowiednie teksty przyciągające uwagę młodego czytelnika. Nauka czytania nie musi wiązać się z brnięciem przez długie nudne teksty lub czytaniem zdań, które dzieci nudzą brakiem akcji. Pierwsze książki do samodzielnego czytania mogą być pełne przygód lub codziennych spraw bliskich młodym czytelnikom, łączyć w sobie rzeczy znane z życia z baśniowymi. I tu z pomocą przychodzą nam pisarze, których publikacje wydano w ramach serii „Czytam sobie”, którą zapewne kojarzycie z Wydawnictwem Egmont. Obecnie nowe książki i wznowienia wcześniejszych ukazują się w Wydawnictwie Haperkids. Sama seria ma już dziesięć lat! I ciągle cieszy się bardzo dużą popularnością. A wszystko przez to, że młodzi czytelnicy dostają tu teksty dostosowane do ich umiejętności, potrzeb i zainteresowań młodych czytelników.
Rozbudowana i wielotematyczna seria ma trzy poziomy trudności. W pierwszym do każdego zdania mamy ilustrację. Młodzi czytelnicy uczą się składać słowa, czytać podstawowe głoski. Książki zawierają niedługie, proste i jednocześnie bardzo interesujące historie, które możemy zaliczyć do różnych gatunków. „Składam słowa” – to temat przewodni tego poziomu. Niedługie teksty zawierają od 150-200 wyrazów, 23 podstawowe głoski i ćwiczenia głoskowania. Wiele czytanek wprowadza dzieci w świat nauki, zagadnień związanych z różnymi dyscyplinami, ale jest też codzienność z apkami, grami i sporo baśniowego bujania w obłokach.
W drugim poziomie zobrazowano nieco dłuższy tekst. Młodzi czytelnicy znajdą nieco bardziej rozbudowane opowieści zachęcające do czytania większej liczny słów. „Składam zdania” – to podtytuł tego poziomu. Znajdziemy w nim od 800 do 900 wyrazów w tekście (czyli ciągle niedługie historie), dłuższe zdania oraz dialogi w fabule. Do tego nadal ćwiczymy 23 podstawowe głoski, sylabizujemy trudniejsze wyrazy i powoli wchodzimy w świat ortografii.
Trzeci poziom, czyli „Połykam strony” to już dłuższe opowieści liczące od 2500 do 2800 słów w tekście. Książki te cechuje prostota, rozwijanie dziecięcej wyobraźni, przemycanie wiedzy o świecie, wprowadzanie w świat nauki, bo na nią człowiek nigdy nie jest za młody tylko musi być odpowiednio zaprezentowana. A na końcu całość dopełnia alfabetyczny słownik trudniejszych wyrazów, aby rozwijać w czytelnikach potrzebę szukania wyjaśnienia znaczenia wyrazów.
Na każdym poziomie na końcu każdej książki znajdziemy naklejki. Są tam też zadania sprawdzające umiejętność czytania ze zrozumieniem. Duża czcionka, wyróżnienie trudniejszych wyrazów, a do tego proste, interesujące historie sprawiają, że dzieci chętnie sięgają po te lektury. Po opanowaniu czytania mały odkrywca może sobie zrobić dyplom zakończenia kolejnego etapu nauki czytania. My wprowadziłyśmy zasadę, że córka stara się zrobić ilustrację tematyczną do książki, przyklejamy w rogu naklejkę-odznakę i przyklejamy taki dyplom na ścianie, aby dziecko mogło pochwalić się przeczytaną książką, przypomnieć sobie zawartą w niej historię. Wybór książek z każdego etapu jest bardzo bogaty, dzięki czemu każdy znajdzie coś interesującego dla siebie. Warto u młodszych dzieci potraktować te opowieści jako czytanki do poduszki. Dzięki temu młody czytelnik oswojony z formą opowieści chętnie będzie sięgał po kolejne. Do tego rozwijanie umiejętności czytelniczych to też uważne śledzenie postępów dziecka. Nie należy przeskakiwać z poziomu pierwszego na trzeci, bo nam wydaje się, że to już czas. Warto dać dziecku czas, rozwijać pozytywne skojarzenia. Czasami nawet lepiej poczytać sobie więcej książek z niższego poziomu i dopilnować płynnego czytania ze zrozumieniem niż za wcześnie przejść na wyższy i odkryć, że nasza pociecha ma deficyty, ponieważ każde niepowodzenie może wiązać się z negatywnymi emocjami, a te mają bardzo duży wpływ na naukę i to nie tylko czytania. Zapewniam Was, że książek jest w tej serii w każdym poziomie bardzo dużo, więc będziecie mieli, z czym ćwiczyć. Jeśli dziecko każdą lekturę przeczyta tyle razy, ile ma w niej naklejek-odznak to będziemy mogli z wielkim zadowoleniem śledzić postępy. Przy zamawianiu dużych pakietów często można dostać różnorodne zniżki. I to całkiem duże, więc warto od razu zaopatrzyć się w cały pakiet z określonego poziomu. Do tego warto do tych książek podejść jak do ćwiczeń, potraktować jako czytanki własnej pociechy i ćwiczyć na nich aż do „zdarcia”.
My po książki z tej serii z różnych poziomów sięgamy z wielu powodów. Pomagają nam w nauce mówienia, czytania, pisania (odwzorowanie wyrazów), a wyższe poziomy traktuję jako lektury do czytania przeze mnie. Plusem wszystkich opowieści jest to, że napisane są prostym językiem, a trudniejsze czy mniej używane słowa wyjaśniono w słowniku. Wszystkie książeczki z serii „Czytam sobie” są niewielkie dzięki czemu dziecko może zabierać je w podróż, na spacery i codziennie ćwiczyć nową umiejętność, a niedługie teksty doskonale sprawdzą się również jako opowieści do czytania przedszkolakom. Kolejna bardzo duża zaleta książek: cena jest naprawdę bardzo przystępna. Zresztą sami sprawdźcie na stronach księgarń i wydawcy.
W tej serii zaskoczyły mnie też świetne pomoce do nauki czytania. Bazują one na różnorodnych podejściach: z jednej strony nauka liter a z drugiej globalne czytanie, czyli rozpoznawanie słów i dopasowywanie ich do ilustracji. Taka pomoc już się pojawiała w ramach serii „Biblioteczki Montessori” opartej na pedagogice Marii Montessori, czyli podejściu, w którym dziecko samo może weryfikować swoje postępy. Karty pięknie wpisują się tu w wizję edukacji włoskiej lekarki i pedagożki. Pracę z dzieckiem zaczynamy od rozłożenia kilku kart trzech typów: karty kontrolnej, obrazka i podpisu. Pierwszy etap edukacji polega na tym, że dajemy dziecku kartę kontrolną. Do niej musi ono znaleźć obrazek i do obrazka podpis (na zasadzie porównania z podpisem pod kartą kontrolną), aby dziecko miało szansę nauczyć się nazw znajdujących się na nich przedmiotów. W ten sposób można bawić się już z dwu- i trzylatkami. Wszystko oczywiście zależy od poziomu rozwoju oraz spostrzegawczości dziecka i jego umiejętności koncentracji.
Kiedy dziecko zna już wszystkie nazwy z ćwiczeń eliminujemy kartę kontrolną jako pierwszą. Dajemy po kilka kart z ilustracją przedmiotu i podpisem. Zadaniem naszej pociechy jest dopasować podpis do obrazka. Kiedy pewne jest, że zrobiło to właściwie sięga po kartę kontrolną, aby mogło samodzielnie upewnić się, że jest dobrze. Jeśli źle to przy pomocy karty kontrolnej szuka właściwego rozwiązania i samodzielnie dopasowuje prawidłową odpowiedź. W ten sposób nasza pociecha uczy się samodzielnego zdobywania wiedzy, rozwija w sobie chęć weryfikowania postępów oraz wie, że błędy można samodzielnie naprawić i liczy się efekt końcowy, a nie ilość błędów. Każde ćwiczenie przybliży dziecko do prawidłowego rozwiązania. W każdym zestawie jest również książeczka, z której dzieci dowiedzą się więcej na temat poznanych rzeczy. Każdy z zestawów poświęcony jest odmiennej tematyce: astronomii, przyrodzie, ogrodowi, ciału człowieka, ptaki, flagi, świat, geografia. Spektrum tematów bardzo szeroki i pozwala na zdobycie wiedzy z wielu przedmiotów. Do tego dla młodszych dzieci jest to nauka przez zabawę w zapamiętywanie jak w memory.
W zestawie edukacyjnym „Pierwsze słowa” z serii  „Czytam sobie” znajdziemy pomoce bazujące właśnie na tych rozwiązaniach. Osoby wprowadzające dzieci w świat tekstów znajdą tu książeczkę z instrukcją, w jaki sposób pracować z dzieckiem, karty pozwalające na ćwiczenie oraz książkę Rafała Witka „Doktor Ola”. Karty wprowadzające dzieci w świat liter mają dwa kolory czcionki: czerwony dla samogłosek i niebieski dla spółgłosek, dzięki czemu szybko i łatwo nauczymy dzieci rozróżniania liter. Cały zestaw daje kreatywnym nauczycielom oraz rodzicom duże pole do popisu, a tym samym pozwala na ciekawszą naukę. Do tego nie trzeba mieć żadnej wiedzy czy doświadczenia, aby zacząć pracę z dzieckiem, ponieważ poradnik krok po kroku nauczy pracy z dzieckiem. Pracę oczywiście urozmaicamy sobie przerwami z lekturami. Bardzo podobał mi się w poradniku nacisk na to, aby zwrócić uwagę na to, co my- dorośli robimy i w jaki sposób traktujemy naukę czytania. Zawarta w zestawie czytanka zabiera nas w świat dziecięcej zabawy. Ola odgrywa tu różne role. Tym razem jest lekarką leczącą swoje pluszaki.
Korzystając z zestawu możemy sięgać też po inne czytanki z pierwszego tomu i stopniowo z ich wykorzystaniem wprowadzać dzieci w świat słów. Książki zawierające historie z wyższych poziomów mogą być na tym poziomie wykorzystane jako lektury do czytania przez rodziców.
Do pierwszego poziomu należy ciekawa opowieść Agnieszki Frączek „Psotny Franek” z ilustracjami Joanny Rusinek. Mamy tu zabawną historię o kruku, który ubrał kolorowy sweter, spodnie oraz beret i przez to był mylony z papugą. Franek to psotny ptak lubiący figle, nabieranie innych. Opowieść bazuje na prostych dziecięcych zabawach, w których motywem przewodnim jest zmylenie kogoś i odgrywanie różnorodnych ról.
„Maja na tropie jaja” Rafała Witka z ilustracjami Emilii Dziubak (tej samej, która stworzyła fantastyczną serię „Rok w lesie”) to lektura przygodowa. Prosta opowieść o zgubionym przez papugę jaju przeradza się w historię pełną zaskakującej akcji, pościgów i świetnego zakończenia. Mamy tu podróż różnymi środkami komunikacji, a do tego ciągle depczemy niesfornemu jaju po piętach. Do tego jest to ciekawa, alegoryczna opowieść o dorastaniu.
Trzecia nowość należąca do trzeciego poziomu to „Kasztan, tapczan, tralala” Grzegorza Kasdepke z ilustracjami Daniela de Latoura. Pisarz znany jest z nieposkromionej fantazji, łamania schematów i jednoczesnego przybliżania dzieciom ich świata. W jego książkach sporą rolę odgrywają emocje. I tak jest też tu. To strach napędza akcję. Jednak nie jest to zła emocja tylko taka, którą dzieci chcą sobie w małych porcjach dawkować, aby poczuć dreszczyk. Mamy tu przede wszystkim historię o skomplikowanych relacjach między rodzeństwem różnorodnych frustracjach oraz miłości i więzi między dwoma młodymi bohaterami.
Jak widzicie w tej serii jest, w czym wybierać. Każda opowieść serwuje wiele atrakcji i zachęca do fantazjowania, przyswajania sobie pozytywnych wzorców oraz może być punktem wyjścia do rozmów o rzeczach dla dzieci ważnych.




























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz