Andy Griffiths, 65-piętrowy
domek na drzewie, il Terry Denton, tł. Maciejka Mazan, Warszawa „Nasza
Księgarnia” 2017
Domek na drzewie to coś, o czym marzy niemal każde
dziecko. W takim miejscu można przeżywać wspaniałe przygody, mieć więcej
swobody i unikać kontroli dorosłych. To taki osobisty dziecięcy raj pozwalający
na ucieczkę w świat fantazji, na który nie każdy może sobie pozwolić. Za to
każdy może się tam przenieść swoją wyobraźnią i przeżyć niezwykłe przygody z
książkowymi bohaterami.
Do moich rąk właśnie trafił kolejny tom opowieści o domku
na drzewie należącego do Andy’ego i Terry’ego. Od pierwszego tomu stał się
jedną z ulubionych książek młodych czytelników. Wszystko przez szybką i
niezobowiązującą, a do tego pokręconą akcję oraz licznym ilustracjom
(zapełniają chyba więcej miejsca niż sam tekst). To sprawia, że początkowi
czytelnicy (7-10 latki) nie nudzą się, czyta im się bardzo szybko, a do tego
porusza temat, który jest nie tylko dzieciom bliski, czyli niezwykłego domku i
zabawy. Domek na drzewie to obiekt westchnień wielu dzieci, a czasami i ich
rodziców. Pozwala na sielską zabawę, beztroskę i rozwijanie wyobraźni. Niektórzy
budowali lub budują skomplikowane tunele, szałasy, rysowali zawiłe plany, które
nie zawsze można było wprowadzić w życie, ale z nostalgią do nich wracają.
Opowieść jest też dla wszystkich miłośników techniki (tej we wspaniałym domku
książkowych bohaterów nie zabraknie) i ma rozbudzić ich zainteresowanie
fantazjowaniem, rozwijaniem wyobraźni, oderwania się od technologii.
Serię zaczyna tom nazwany „13- piętrowy domek na
drzewie”, w którym tytułowa budowla w porównaniu do naszych dziecięcych planów
wydaje nam się nierealnie wielkim wieżowcem z niesamowitymi urządzeniami.
Dzięki temu Andy i Terry nigdy się nie nudzą. Kolejne tomy mają w tytule o 13
pięter więcej: 26, 39, 52 i 65. Życie bohaterów toczy się tam beztrosko.
Oczywiście zawsze do czasu, kiedy wydawca przypomina o kolejnym terminie
oddania książki do wydania. Nagle okazuje się, że już nie mają tak wiele czasu
jak im się wydawało, ale jedynie całą dobę, a w takim czasie trudno cokolwiek
mądrego napisać, zwłaszcza, kiedy spędzało się cały rok na zabawie i
rozbudowaniu domku. Kiedy już nie mają pomysłów, co oddać wydawcy stwierdzają,
że opis zajęć oraz rysunki uzupełniające go doskonale się sprawdzą. Na szczęście
ilość przygód na dobę jest tak duża, że opisując jeden dzień mogą oddać wydawcy
satysfakcjonujący maszynopis .Podobnie jest w przypadku kolejnego tomu.
Z czasem jednak bohaterowie postanawiają zrobić coś,
dzięki czemu nigdy, ale to nigdy nie będą musieli zawracać sobie głowy pisaniem.
Terry na trzydziestym dziewiątym piętrze konstruuje niezwykłą maszynę, którą
nazywa „Dawno, dawno temu”. Jej zadanie polega na pisaniu interesujących,
zabawnych książek wg wymyślonych przez nich wzorców. Andy na samą myśl o
czekającym ich odpoczynku, licznych zabawach bardzo się cieszy. Wspólnie
ustawiają parametry, których ma się trzymać maszyna i cieszą się wolnym czasem.
Po zmianie zdania odkrywają jak wielkim niebezpieczeństwem jest oddanie pracy w
ręce maszyny. Muszą zmierzyć się z upartą maszyną-perfekcjonistką, która nie
chce oddać w ich ręce swojej pracy i pozwolić im na tworzenie.
W „52-piętrowym domku na drzewie” akcja toczy się
wokół motywów zaczerpniętego z różnych baśni i opowieści SF. Śpiący i znikający
bohaterzy są wielką zagadką dla Terrego i Andyego.
Akcja „65-piętrowego domku na drzewie” toczy się wokół
zdobycia pozwolenia na budowę kolejnych powstałych już pięter domku. Inspektor
budowlany informuje ich, że bez tego pozwolenia w ciągu 10 minut domek będzie
zburzony. W niezwykłej budowli znajdują się takie atrakcje jak: salon piękności
dla zwierząt, pokój urodzinowy, pokój bezurodzinowy, w którym się młodnieje,
klonomat, sala eksplodujących gałek ocznych, drzewna telewizja, sklep z
lizakami, w którym sprzedaje Mona Lizak, orkiestra piszczących balonów, domek
dla sów z trzema mądrymi sowami, niewidzialne piętro, mrówcza farma, lotne
piaski oraz strzelnicę oraz wiele innych, niebezpiecznych atrakcji, które
czytelnicy mieli okazję poznać we wcześniejszych tomach. Wszystko jest bardzo
niebezpieczne, dlatego zapewnia bohaterom świetną zabawę. Pewnego dnia Andy i
Terry uświadamiają sobie, że nie mają aktualnego pozwolenia na budowę domku
(wcześniej nastąpi jeszcze atak mrówek, ale o tym musicie sami przeczytać) i
jak za dotknięciem magicznej różdżki przychodzi listonosz z listem od inspektora
budowlanego, który ma się za chwilę pojawić. I tak się dzieje. Od tego momentu
akcja przyspiesza. Bohaterzy zaczynają podróżować w czasie maszyną zbudowaną
przez Terrego. Jednak nie ruszają w podróż sami. Do kubła na śmieci, w której
zamontowano mechanizm wpada inspektor i niechcący przestawia licznik czasu,
przez co wszyscy lądują w czasach pierwotniaków. Później przenoszą się do epoki
dinozaurów, epoki kamienia, Egiptu faraonów, Imperium Rzymskiego, dalekiej
przyszłości posiadającej zbyt wiele zabezpieczeń oraz do czasów, kiedy Ziemię
atakują wielkie kraby. Jedną z ofiar krabów jest Wells, pisarz, który jeszcze
nie wie, że zostanie pisarzem. Andy i Terry podpowiadają mu, aby napisał
książki o swoich przygodach z podróży w czasie, dzięki czemu oni będą mogli w
swoich czasach się nim inspirować. Po tych wielu przygodach udaje im się
bezpiecznie wrócić do domu, gdzie niebezpieczne rzeczy likwidują za pomocą wspólnej
gromady własnych klonów. To pozwala im na zdobycie aktualnego pozwolenia od
inspektora budowlanego. Z pomocą mrówek zdążą też na czas z kolejną książką.
Autorzy z wielką swobodą pozwalają wyobraźni budować
kolejne pomysły. Akcja jest tu tworzona na zasadzie wzajemnie wprawiających się
w ruch trybików prowadzących do zakończenia, w którym bohaterowie deklarują
stworzenie jeszcze kolejnych 13 pięter (kolejna książka w drodze).
Mam wrażenie, że z każdym tomem autorzy serwują swoim
czytelnikom nie tylko coraz większą dawkę absurdalności i humoru, który pewnie
trudno będzie zrozumieć wielu dorosłym czytelnikom, ale i coraz więcej
przemycają systemów filozoficznych ukrytych pod płaszczykiem zabawnych historii,
nauki oraz wątków z literatury.
Serię polecam uczniom szkoły podstawowej.
Szybka akcja, doskonale pasujące do tego ilustracje sprawiają, że książka staje
się doskonałą rozrywka w czasie podróży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz