Bajka o tym jak zniechęcić blogera do jakiegokolwiek kontaktu.
W tym tygodniu napisał do mnie pisarz, czy on by mógł mi wysłać książkę.
No, mógłby, ale koniecznie w papierze.
No, mógłby, ale koniecznie w papierze.
Następnego dnia rano zadaje mi pytanie: Czy opinia już jest i jak długo musi czekać, bo jemu się spieszy.
Odpowiedziałam, że jak do mnie dotrze.
"To ja Pani zaufałem i całą książkę na maila wysłałem, a Pani teraz zwleka".
Szanowny Panie, czekam na książkę wydrukowaną. Nie czytuję pedefów.
"A co później Pani z tymi książkami robi? Sprzedaje?
Szanowny Panie, od czterech lat nie sprzedałam ani jednej książki.
"A kiedy Pani napisze o mojej"
Szanowny Panie, czekam na książkę wydrukowaną.
No i po 10 mailach, w których tłumaczę, że czytanie na laptopie nie jest moim ulubionym zajęciem straciłam cierpliwość i napisałam, że nie będę czytała ani druku, ani pdefu, mail dodałam do spamu i w głowie pożegnałam się z osobnikiem nieszanującym moich oczu.
Odpowiedziałam, że jak do mnie dotrze.
"To ja Pani zaufałem i całą książkę na maila wysłałem, a Pani teraz zwleka".
Szanowny Panie, czekam na książkę wydrukowaną. Nie czytuję pedefów.
"A co później Pani z tymi książkami robi? Sprzedaje?
Szanowny Panie, od czterech lat nie sprzedałam ani jednej książki.
"A kiedy Pani napisze o mojej"
Szanowny Panie, czekam na książkę wydrukowaną.
No i po 10 mailach, w których tłumaczę, że czytanie na laptopie nie jest moim ulubionym zajęciem straciłam cierpliwość i napisałam, że nie będę czytała ani druku, ani pdefu, mail dodałam do spamu i w głowie pożegnałam się z osobnikiem nieszanującym moich oczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz