Heinrich Hoffmann, Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci, il. Justyna
Sokołowska, tł. Anna Bańkowska i in., Warszawa „Egmont” 2017
Niemiecka literatura dziecięca słynie z okrucieństwa.
W oryginalnych wersjach baśni braci Grimm krew się leje strumieniami, kary są
bardzo surowe i tylko adaptacje, wygładzenie i zmniejszanie ilości przemocy
sprawiło, że ciągle są czytane. Dopiero wiek XX i nowe podejście do wychowania
dzieci wiele zmieniło. Literatura stała się mniej brutalna, pokazuje delikatniejsze
obrazy codzienności baśniowych bohaterów. Jeśli spojrzymy ze współczesnej
perspektywy to w książkach tych dominuje przemoc, pokazywanie świata, w którym
ludzie krzywdzą ludzi i zwierzęta, zwierzęta krzywdzą zwierzęta, bohaterzy są
egoistyczni, mają swoje przywary, ale bywają też sympatyczni i skłonni jesteśmy
im wybaczać mankamenty. Tak jest w przypadku. „Pszczółki Maji i jej
przygodami” (Die Biene Maja und ihre Abenteuer, 1912) Waldemara
Bonselsa, ale jest już książka powstała w ubiegłym wieku. Wcześniejsza
literatura zdecydowanie bliższa jest temu, co serwują nam Grimmowie. Nic dziwnego, że Heinrich Hoffmann, szukając
interesującej lektury dla syna nie mógł nic wartościowego znaleźć. Tworzący w
połowie XIX wieku pisarz stworzył utwory, które podbiły dziecięce serca
współczesnych mu. Nic dziwnego. Jego utwory zawierają sporą dawkę humoru,
przebija z nich rodzicielskie ciepło, ale też znajdziemy coś, od czego
prawdopodobnie nie potrafił się uwolnić: sporą dawkę subtelnej przemocy, co
wynika z ówczesnego podejścia do wychowania i wymagania całkowitego
posłuszeństwa dzieci wobec dorosłych, dorosłych wobec przełożonych. Utwory
doskonale wpisywały się w ówczesne hierarchiczne społeczeństwo oparte na
poddaństwie i podporządkowaniu. Taka wizja przygotowania do dorosłego życia
towarzyszy wszystkim utworom, które można też odczytać z przymrużeniem oka. Jak
to zrobimy zależy tylko od nas i wychowania jakie stosujemy wobec dzieci.
„Złota różdżka” Heinricha Hoffmanna zawiera
najpopularniejsze teksty niemieckiego pisarza. Znajdziemy tam: „Piotruś
czupiradło”, „O złym Szymku”, „Straszna historia o Hani i zapałkach”, „Opowieść
o małych czarnych chłopcach”, „O groźnym myśliwym”, „O Konradzie, co obgryzał
paznokcie”, „O Kacperku, który wzgardził zupą”, „O filipie, co się bujał”, „Opowieść
o Jacku Wniebogapku” i „O latającym Robercie”. Teksty tłumaczone przez kilku
autorów, wzbogacone interesującą grafiką przyciągającą dziecięcy wzrok, nietypowym
rozmieszczeniem słów.
Całość jest bardzo atrakcyjna. Szczególne spodobał
nam się utwór „Piotruś czupiradło”. Odpowiednie, bardzo proste ilustracje,
oszczędność tekstu na jednej stronie, przenoszenie znaczeń na kolejne, a do
tego bazowanie na wyobrażeniach o potworach, które bardziej przypominają te z
filmu animowanego „Potwory i spółka” niż straszydła z horrorów. Owłosione
cielsko, sterczące kłaki, a nawet macki ośmiornicy. Ilustracje sprawiają, że
dziecko zaczyna się zastanawiać „co za interesująca zjawa się ukaże”. Kolejny
utwór pokazuje, że nie wolno męczyć zwierząt, dokuczać ludziom, niszczyć
sprzęty. Kiedy przeholował jest ugryziony przez psa, któremu dokuczał.
Do tych utworów, które budzą mój sprzeciw należy „Straszna
historia o Hani i zapałkach” i „O Konradzie, co obgryzał paznokcie”. Utwory te
z jednej strony starają się ostrzegać dzieci, ale efekt jest taki, że są one
zastraszane: śmiercią, odciętymi palcami, czyli coś co w dziecięcej literaturze
niemieckiej w czasach powstawania utworów było normą, a dziś nie powinno się
pojawiać.
Sama książka bardziej powinna być jako studium
przypadku dla kierunków nauczycielskich niż lektura dla dzieci, ale na pewno znajdzie
sporo miłośników wśród osób, które się na niej wychowały. Utwory są
adaptacjami, więc okrucieństwo z jakim się tu spotkamy jest tak samo dużo
mniejsze jak w przypadku ciągle wznawianych baśni braci Grimm.
Twarda oprawa, solidnie zszyte strony, interesująca
szata graficzna – wszystko to sprawia, że lektura wizualnie jest bardzo
atrakcyjna i doskonale wpisuje się w całą serię Art., w której znajdziemy książki
będące dziełami sztuki lub do świata sztuki nas zabierającymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz