Etykiety

sobota, 26 kwietnia 2014

"tak było zawsze"

Kobiety nie zasłużyły na równouprawnienie. To rzecz oczywista i pewna – tak uważają szowiniści wszelkich wymiarów, kultów, narodowości, kolorów. Łączy ich nietolerancja wobec płci przeciwnej. Z czym się to wiąże? Z własnym poczuciem braku swojej wartości, co przekłada się na relacje z płcią przeciwną. Ta niemoc dogadania się sprawia, że nie mogą pozwolić by „te wredne” kobiety miały te same prawa, co oni, bo jakim prawem baba ma zarabiać tyle, co facet z jajami i penisem? Nie ma powodu dawać kobietom szanse na prace, w której czuje się dobrze, ale lepiej wcisnąć w sztywne ramy rodzenia, pichcenia, „przymusowego dawania d***”  pracy za pieniądze, ze które żaden normalny facet by nie pracował.
Dlaczego kobiety nie zasłużyły na równouprawnienie? To jest bardzo oczywiste: nie wniosły nic w rozwój ludzkości. Nie ma kobiet naukowców, a jak były to tak niewiele, że są jedynie błędem statystycznym, który w ogólnym rozrachunku jest nieistotny. Dobrze ułożona baba siedzi w domu i jest jak idealna „niemiecka” kobieta, czyli funkcjonuje w wymiarze 3K (Kinder, Kirsche, Küche).
Kobiety nic nie zrobiły dla ludzkości, bo rodzenie dzieci to pestka, a ciąża to nie choroba tylko odmienny stan (prawie jak wzwód). Przepraszam Was mężczyźni za wszystkie kobiety. Szczególnie za to, że Was urodziłyśmy. To było okrucieństwo. Do tego lata ciężkiej pracy nad wychowaniem i wykształceniem, byście później mogli patrzeć na kobietę jak na istotę gorszej kategorii. Powiem Wam w tajemnicy, że niektóre kobiety (jak nie większość) wcale nie czują instynktu macierzyńskiego, wcale nie planują dzieci i nie mają żalu jak one się nie pojawiają. Dla znacznej części ciąża to zaskoczenie (mimo że są dorosłe i wiedzą, czym może skończyć się współżycie). Mimo tego jesteśmy samolubne w wychowaniu. Kochamy patrzeć jak się do nas tulicie i na całe życie zabieramy Was innym kobietom (ja na szczęście mam córkę, więc mi to nie grozi). Lubimy wtedy być matkami, bo ją się ma jedną, a żon można mieć na pęczki, a kochanek czy konkubin jeszcze więcej pod warunkiem, że jest się rozgarniętym facetem.
Kochamy to swoje macierzyństwo. Z czym mi się ono kojarzy? Z bezgraniczną miłością mimo wszystko i Anną Muchą, z którą łączą mnie dwie rzeczy: imię i wiek córki (różnica paru czy parunastu dni). Dzieli wiele: ona jest znaną aktorką, a ja nieznaną blogerką. Dwa lata temu na jednym plotkarskim portalu przeczytałam: „Mucha szyje ubranka dla swojej córeczki”. To nas bardzo dzieli. Ja nawet pod wpływem tego impulsu niusowego chciałam uszyć zabawkę dla dziecka, ale zabrakło czasu. Po całodniowym spacerowaniu, sprzątaniu, karmieniu, przewijaniu, gadaniu, studiowaniu, niestudiowaniu, jeżdżeniu na konferencje, pisaniu, myśleniu, czytaniu, pielęgnacji i słuchaniu piosenek trzymając małą na kolanach czuję się jak po maratonie. Codziennie padam. Gdzie tu jeszcze czas na szycie? Wiem, że dawniej kobiety to robiły, ale dawniej inaczej wychowywało się dzieci. Jak ja byłam wychowywana? Babcia zabierała gromadkę wnucząt na pole i tam sobie biegały. Dziś nie każdej babci się chce i nie każda ma czas. Większość matek i babć pracuje, musi się dokształcać, dać miłość dziecku. To naprawdę nic nie znaczy, więc po co nam to równouprawnienie? Jeszcze by się nam w głowach poprzewracało od nadmiaru równości.

2 komentarze:

  1. Aniu, ja mam synka i w życiu nie dopuszczę aby wyrósł na szowinistę ( jakiego pokroju ). Na to mam pełny wpływ... na poczynania innych jedynie znikomy.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście kobiety powoli dorastają do wychowania chłopców na mężczyzn. Niestety nasze matki i teściowe nie zawsze to potrafiły (nie wspominając o starszych pokoleniach, w których kobieta musiała iść do pracy i służyć mężowi, bo wiadomo mężczyzna po pracy zmęczony, a kobieta wypoczęta)

      Usuń