Etykiety

wtorek, 11 marca 2014

aptakarska klauzula sumienia

Światek naukowy bywa światkiem niezwykle małym i – wraz z upływającym czasem – zamiast rozrastać się do granic nieskończoności, kurczy się. Są tego plusy i minusy. Do pierwszych należy wrażenie, że zna się wszystkich autorów czytanych książek naukowych, a do drugich umysłowe zamknięcie. Ja staram się jak najczęściej do Derridowskiego destrukcjonizmu, czyli coś w rodzaju względnego podejścia do prawd. To przyczyniało się niejednokrotnie do licznych – niekiedy ostrych - dyskusji z autorytetami.
Przez jakiś czas do moich ulubieńców – mimo licznych rozbieżności poglądowych – należał prof. Jan Hartman. Ponad dwa lata temu Ostatnio przeczytałam jego opinię na temat postulatów Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski, którzy chcą wprowadzenia w życie klauzuli sumienia np. ws. sprzedaży antykoncepcji. Profesor, jak na etyka światowej renomy przystało, stwierdził, że owo postępowanie jest anarchiczne (nihilistyczne i immoralne oraz kierowane subiektywizmem). Etyczność postępowania wymaga podporządkowania się pracodawcy.
W wielu kwestiach z profesorem się nie zgadzałam, ale w tym przypadku trafił w dziesiątkę, ponieważ nie tylko etyczność wymaga od ludzi pokory, ale wszelkie pisma święte (Biblia, Koran itp.) nawołują swoich wyznawców do pokory. Jak widać, tej jednak brak polskim farmaceutom, którzy bunt usprawiedliwiają sumieniem. Ich postępowanie bardziej przypomina pyszną postawę zapatrzonych w siebie niż pokornych katolików, pragnących żyć zgodnie z wiarą. Gdyby kierowali się sumieniem na pewno nie wybraliby zawodu, w jakim pracują (zawsze przecież można zamiatać ulice).
Kilka lat temu miałam okazję słyszeć, jak jeden z lekarzy wyzwał swoją pacjentkę, której przepisał lekarstwo na endomentriozę (nawracające się torbiele). Były nim tabletki antykoncepcyjne, które miały zatrzymać comiesięczne krwawienie, aby nie powstawały kolejne „narośla”. Kobieta lek wykupiła i nawet zaczęła brać, ale jej wierzący mąż dowiedział się od księdza(a skąd ten ksiądz to wszystko wie?), że to lek, który przy okazji zapobiega ciąży  i zabronił swojej żonie go brać, ponieważ jemu sumienie nie pozwalało na to, by żona była zdrowa. Kobieta wróciła do lekarza z kolejnymi torbielami do usunięcia. Reakcja specjalisty była usprawiedliwiona, ponieważ robił wszystko, by nie doszło do ponownego cięcia pacjentki. Reakcja męża? Niby też usprawiedliwiona wartościami religijnymi, ale życie ludzkie powinno być dla niego najważniejsze, a tym bardziej życie ukochanej kobiety (w końcu żona powinna być kochana).
Lekarz zachował się tu bardzo etycznie, ponieważ walczył o zdrowie i życie pacjentki, a kierujący się sumieniem mąż myślał tylko o sowich samolubnych potrzebach bycia idealnym. Zapomniał jednak, że prawdziwi święci nigdy nie byli ani idealni ani dumni i butni.
Być może bunt katolickich farmaceutów wynika ze słabej znajomości „Pisma Świętego”. Jeśli tak to powinni przed zbieraniem podpisów, buntowaniem się, dbaniem o to, by nie było morderstw na komórkach jajowych (ciekawe, co z ich plemnikami spuszczanymi w toalecie?) troszkę więcej czasu poświęcić tym księgom, bo naprawdę warto.

2 komentarze:

  1. Wygląda na to, że lekarz nie wyjaśnił pacjentce, co za leki jej przepisuje. A to jest błąd. Lekarz ma obowiązek powiadomić pacjenta o skutkach ubocznych działania leku, a pacjent ma prawo odmówić.
    Problem z tą klauzulą sumienia jest taki, że jest to przepis dla lekarzy. Oni mają prawo odmówić np. usunięcia ciąży. Niestety to prawo stosują do siebie aptekarze oraz całe instytucje (np. szpitale). W pewnych szpitalach nie robi się zabiegów, bo tak zadecydowało kierownictwo, a więc to w zasadzie sumienie dyrektora decyduje co mogą robić tam lekarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spotkałam się nigdy z lekarzem, który by nie wyjaśnił na co lek. Tym bardziej, że wszyscy na poczekalni mogli się dowiedzieć z jego pytań do niej, że już była po kilku operacjach ("Pani chce co miesiąc być cięta? Pani chce umrzeć? A co z Pani dziećmi?").
      Jedynymi rozsądnie podchodzący do kwestii religii i nauki lekarzami byli pracujący w ratownictwie i ginekolodzy.
      Poraziło mnie kiedyś, jak moja babcia miała problemy z zasypianiem i lekarz stwierdził, że nic jej nie przepisze, bo najlepiej "zdrowaśka pomaga". Na szczęście inny polecił melatoninę.

      Usuń