Etykiety

wtorek, 8 listopada 2022

Gotowanie żaby, czyli objaśnianie kobietom, że są złe


Prolioferzy używają narracji manipulującej mającej wprowadzić kobiety w poczucie winy, zrzucić na nie wszelkie niepowodzenia projektów społecznych. Najlepszym przykładem takiego manipulatora mającego wpływ na to, co jego partia wymyśli jest Jarosław Kaczyński. Ostatnie jego patriarchalne bredzenie mające wyjaśnić, dlaczego mimo programu 500+ złe baby nie rodzą. I to jest właśnie tego typu narracja objaśniająca kobietom świat, obwiniająca je za mały przyrost naturalny, bo to przecież one rodzą i jak śmią się nie połasić na te 500 zł od dzieciaka i 4 tys. jednorazowo od ciężko chorego, którego chorobę zdiagnozowano przed 12 miesiącem życia oraz kobieta zdążyła dopełnić w tym czasie wymaganych formalności (niewiele się tu załapuje).
Najzabawniejsze jest to, że jeśli kobieta zachodzi w ciążę i mówi, że nie chce albo ma już tych dzieciaków dużo to ma objaśniane, że „powinna być mniej gościnna w kroku” sugerując, że puszczała się. Kiedy dzieci ma z różnymi partnerami to była zwykłą puszczalską, bo przecież wiadomo, że nie może ona skakać z kwiatka na kwiatek i trzeba dbać o wartości rodzinne, czyli bycie z „puszczalskim” mężem bokserem, bo mężczyzna już taką ma naturę, że musi mieć tego seksu dużo i od czasu do czasu przywalić za zasłoną zupę. No i nie można się rozwodzić, bo to niszczy rodzinę. No, chyba, że jest się Martą Kaczyńską, Katarzyną Cichopek i Jackiem Kurskim, którzy wzorowo klęczą na pokaz w budynkach związanych z kultem religijnym. Wtedy się unieważnia i małżeństwa, które było nie było (ot religino-patriarchalna logika).
Kiedy rodzi się niepełnosprawne dziecko i kobieta chce pomocy, bo wydatki są dużo większe niż na zwykłe dziecko (jeśli ktoś twierdzi inaczej to niech nie zbiera 1%, nie prosi o darowizny i nie dołącza swoich dzieci do akcji zbierania pieniędzy na terapię skoro darmowa) to ma objaśnione, że to rodzice utrzymują dzieci. Wychowują, utrzymują, żeby społeczeństwo miało tę legendarną emeryturę i żeby system emerytalny się nie załamał, a rodzicom miał kto podać legendarną szklankę wody na starość. Jak społeczeństwo chce, żeby coś mu się nie załamało to niech zabiera się do dokładania do wychowania i wykształcenia.
A teraz najlepsze: kiedy kobieta nie chce rodzić, bo jest świadoma jak wiele zagrożeń niesie ciąża i że w razie rozstania z partnerem będzie mogła liczyć tylko na siebie, bo wiadomo, że patriarchalnych społeczeństwach kobietom wmawia się, że to ich obowiązek, spycha do pieluch pod pretekstem, że one mają realizować mityczny instynkt macierzyński, a później po rozstaniu płacz i zgrzytanie zębami na salach, że sąd nie przyznał ojcu opieki (wg badań socjologów mężczyźni zajmują się swoimi dziećmi 7 h tygodniowo, a kobiety 70 h), bo zrobiono wywiad społeczny i okazało się, że waleczny tatuś zajmował się dzieckiem kilka godzin tygodniowo. Do tego dochodzi żal, że musi dać połowę pieniędzy na utrzymanie dziecka (tak połowę, sąd nie zasądza nigdy całości na ojca, a wydatki muszą być dokładnie udokumentowane, żeby wiedział jaką kwotę podzielić). Do tego dochodzi świadomość tego, ile rodzi się niepełnosprawnych, że mogą być zabite pod pretekstem ratowania płodu, więc się zwyczajnie z rozsądku nie decydują na macierzyństwo. Kiedy taka kobieta świadomie wybiera bycie bezdzietną to jest nazywana przez patriarchalnych chłopców zachowujących się jak dzieci w piaskownicy (aaa, aaa, nie dali nam zabawki) „egoistyczną hedonistką”. Jarosław Kaczyński objaśnił to mówiąc, że kobiety „dają sobie w szyję”.
Jak widzicie posiadanie lub brak dzieci dla prolifowców zawsze jest pretekstem do psychicznego znęcania się nad kobietą, objaśniania jej, że jest beznadziejna, bo rodzi za mało/ za dużo/ nie rodzi wcale. Swoje przemocowe argumenty dobierają do odbiorczyni ich wypocin lub słowotoków bredni by wyjaśnić jej, że zwyczajnie jest roszczeniowa i ma zająć się obywatelskimi obowiązkami, czyli rodzeniem dzieci, a nie realizacją zawodową czy hobby, zabieraniem publicznie głosu.
Społeczna przemoc wobec kobiet jest złem. Wszelkie zło zawsze istniało, dlatego że ludzie tylko wykonywali rozkazy. Obozy były wynikiem tylko wykonywania rozkazów czy zwyczajnie dostosowywali się do tradycji. Prowadzono ludzi do komór pod pretekstem wykonywania rozkazów. Kobiety zabijane są pod pretekstem dostosowywania się do przepisów.




Przypomnę kilka ważnych faktów o tym, kto i jak wprowadzał ustawę pozwalającą na legalne zabijanie kobiet:
-W latach 1989–1991 istniała Sekcja Kobiet NSZZ „Solidarność”, którą rozwiązano po sprzeciwie jej członkiń wobec szykowanej radykalnej ustawy antyaborcyjnej.
- Zakaz aborcji wprowadzono w 1993 na żądanie lekarzy (tak, kościół dostał zlecenie propagandowe i nawet się trochę zdziwił że już może legalnie prześladować kobiety) - PiSu jeszcze wtedy nie było, za to główni rycerze legalizacji mordowania kobiet to byli panowie z ZChN: Marek Jurek, Łopuszański, Niesiołowski, który do 2019 roku należał do PO, więc zabijanie kobiet to nie tylko fantazje PiS-u).
- W 2000 praktycznie oślepiono Alicję Tysiąc – PiS-u jeszcze nie było.
- W 2004 zakatowano Agatę Lamczak - jak widać niektórym panom niepotrzebny wyrok Trybunału Kaczyńskiego, żeby sobie 5 miesięcy potorturować pacjentkę, aż dostanie sepsy i umrze. Wystarczy, że użyje się narracji „ratowanie życia dziecka” i już można legalnie zabić kobietę.
- W 2008 wprowadzono de facto rejestr ciąż ("szczególne warunki przyznawania becikowego") - rząd PO, a było to po tym, jak cała krwiożercza banda antyaborcjonistów ganiała 14-latkę, żeby nie dopuścić do zabiegu.
- W 2012 Chazan zmusił pacjentkę do urodzenia bezgłowego dziecka, które przez kilka dni umierało na morfinie - oj jak się HGW namęczyła zanim go zdjęła ze stołka. Zaraz potem Trybunał - ten dobry, ten Rzeplińskiego - pozwolił całym szpitalom na klauzulę (braku) sumienia, żeby całe Podkarpacie mogło odmawiać pomocy lekarskiej kobietom w ciąży.
- 2013: Komisja Kodyfikacyjna przy ministrze sprawiedliwości PO, a pod kierownictwem pana Zolla, zaprojektowała takie zmiany antyaborcyjne wprost do kodeksu karnego (z opcją ścigania wszystkich poronień, czyli realizacja marzeń zrobienia dla Polek full Salvador), że Kaja Godek do dziś zielenieje z zazdrości. (Ach nie, wcale się komisja nie konsultowała z Opus Dei, tylko "jeden z członków miał taki adres email na urlopie" tłumaczył potem minister Biernacki). Zrobili to cichusieńko, i żeby nie to Opus Dei, które wypatrzył prof. Gardocki, a nagłośniła prof. Monika Płatek, to biedna Kaja Godek nie miałaby już co robić i nie była by patriarchalnym chłopcom wcale potrzebna.
- 2020: Schetyna proponuje wpisanie lekarskiego prawa do kobietobójstwa (zwanego przez oszalałych mizoginów "kompromisem") do konstytucji.
- 2021 - Tusk wraca ze stołka w Brukseli i ogłasza, że na złagodzenie przepisów antyaborcyjnych nie pozwoli.
Mając świadomość tego wszystkiego młode kobiety zwyczajnie boją się rodzić dzieci w Polsce. Poza Polską rodzą, bo w razie potrzeby mogą usunąć płód (płód, a nie dziecko).
Od lat 70 XX wieku Kościół katolicki gotował żabę, czyli objaśniał ludziom, że w łonie kobiety jest dziecko zakłamując terminologię medyczną, bo gdyby pilnowano tej medycznej terminologii, gdyby dokładnie rozpisano, kiedy kobieta samoistnie wydala zygotę, płód to aborcja nie byłaby czymś demonicznym, złym tylko zwyczajnym . W latach 90 w większości szkół katecheci puszczali dzieciom film o aborcji. Jeśli byli w takich pipidówkach jak moje miasto to ciągle opowiadali o zabijaniu dzieci. Nawet prezerwatywy w wyobraźni zakonnicy prowadzącej religię zabijały dzieci…
Nasi rodzimi politycy proliferzy są troszkę jak z mitologii nordyckiej: Odyn jest mordercą, gwałcicielem, oszustem, łamaczem przysiąg. Ale jest "dobry", bo jest Odynem.
Pamiętajcie, że kiedy rząd porusza kwestię rozmnażania to ma jakieś duże przekręty do ukrycia i wtedy wyjątkowo czujnie trzeba obserwować ich poczynania.
Polecam:
H. Bartel. „Embriologia”. PZWL (2017).
M. Kaczmarek, N. Wolański. „Rozwój biologiczny człowieka”. PWN 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz