Każda choroba angażuje otoczenie osoby chorej. Mała społeczność jaką są rodziny jest podporządkowana procesowi leczenia, ponosi jej koszty, zmaga się z koniecznością weryfikowania planów, uświadamia sobie jak ulotne i jednocześnie pełne wyzwań jest życie. O ile w przypadku nowotworów można liczyć na współczucie i zrozumienie otoczenia to choroby psychiczne wiążą się z pewnego rodzaju stygmatyzacją i wykluczeniem. Bliscy takich osób obserwowani są z nieufnością, śledzi się każdy ich ruch w poszukiwaniu zachowań odstających od normy. Poza tym argumentu „nienormalności” używa się w celu pokazania, że dana osoba nie jest godna uwagi. O takich problemach jest książka Erin Steward „To czego nie mówię”.
Opowieść otwiera scena sprzed lat. Lily i Alice są dziećmi i w czasie zabawy w
oceanie wędrują zbyt daleko od brzegu, przez co prawie toną. Później
przechodzimy do teraźniejszości, która jest niczym oceaniczna fala. Szesnastoletnia
bohaterka po znalezieniu zakrwawionej starszej siostry w łazience przeżywa
dylematy. Z jednaj strony zastanawia się, co czuła Alice, co doprowadziło ją do
targnięcia się na życie. Z drugiej zadaje sobie pytania o to, czy jest dość
dobra i normalna, aby sprostać oczekiwaniom bliskich. Z trzeciej bardzo pilnuje
się w otoczeniu rówieśników. Cała rodzina ukrywa próbę samobójczą Alice przed
otoczeniem. Nie chcą, aby kojarzono ich z chorobą psychiczną, która postrzegana
jest jak coś zaraźliwego i stygmatyzującego. I w sumie odgrywanie codziennej
roli normalności nie byłoby trudne, gdyby w szkole nie pojawił się Micah,
chłopak, który został usunięty z wcześniejszej szkoły i zaliczył pobyt w
szpitalu psychiatrycznym. Cierpiący na depresję nastolatek jest specyficzny, a
jego przeszłość sprawia, że szkolny osiłek daje mu popalić. Lily z jednej
strony stara się wyprzeć uczucia związane z tym, co przytrafiło się siostrze i
jednocześnie zachować pozory. Jednak przypisanie jej w projekcie artystycznym
do nowego ucznia burzy te pozory. Zwłaszcza, że Micah jest kolegą jej siostry z
ośrodka terapeutycznego.
Lili to postać borykająca się z wieloma wątpliwościami i poczuciem obowiązku.
Łatwo się z nią utożsamić, bo każdy z nas chce być doceniany i jednocześnie
mamy w głowie wewnętrznych krytyków powtarzających nam, że nie damy rady, że jesteśmy
nie dość dobrzy, analizujących każdą sytuację i zastanawiających się, czy nie
mogliśmy zrobić czegoś lepiej.
Z jednej strony wydaje nam się, że mamy lekką opowieść o doświadczeniach
nastolatków, a z drugiej w chodzimy do świata naprawdę trudnych tematów, ogromu
emocji i wątpliwości i przeżywania choroby bliskiej osoby. Do tego akcja dzieje
się w kluczowym dla bohaterki momencie, bo już za chwilę trzeba będzie pójść na
studia, dostać się na dobrą uczelnię. Ważne będzie też zdobycie stypendium, aby
nie obciążać budżetu rodzinnego. Jakby tego było mało w tle pojawi się pierwsza
miłość. Nie będzie to uczucie łatwe, sielankowe i z lekko rozwijającą się
relacją. Mamy tu całą masę sprzecznych emocji. Uświadamiamy sobie i
przypominamy jak niesamowicie skomplikowane potrafi być życie nastolatków.
Poczucie, że od ich decyzji zależy całe ich życia, jakby niektórych rzeczy nie
można było rozłożyć w czasie, a od wyników jakie osiągają zależało istnienie świata.
Do tego życie głównej bohaterki utrudniają ciągłe wątpliwości związane z
zastanawianiem się, czy czeka ją podobny los do tego, jaki spotkał jej siostrę,
poznawania choroby dwubiegunowej, oswajania się ze specyfiką zachowań Alice.
Wejście w świat emocji Lily Larkin ułatwia nam pierwszoosobowa narracja.
Poznajemy dokładnie jej przeżycia, związane z tym emocje, śledzimy myśli i to,
co mówi osobom z otoczenia. Dostrzeżemy zderzenie tych świata emocji z tym, co
komunikuje. Bohaterka ciągle się pilnuje, ciągle rozmyśla i wraca do
traumatycznych przeżyć. Zestawia je z doświadczeniami z dzieciństwa, analizuje
czy to był pierwszy objaw choroby jej siostry, którą tak bardzo obserwuje, że
nie ma czasu na chwilę wytchnienia. Poczucie odpowiedzialności za siebie oraz
bliskich przytłacza ją. Doświadczenie próby samobójczej siostry przerasta ją,
tworzy poczucie bezsilności i powoduje odczucie bezsilności. Zwłaszcza, że nie
może odpocząć od tych doświadczeń nawet w czasie snu. Analizowanie wydarzeń nie
sprzyja osiąganiu dobrych wyników. Do tego dojdzie samookaleczanie.
Zderzenie świata Lily ze światem Micaha sprawia, że bohaterka może na wiele
rzeczy się otworzyć. Szkolny projekt przeradza się w dużą akcję, w czasie
której może sobie uzmysłowić, z jak wieloma wątpliwościami mają do czynienia
jej rówieśnicy. Zobaczy, że każdy dźwiga trudny bagaż doświadczeń, lęków,
oczekiwań.
Relacja między bohaterami rozwija się bardzo powoli. On jest tym otwartym,
przebojowym, świadomym swoich słabych stron, ona osobą ukrywającą swoje
wątpliwości, niezdolną do wyrażenia emocji. Szkolny projekt będący pogonią za
stypendium na uczelnię dzięki Micahowi przeradza się w pewnego rodzaju terapię
pozwalającą na wypowiedzenie wątpliwości, pokazanie, że każdy zderza się z
przytłaczającymi go myślami. Obserwujemy też narastające między bohaterami
napięcie. Do tego pojawia się motyw przemocy psychicznej w szkole.
„To czego nie mówię” Erin Stewart to wstrząsająca opowieść o nastoletnim
poczuciu bezradności, planach, marzeniach, przemocy, chorobach, traumach,
wrażliwości, przyjaźni i miłości. Świetna opowieść, po którą powinien sięgnąć
każdy, aby uzmysłowić sobie jak bardzo życie społeczne pełne jest gry pozorów i
jak dużą krzywdę robimy sobie, kiedy za bardzo przejmujemy się tym, co inni o
nas pomyślą zamiast skupić się na rozwijaniu własnych talentów i budowaniu
relacji z osobami, które są nam bliskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz