Artur Daniel Liskowacki, Capcarap, Szczecin, Bezrzecze „forma”
2014
Gofmanowskie spojrzenie na społeczeństwo wydaje się
przebijać w każdym opowiadaniu ze zbioru „Capcarap” Artura Daniela
Liskowackiego. Autor-narrator podgląda świat, by podzielić się swoimi
spostrzeżeniami. Czy akurat koniecznie z nami? Z wszystkimi, którzy zechcą
sięgnąć po jego zbiór wycinków z codzienności.
Jak na pisarza piszącego o swoich (lub kreowanych na swoje)
odczuciach Liskowacki zastanawia się czasami skąd znają go niektórzy ludzie.
Stwierdzenia w stylu: „Może pan sobie to później zapisać” odbiera jako
propozycję pomysłu na powieść czy opowiadanie. Dopiero w kontynuacji tej
rozmowy odkrywa, że piszą wszyscy. Ludzie obserwują i spisują. Rozmawiają,
opowiadają o zaobserwowanych wydarzeniach, ludziach. W świecie pełnym
opowiadaczy trudno być poważnym pisarzem. Pasji opowiadania ze szczególnym
upodobaniem oddają się kobiety, ale i mężczyźni nie pozostają z tyłu. Sfora
biegających psów może być pretekstem do opowiedzenia historii swego życia.
Ukradkowe spojrzenia mogą zmusić innych do mówienia. Nie ma tu zdarzeń
niezwykłych. Codzienność przelewa się z każdej strony. Teatr codzienności
został uruchomiony razem z pierwszą umową społeczną o nieuwadze. To jednak nie
jest w stanie odciągnąć człowieka od jego codziennej ciekawości, skupianiu
uwagi na mało ciekawych momentach i ludziach. Bohaterów nic nie wyróżnia. Może
nimi być każdy i wszędzie. Obserwujący się ukradkiem tworzący w myślach historie,
prowadzący filozoficzne wywody i ci spisujący je zachowują pozory szanowania
cudzych granic. Nie zabraknie tu ciągłego strachu przed przyłapaniem
przypadkowego podsłuchiwacza na niewidzialnym wchodzeniu w relacje.
Każde opowiadanie pachnie miastem, dźwięczy odgłosami
towarzyszącymi jego mieszkańcom, których można zaklasyfikować wg wytycznych
Ortegi i Baumana do ludzi anonimowych tworzących nawy wizerunek w styczności z
kolejnym „innym”. Odegranie roli, która ma wzbudzić sympatię, zakryć prawdziwe
myśli postaci, a jednocześnie próba podejrzenia chwil nieteatralnych kończy się
na chwytaniu kolejnych masek i odkrywaniu kolejnych barier między bohaterem-
narratorem, a bohaterami-aktorami-codzienności.
„Capcarap” to zbiór krótkich opowiadań, które bardzo dobrze
współgrają ze sobą. Scenki z życia codziennego przyprawione sarkazmem, ironią i
humorem są bliskie patrzeniu na ludzi przez ludzi oraz poszukiwania bliskości
prze dzielenie się swoim spojrzeniem na świat. Opowiadania polecam wszystkim
lubiącym dobrą literaturę, która zmusza do zatrzymania się w codzienności na
chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz