Etykiety

poniedziałek, 27 marca 2023

Agnieszka Miela "Dzieci Starych Bogów. Śmiech diabła"


„Trudno bronić się przed czymś, co stało się częścią twojej duszy”.
Każdy z nas niesie bagaż przekonań i doświadczeń, które nas ukształtowały. Możemy się od nich dystansować lub ślepo za nimi podążać. Wybrana droga nie jest istotna. Ważniejsze jest tu to, jakie wartości nam zaszczepiono, jakie będą determinowały nasze postępowanie, frustrowały nas, sprawiały, że przyjmiemy wobec nich określone postawy stające się siłą napędową naszego życia. Każde kolejne doświadczenie to kolejny kamyczek do ciężaru jaki dźwigamy. Z wartościami i doświadczeniami jest jeszcze taki problem, że mogą się ze sobą ścinać, podsuwać przeciwne wybory będące siłą napędowa czynów, a ich konsekwencje prędzej czy później do nas wrócą. I to niekoniecznie w formie, której moglibyśmy oczekiwać, bo plotki i pomówienia też potrafią napędzać ludzi. Jeśli dołożymy do tego rozwijaną w określonej osobie nienawiść, nauczymy jej, że brak spełniania woli rodu czyni taką osobę martwą i jedynie mszcząc może odkupić swoje winy to zyskujemy siłę napędową ludzi. I tak właśnie jest w książce Agnieszki Mieli „Dzieci Starych Bogów. Śmiech diabła”.
Do powieści wprowadza nas dotarcie Bertrama, członka Starego Rodu Arminów, do Nomander. Chłopak dostał misję od ojca, który rozwinął w nim nienawiść do najeźdźców, którzy zabili znane mu osoby. Wycieńczony podróżnik trafia do grodu w czasie święta. Okazuje się, że jest już zbyt wycieńczony, by mógł zrealizować powierzone mu zadanie.
,,Fala dreszczy wstrząsnęła jego młodym ciałem. Ostatkiem sił odpiął od pasa otrzymany od ojca miecz i, zaciskając powieki, objął go mocno swoimi wątłymi ramionami (...) pozwólcie mi tylko wcześniej zobaczyć się z matką".
Leżącego na ulicy i rozmyślającego o matce, zemście wyznaczonej przez ojca znajduje dziewczyna, która zabiera go ze sobą do domu będącego miejscem niezwykłym, bo działa na zasadzie przytułku dla chłopców potrzebujących wsparcia. Za opiekę i ratunek stają się oni częścią „tuath” będącego czymś w rodzaju rodziny, której członkowie zapewniają sobie bezpieczeństwo, wsparcie, pomagają w rozwijaniu umiejętności. Obserwujemy próbę odnalezienia się chłopaka w nowym miejscu, jego zapalczywe nastawienie na realizację celu wyznaczonego przez ojca, który go nie kochał, odrzucił i przez to wyznaczył dla niego samobójczą misję. Chłopak ma zabić Lisa, przywódcę Zielonej Kompani. Uwolnienie od tego celu przychodzi z chwilą uświadomienia sobie do czyjego domu trafił i pojedynku, w czasie którego przypomina sobie jak naprawdę wyglądały wydarzenia z przeszłości. Bertram uświadamia sobie jak bardzo był zmanipulowany przez ojca, który się go wyparł. I właśnie z tego powodu nawiązuje się między nim, a Wilgą, która go uratowała, głębsza – siostrzana -  więź. To właśnie w relacji z nią młodzieniec dostrzega jak bardzo pochodzenie i płeć determinują nasze życie, jak niesamowicie zasady, którymi kierują się ludzie prowadzą do wykluczenia.
„Śmierć bliskich nigdy nie jest taka, jakiej byśmy oczekiwali i nigdy nie nadchodzi wtedy, gdy jesteśmy przekonani, że już widzimy zarys jej sylwetki”.
Dostajemy tu bohaterkę będącą buntowniczką. Jej próba skupienia na sobie uwagi ojca sprawia, że dziewczyna uczy się walczyć. Chce upodobnić się do przygarniętych przez niego chłopców, aby uczestniczyć w jego życiu. Można by powiedzieć, że jest na dobrej drodze do tego, aby dołączyć do jego kompanii i być docenianą. Szybko jednak okazuje się, że głowa rodu ma wobec niej inne plany. Przehandlowanie jej za bezpieczeństwo ma pomóc ochronić „tuath”. Wilga jednak jest buntowniczką, która nie chce spełnić woli ojca. Następujący niedługo po tym najazd na Nomander i śmierć wszystkich jego mieszkańców sprawia, że Balor Ward o całe zajście obwinia krnąbrną córkę, która zza drzwi tajnego przejścia słyszała umierających. Dziewczyna dowiaduje się o tajemniczych Ziarnach Relenvel. Zdobycie informacji o nich oraz pomszczenie zamordowanych staje się sensem jej życia.
"Ziarna dadzą swą moc temu, kto będzie umiał ją wykorzystać. Kiedy zaś skupią się na jednym celu, wyznaczonym przez Żyjącego w Przejściu, będą mogły otworzyć wrota do czasów, miejsc i istot, o jakich nam się nie śniło".
Dostajemy pełną zaskakujących wydarzeń i trzymającą w napięciu opowieść. Drogi Aine i Bertrama pozornie się rozdzielają, ale na zawsze są ze sobą związane właśnie przez do, że są potomkami Starych Rodów, a ich losy spleciono z legendarnymi Ziarnami Relenvel. Wejdziemy do świata pełnego zagrożeń i prób. Bohaterzy muszą walczyć ze swoimi słabościami oraz zagrożeniem ze strony innych. Nie zabraknie tu też jednoczenia się w imię wspólnego celu. Do tego widzimy jak bardzo manipulacja determinuje ich postępowanie. Stajemy się światkami kolejnego wykluczenia i nierówności wynikających z poczucia straty, frustracji z powodu straty bliskiej osoby. Zobaczymy jak bardzo te dążenia przyczyniają się do rozwijania się przemocy i osłabiania sił, które można wykorzystać przeciwko wspólnemu wrogowi.
„Świat nie był sprawiedliwy, opierał się w dużej mierze na okrucieństwie zamieszkujących go ludzi”.
W książce Agnieszki Mieli bardzo podobało mi się poruszenie problemu niedostrzegania córki przez ojca. Chcąca zdobyć jego uwagę dziewczyna robi wszystko, aby upodobnić się do chłopców. Najgorszy jest dla niej okres dojrzewania, kiedy jej ciało nabiera kobiecych kształtów. Mamy tu poruszony problem okaleczenia się z powodu poczucia, że nie jest dość dobra. To ocenianie jej przez pryzmat płci bardzo często wraca. Widzimy lekceważące podejście mężczyzn. Do tego w książce Agnieszki Mieli nie zabraknie odmienności: zarówno pod względem wzrostu, koloru skóry, oczu czy wyznawanych wartości. Pisarka porusza problem manipulacji, programowania społecznego jednostek i ich dążenia do zemsty. Wejdziemy też do świata tworzonego przez uprzedzenia, spiski, żądzę władzy i zemsty, podziałów społecznych oraz problemów z tego wynikających. Agnieszka Miela daje nam cenną lekcję pokazującą jak ograniczenia kulturowe prowadzą do krzywdzenia jednostek, jak bardzo napędzają one złe postawy i przemoc oraz przyczyniają się do wykluczenia. Wykreowani przez nią bohaterzy są nietypowi i wyraziści. Do tego każdy ma inny dar, który musi pielęgnować, aby dobrze służył. Jedni są dobrymi wojownikami, inni aktorami, a jeszcze inni medykami itd.
„Nigdy nie wiemy, czy ten, kogo spotkamy na naszej drodze, nie zostanie nam oddanym towarzyszem”.
Jak na fantasy przystało nie zabraknie tu i magii, dziwnych istot oraz światów. W książce Agnieszki Mieli spotkamy nieżywych, wampirów, wilkołaki, demony, bogów i wiele innych zaskakujących postaci. Obok istot fantastycznych żyją ludzie, wśród których nie zabraknie ciemnoskórych ludów wędrownych i karłów. Pisarka korzysta z tego, co jest dostępne w znanym nam świecie, z rzeczy, które były w przeszłości, nakłada im inne maski i wprowadza do swojego uniwersum czyniąc ciekawym motywem. Nakreślony tu przez Agnieszkę mielę świat jest czymś w rodzaju wczesnego średniowiecza, ale z bardzo mrocznym klimatem. Do tego pojawia się tu motyw walki z dawnymi religiami i pojawienie się kultu jednego boga.
„Śmiech diabła” to poruszająca opowieść o ludzkich słabościach, uprzedzeniach, okrucieństwie, ale także historia jednoczenia się, współpracy, pokonywania demonów, mierzenia się ze złem. Rudowłosa wojowniczka jest uosobieniem wyzwolenia, przekraczania granic swojej wytrzymałości. Widzimy też jak bardzo bohaterka ciągle musi innym udowadniać swoją siłę i niezależność, Jest postacią, która ciągle zderza się z kulturowymi oczekiwaniami, rolą jaką wyznaczyło jej społeczeństwo ze względu na płeć. Ciekawe jest u zakończenie, które daje duże pole do popisów i pozwala nieco inaczej popatrzeć na różne wydarzenia w życiu bohaterów.
Z pierwszego tomu płynie piękne przesłanie: „Przecież to człowiek! Oni nie należą do nikogo, sami decydują o swoim losie”. I tak właśnie powinno być: bez wpływu innych sił i kultury determinującej życie i rolę społeczną.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz