Doświadczenie różnorodnych epidemii urastających do wielkości pandemii co jakiś czas wraca do ludzi. Pojawianie się tajemniczej siły bezwzględnie uśmiercającej kolejne jednostki jest też częstym tematem w filmach i książkach pokazujących świat zagłady. Jeśli prześledzimy różnorodne wiadomości to żyjemy w świecie, który ciągle funduje nam tego typu zagrożenie, ale udaje nam się je w porę zażegnać, nasze organizmy się do nich przyzwyczajają, a sam wirus wcześniej czy później wycofuje się. Zdarzają się jednak od czasu do czasu przypadki, że wszystko wymyka się nam spod kontroli. Mała wiedza o świecie w połączeniu z szybko ewoluującymi wirusami mogą dać zaskakujące efekty. Kolejne wieści o śmierci powodują panikę. Powracające w tym obrazy zagubienia, strachu oraz niewydolności władzy to dość dobrze oddawane reakcje na nieznane zagrożenie. Jana Wagner także sięgnęła po ten motyw w cyklu „Pandemia”, w którym przenosi nas do Rosji. Ludzie stają naprzeciwko zaskakującego wroga jakim jest tajemniczy wirus.
Pierwszy tom zatytułowany „Pandemia” to opowieść o próbie przetrwania. Pojawia się
tu strach połączony z niedowierzaniem i zagubieniem. Ludzie szukają odskoczni
uciekając w alkohol. Do tego niby się izolują, ale jednak potrzebują bliskości,
więc te kontakty z innymi się pojawiają i w ten sposób mimo różnorodnych
ograniczeń wirus się rozprzestrzenia, kolejne osoby chorują, umierają, a żyjący
muszą liczyć zapasy, szukać miejsc, w których mają szansę na przetrwanie.
Otoczenie nie ułatwia sprawy. Przyroda wydaje się pomagać niewidzialnemu
niebezpieczeństwu. Trzeba uciekać. I właśnie tę podróż zobaczymy w pierwszym
tomie. Pisarka pokazuje bardzo różnorodne reakcje ludzi na siebie. Widzimy
bohaterów, którzy uciekają przed gęsto zamieszkałymi. Poszukiwanie domu, który
da im schronienie będzie obfitowało w wiele wyzwań i niebezpieczeństwa pojawiające
się nie tylko ze strony przyrody.
„Żywi ludzie” przenosi nas do miejsca położonego w dalekiej Syberii. Mieszkający
w zaniedbanym domu z dużymi zapasami jedzenia bohaterzy bardzo szybko odkryją,
że czas przelatuje im przez palce. Do tego jedzenia mają zdecydowanie za mało. Nie
mają na kogo liczyć. Do mieszkających w okolicy ludzi podchodzą nieufnie. Boją
się podstępnej napaści. Zamiast tego na położony kilka kilometrów od nich dom
przychodzi śmierć, przez co budynek pozostaje opustoszały i pełen zapasów,
które mogą uratować im życie lub zabić ich. Pojawią się dylematy, czy można w
ten sposób ryzykować. Czy sam wirus jest jedynym zagrożeniem? Czy pojawienie
się nowych sąsiadów przyniesie wybawienie czy kolejne zagrożenie? A co z długą
zimą na Syberii? Jak bohaterzy poradzą sobie z wyzwaniami ze strony przyrody?
Jana Wagner cykl „Pandemia” napisała dziesięć lat temu. Pojawiają się w nich
wątki, które znane są z innych dzieł post apo. Mamy tu pokazanie jak ludzie
tworzą małe społeczności, w których będą o siebie dbali i rywalizowali z
innymi. Pisarka świetnie oddaje atmosferę zagrożenia, zagubienia, nudy,
niechęci, zniechęcenia i jednoczesnej walki o przetrwanie, zdobywania zapasów. Widzimy,
że dzieją się tu straszne rzeczy, ale wszystko jest w oddali i w zwolnionym
tempie. Mijają dni, tygodnie, narastają frustracje i zmęczenie nową sytuacją,
niepewność wywołana kolejnymi zagrożeniami, nieufność wobec innych. Widzimy
świat oczami bohaterki, która w ewakuującej się na syberyjską wyspę czuje się
osamotniona mimo, że wokół niej jest sporo osób. Pokazuje nam zagubienie
wywołane brakiem prywatności i apatię wywołaną długimi nocami oraz mrozem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz