Piotr Patykiewicz, Łukasz i kostur czarownicy, Warszawa
„bis” 2012
Początek książki jest bardzo
zniechęcający: kolejna książka o kolejnym rozkapryszonym dzieciaku, którego
życie kręci się wokół niego i jego gier. Chłopak, który tylko wymaga od
rodziców i jest urażony, przemęczony i świat mu się wali na głowę jak jest nieco
inaczej niż on sobie tego życzy. Jak można napisać dobrą książkę o takim
bohaterze? Piotr Patykiewicz udowodnił, że szkoła życia zmienia ludzi. Jeśli
mamy w naszym otoczeniu takich nastolatków jak ów bohater to jest jeszcze dla
nich nadzieja. Potrzebna jest odpowiednia przemiana otoczenia. U Łukasza
zmienia się ono niespodziewanie: ojciec dostaje awans i musi wyjechać na
szkolenie, a matka ma atak wyrostka i trafia do szpitala. Dwunastolatek nie
może zostać sam w domu. Ucieka też wizja wspaniałych wakacji w Chorwacji.
Rodzice wysyłają go do ekscentrycznej starej ciotki, która mieszka na czwartym
piętrze kamienicy, nie ma elektryczności i innych współczesnych wygód. O
Internecie, od którego chłopiec jest uzależniony, nawet nie ma co wspominać. Za
to posiada wiedzę cenniejszą: „Pomogłam ci tylko lepiej poznać samego siebie.
Takiej wiedzy nie można znaleźć w Internecie, trzeba ją zdobywać w znoju, a
czasem i w przerażeniu. Ale ten wysiłek zawsze się opłaca, wierz mi”.
Początkowa niechęć do staruszki przemienia się w
wielką sympatię, a nawet miłość. Stara ciotka pokazuje chłopcu, że świat nie jest
czarno-biały, pozwala mu odkryć magię gór, poznać niezwykłe istoty oraz
tajemnie moce, by mógł realizować swoje pragnienia. Jego największym problemem
na wakacjach nie jest już brak Internetu, ale sytuacja rodziny dziewczynki,
która mu pomaga umknąć przed łobuzami. Jej pijany ojciec ma wielkie długi,
przez co cała rodzina ma być eksmitowana. Nie ma dla nich nadziei, a mimo tego
Łukasz zastanawia się jak pomóc Julce. Szuka rady u mądrej ciotki:
„-Pieniądze wcale nie są największym
problemem, mój drogi. Można je zdobyć, ale można i roztrwonić. Najpierw tamtych
troje musi na powrót stać się rodziną, na resztę przyjdzie czas później.
-I ja powinienem do tego doprowadzić?
Mam dopiero dwanaście lat!
-Ależ to najlepszy wiek, żeby porywać
się z motyką na słońce. Ktoś starszy, kto poznał już gorzki smak rozczarowań,
nigdy by się tego nie podjął”.
„Łukasz i kostur czarownicy” to
książka zdecydowanie lepsza od "Harrego Pottera" (przeczytałam wszystkie części i na każdą czekałam). Mam nadzieję, że autor na tej
książce nie zakończy, ale napisze kolejne części, w których rozwinie wątki. Posiada
ona głębię taką jak Dorota Terakowska w swoich książkach, a otoczka świata
fantazji sprawia, że jest ona bliska „Córce Czarownic”. Jest to doskonała
lektura nie tylko dla dzieci i młodzieży.
„Łukasz i kostur czarownicy” wciąga od
chwili pojawienia się chłopca u dziwnej ciotki chodzącej wszędzie ze swoim
kosturem. W książce poza postaciami fantastycznymi nie zabraknie też i odwołań
do II wojny światowej, czyli czasów, w których zginął jej mąż, który zabrał ze
sobą wielką tajemnicę, którą ciotka Wanda przechowywała przez wiele lat. Łukasz
odkrywa jej sekrety, kiedy starsza kobieta trafia do szpitala. Jak cała
przygoda skończy się dla niego i jego nowych przyjaciół? Przekonajcie się sami.
Jedno jest pewne: to już nie będzie głupi, egoistyczny i rozkapryszony nastolatek.
Książkę Piotra Patykiewicza polecam
wszystkim. Ja podczas czytania nie mogłam się od niej oderwać i całością jestem
zachwycona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz