Etykiety

czwartek, 25 stycznia 2018

Marek Żak "Szczęśliwy w Ameryce"

Amerykańska wielkość naukowców nie polega na wielowiekowej tradycji badań, ponieważ na początku na tym dzikim kontynencie zdobywano ziemie, później zakładano organizacje, tworzono społeczeństwa, a później robiono z nich państwa. Nauka pochodziła głównie z Europy. II wojna światowa bardzo zmieniła owe siły. Po rozbiciu potęgi Hitlera nastała panika naukowców, którzy nie bardzo wiedzieli, co z nimi się stanie. Pracowali dla Rzeszy, byli postrzegani, jako zbrodniarze, nawet jeśli nimi nie byli. Sprytne Stany Zjednoczone wykorzystały ów lęk i przygarnęły rzesze naukowców pod swoje skrzydła wybawców.

Marek Gar jest typowym naukowcem, a do tego typowym samcem, który w życiu robi wszystko, by przetrwać i mieć tyle seksu ile potrzebuje. Książka Żaka (autora o tym samym imieniu, co bohater) po raz kolejny obala mity o wierności mężczyzn, ich bezinteresowności, romantycznej miłości. Doskonale pokazuje realia, w jakich żyły pokolenia kobiet ograniczonych przez męskie poczucie wartości.
Bohater wielokrotnie swoim zachowaniem potwierdza stwierdzoną przez polskiego seksuologa, że mężczyzna zawsze i wszędzie myśli o seksie oraz szuka okazji do trwałego romansu, który ograniczyłby codzienny przymus ponoszenia wysiłków w celu szukania partnerek (taka teoria również w książce "Trzeci szympans" Diamonda Jareda). Jako typowy mężczyzna, Marek nie lubi okresów postu między związkami, ponieważ jest to czas trudny, czyli bez zaspokojenia seksualnego.
Po raz pierwszy (nie licząc książek historycznych Daviesa) w książce Żaka pojawia się normalne spojrzenie na Żydów i ich pretensje do Polaków dokonane przez Niemców na „narodzie wybranym”. Żak po raz kolejny uświadamia nas, że Niemcy, Polacy, Czesi i tak dalej na równi z Żydami trafiali do obozów. Wystarczyło podejrzenie o działania szkodzące władzy. Podejście normalne w każdym kraju, w którym wódz to bezwzględny dyktator. Nie zapomina też powiedzieć o tym, że równie okrutni (jak nie bardziej) byli dla Polaków i Żydów Sowieci, że Żydzi sami siebie wzajemnie mordowali, donosili na siebie, a ci siedzący w bezpiecznej Ameryce nie zrobili nic by ratować rodaków, co jest często zapominane w dyskursie między Polakami a Żydami, a o czym otwarcie mówi Hannah Arendt.
Kolejnym mitem, jaki obala to bezinteresowność i niesienie pokoju przez USA podczas II wojny światowej. W tym spojrzeniu Amerykanie świadomie rozegrali partię zastraszania Stalina, przez co stali się prowokatorami „zimnej wojny”, a wszystko w imię własnych korzyści. Dla koncernów produkujących dla wojska wojna była korzystna i pozwalała obejść wiele procedur wdrażania leków czy innych technologii.
Autor obala również  mit Ameryki walczącej o pokój i wolność innych krajów. Amerykanie nie przejmują się niewolą Polski czy Czechosłowacji. Dla nich to dwa nieważne państewka gdzieś w Europie Środkowej. Gdyby tu były cenne złoża to gra byłaby warta świeczki, co możemy zaobserwować obecnie (jak i w przeszłości) podczas licznych „misji pokojowych”.
Piękno, wielkość i bogactwo kraju polega na dorobieniu się dzięki prowadzeniu handlu z walczącą Europą. Wielu miliarderów zdobyło wówczas fortuny i do nich należy Spencer, który wykorzystuje swoją majętność, by odbić Markowi żonę. Ta sytuacja staje się kolejnym pretekstem do obalania mitu o bezinteresowności pomocy Amerykanów Polakom po wojnie. Bohater, w zamian za pomoc w postaci wysłania potrzebnych lekarstw do ojczyzny, podpisuje zgodę na rozwód.
W kilku zdaniach znajdujemy również podkreślenie ważności prokreacji w czasach zaborów. Autor jest jednym z niewielu, który docenia rolę kobiet w odbudowie kraju po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Posiada on również coraz popularniejsze poglądy o bezsensowności zrywów narodowych w zaborze rosyjskim, ponieważ przyniosły Polsce zacofanie gospodarcze i wyniszczenie intelektualne.
Nie byłaby sobą, gdybym nie dostrzegła i wad. Przede wszystkim jest to książka pisana przez „ścisłowca” , który zrobił parę błędów interpunkcyjnych (wiele zbędnych znaków np. stawianie kropki od razu po wykrzykniku lub przecinka przed i po „że”). Te jednak bardzo łatwo mogła wychwycić korektorka (po kimś, kto skończył filologię polską należy oczekiwać takiej umiejętności), a nie zrobiła.
Językowo jest to powieść do dość szybkiego czytania. Po moich poprzednich poważnych lekturach ze skomplikowanym językiem (U. Eco), przez książkę Żaka się frunie. Polecam wszystkim do przeczytania razem z książkami Daviesa o II wojnie i polityce powojennej („Europa. Rozprawa historyka z historią”  i „Europa. Między Wschodem i Zachodem”).
W naszej literaturze brakuje takiego trzeźwego spojrzenia na „winę” Polaków. Czytałam sporo książek o tamtych czasach i to jest jedyna, która mnie urzekła odarciem z zakłamania. Niestety kompleks Żydów, którzy dopiero po wojnie ocknęli się z snu dotyczącego ich poczynań i wyrzuty sumienia kazały im szukać kozłów ofiarnych. Rzesze Żydów, które emigrowały z III Rzeszy do USA milczało. O obozach wiedzieli wszyscy, ale bali się mówić, a może nie chcieli, ponieważ mieli nadzieję na odzyskanie wielkich majątków, które zostawili. Ciekawi mnie jak ową sprawę żydowskich bogactw załatwił rząd Niemiec. Polaków ciągle się atakuje i nawet uwierzyliśmy w naszą winę i „niecywilizowaność” dotyczącą zagrabienia majątków niemieckich w zamian za stracone na wschodzie. A co dali Niemcy Żydom za utracone majątki i zabitych bliskich? Większość literatury wojennej i powojennej pokazuje Polaków w bardzo złym świetle. Marek Żak - podobnie jak brytyjski naukowiec Davies – niszczy nieżyczliwe mity. 

Książka jest kontynuacją "Szczęśliwego w III Rzeszy" 
Zapraszam na stronę autora, gdzie znajdą Państwo więcej informacji o jego twórczości: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz