Etykiety

niedziela, 27 listopada 2022

Brigitte Lucianii „Pan Borsuk i pani Lisica. Tom 5: Karnawał” il. Eve Tharlet


Coraz więcej książek pozwala rodzicom na poruszenie z dziećmi trudnych tematów. „Pan Borsuk i pani Lisica” Brigitte Lucianii i Eve’y Tharlet to seria komiksów, która niewątpliwie wychodzi naprzeciw emocjonalnym potrzebom młodych czytelników. Autorki uroczej historii z cudnymi ilustracjami zabierają nas do świata dwóch grup dzieciaków: borsuków i lisków. Każdy tom poświęcony jest innemu tematowi, ale problemem przewodnim jest tu otwartość i akceptacja w specyficznych warunkach, bo wynikająca z budowania rodziny przez dwie całkowicie inne osoby. Tu autorki wykorzystały dwa różne gatunki zwierząt, aby tę różnorodność pięknie podkreślić i pokazać odmienność oraz możliwość tworzenia rodziny pomimo świadomości jej istnienia.
Tom pierwszy pt „Spotkanie” zabiera nas w świat pana Borsuka będącego wdowcem. Z powodu śmierci żony został ze stadkiem dzieci w różnym wieku. Z kolei pani Lisica rozstała się z partnerem. Jakby mało było nieszczęść myśliwi zniszczyli jej norę. Pan Borsuk ma dobre serce i oferuje jej i jej córce miejsce we własnym domu. Na początku dzieci nie dogadują się. Są tak złe na sytuację, że razem zaczynają snuć plan mający doprowadzić do rozstania ich rodziców. Efekt jest odwrotny: uczą się wspólnej zabawy i akceptacji.
"Rozgardiasz" to drugie spotkanie z nietypową rodziną, w której spore zamieszanie wywoła pojawienie się niespodziewanego gościa który spowoduje zamieszanie. Tata Różyczki jest bohaterem niepotrafiącym usiedzieć długo w jednym miejscu. Ciągle gdzieś go nosi. Nie ma też własnego mieszkania, dlatego odwiedza córkę, którą bardzo kocha, ale nie potrafi zapewnić odpowiednich warunków. W tym tomie pojawia się problem umiejętności dzielenia miłością mamy z innymi dziećmi.
Do trzeciego tomu pt. „Ale załoga!” wchodzimy, kiedy jeden z bohaterów wpada na pomysł ciekawej i bardzo niebezpiecznej zabawy. Szperaczek jest tym, który ciągle próbuje nowych rzeczy, ciągle projektuje, szuka nowych rozwiązań. I przede wszystkim uważa, że ma najlepsze pomysły. Tym razem wymyślił skoki z górki na stertę liści. Widzimy jak wiele radości może przynieść maluchom jesienna zabawa. Róża wpada na kolejny pomysł. Chce zbudować łódkę. Szperaczek nie jest z tego powodu szczęśliwy, bo przecież to on wymyślił świetną zabawę. Powrót do domu po narzędzia jest pretekstem do zjedzenia posiłku i zabrania najmłodszego malucha. Widzimy jak między przybranym rodzeństwem narasta napięcie. Róża ma bardzo luźne podejście do budowy. Nie planuje niczego z wyprzedzeniem. Ot w czasie pracy wyjdzie, co trzeba będzie poprawić. Szperaczek natomiast musi dokładnie wszystko zaplanować. Z tego powodu powstają dwie grupy budujące łódki. Okazuje się, że nikt nie chce pracować z narzucającym wszystkim swoją wizję borsukiem. Wolą spontaniczność lisicy. Okazuje się, że nawet brak projektu, kiedy ma się zgraną drużynę i słucha pomysłów każdego uczestnika przynosi lepszy efekt niż praca w pojedynkę z dobrze opracowanym planem. Dzieciaki oczywiście godzą się i wspólnie bawią jak na świetne, kochające się rodzeństwo przystało. A to, że są z dwóch różnych rodzin niczemu nie przeszkadza.
Czwarty tom przenosi nas do późnej jesieni i zimy. Widzimy tu intensywne przygotowania zwierzaków do chłodniejszych dni. Muszą zgromadzić odpowiednią ilość suchych liści paproci, aby było im zimą ciepło. Niestety dzieci są zmęczone i protestują. Pan Borsuk dopinguje je jedzeniem. Doceniają to tylko jego dzieci, którym warstwa tłuszczu pozwala przetrwać trudny czas mrozów. Z kolei lisica obrasta w grube futro. Kiedy nadchodzą już chłodne dni pojawia się inny problem jak razem wytrzymać w domu. Samo tworzenie gier i granie w nie może okazać się za mało angażującym zajęciem. Na szczęście spadnie pierwszy śnieg. Zwierzaki też nauczą się współpracować ze sobą, akceptować inny rytm życia rodzeństwa.
Piąty tom zatytułowany „Karnawał” jest niesamowicie aktualny, ponieważ wchodzimy do świata bohaterów zimą, kiedy trzeba dbać o zdobywanie posiłku w trudnych warunkach. Każdy tu musi ciężko pracować, bo zawartość spiżarni może nie starczyć do wiosny. Dzieci po wiele godzin spędzają na śniegu kopiąc w poszukiwaniu smakołyków. Z dnia na dzień są zmęczone monotonną dietą oraz trudnościami. Już nie cieszy ich śnieg, nie mają ochoty się bawić. Rodzeństwo jest apatyczne i zniechęcone. Wszystko zmienia się, kiedy przybywają do nich dziadkowie. To dzięki nim dzieci uczą się inaczej patrzeć na tę trudną porę roku, dostrzegają, że także ona może przynieść radość. Mało tego: przygotowują się do balu karnawałowego. Pan Borsuk na wszystkie poczynania gości patrzy bardzo sceptycznie. Jest negatywnie nastawiony do ich beztroski. Czego on nauczy się od rodziny lisów? Jaka nauka płynie dla nas? Przede wszystkim, że nawet w czasie trudnych sytuacji trzeba dostrzegać plusy i nie tracić radości życia. W tym tomie nie zabraknie też pokazania, jakie niebezpieczeństwa kryje w sobie zima.
Miłośnikom tej serii polecam także podserię o poszczególnych bohaterach. Na razie do czytelników trafiła „Malinka chce się bawić”. Mamy tu uroczy obraz małej borsuczki, która pragnie jak najwięcej czasu spędzać z  - zarówno biologicznym, jak i przybranym – rodzeństwem. Jest jednak jeszcze mała i wiele rzeczy nie rozumie, za wieloma nie nadąża. Do tego starsze dzieciaki nie do końca wiedzą jak się nią zająć. Skupieni na zabawie bohaterzy organizują małej bohaterce zabawę, a nawet kładą spać. I wydawałoby się, że już nic więcej nie trzeba robić, kiedy Róża odpoczywa, że można wówczas skupić się na własnej zabawie. Odkrywają jednak, że nawet w czasie snu trzeba maleństwa pilnować, bo chwila nieuwagi może doprowadzić do tragedii. I tak jest i tutaj: Różyczka znika. Bohaterzy przeżyją chwile grozy w czasie poszukiwania jej. Na szczęście cała opowieść kończy się szczęśliwie.
„Pan Borsuk i pani Lisica” to świetna seria pokazująca uroki rodzin mieszanych, tworzenia nowych związków, relacji. Widzimy ciepły obrazek rodziny, w której każdy jest inny, ale świetnie się dopełniają. Do tego autorki bardzo ładnie pokazały dziecięcą spontaniczność, ciekawość, podążanie za nowymi pomysłami, pęd za zabawami i sposób na rozwijanie wielu umiejętności. Każda pora roku niesie nowe wyzwania i atrakcje. Pochodzenie i wiek nie mają znaczenia, bo każdy może być świetnym kompanem zabaw. Widzimy tu też starsze dzieci potrafiące zająć się młodszą siostrą, wciągnąć ją do swojej zabawy, aby nie czuła się odrzucona. Dzieci też angażują się w przygotowanie dobrych warunków do przetrwania zimy. Każdy ma tu jakieś zadanie. Dzięki współpracy tworzą jej coś na rodzaj kamizelki bezpieczeństwa.
Pokazanie różnorodnych charakterów pod maskami zwierząt to nie jest nowy pomysł, ale tu mamy do czynienia z uwolnieniem tych postaci od stereotypów. Lisica wcale nie jest cwana tylko ciepła, miła i tworzy rodzinną atmosferę, borsuk nie jest gburem tylko dbającym o dom ojcem, który został sam z trójką dzieci. Autorki pokazują, że ojcowie bywają różni: jedni potrafią stworzyć ciepłą norę, a inni są w ciągłym ruchu i nie potrafią dorosnąć do odpowiedzialności. Każdy bohater ma w tej serii inne podejście do wychowania dzieci, ale przecież nie ma dwóch ludzi, którzy mieliby dokładnie ten sam styl wychowywania swoich pociech. Świetnie pokazano to tzw. rodziny patchworkowe: różne pochodzenie wcale nie oznacza braku współpracy i miłości. Czasami zdarzają się nieporozumienia, ale one mogą być wszędzie. Do tego widzimy jak niesamowicie ważne jest słuchanie innych, korzystanie z ich pomysłów, wspólne szukanie najlepszych rozwiązań.
Komiks bardzo pięknie wydano. Solidna, kartonowa miękka, delikatna w dotyku oprawa, świetnie zszyte strony i urocze, ciepłe ilustracje z rozmywającym się tłem. Poszczególne sceny kolory są delikatne, jakby malowane akwarelą, dającą efekt rozmycia, przechodzenia przez siebie różnych elementów tła, ale zachowano jednak dużą dbałość o szczegóły, szczególnie w sylwetkach zwierzaków. Na pierwszym planie są bohaterzy i relacje między nimi. Niewielka ilość tekstu w dymkach i dość duża jak na komiks czcionka sprawiają, że jest to świetna pierwsza czytanka.
Na polskim rynku wydawniczym autorki jeszcze są mało znane. Na razie wchodzą z opowieściami o Borsuczej i lisiej rodzinie. Mam nadzieję, że będziemy mogły doczekać się także tłumaczeń kolejnych jej książek, bo wyglądają bardzo ciekawie. Zwłaszcza te, które powstały przy współpracy pisarki i ilustratorki. Po serii „Pan Borsuk i pani Lisica” mogę ocenić, że tekst i ilustracje pięknie ze sobą współgrają tworząc ciepłe scenki z życia bohaterów, których połączyła decyzja dorosłych o wspólnym mieszkaniu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz