Etykiety

piątek, 11 czerwca 2021

Raniąca konstytucja



Cała nasza edukacja przesycona jest treściami, które nie są dostosowane do wieku i wrażliwości dzieci. Bombardowanie przemocą zaczyna się już w grupach przedszkolnych, gdzie daje się dziecku do zrozumienia, że jeśli nie jest radosne i tęskni za rodzicami lub opiekunami to się do tej przedszkolnej grupy nie nadaje. Jeśli chodzenie do placówek opiekuńczo-wychowawczych zaczyna się wcześniej to mamy tą przemoc dużo wcześniej. Jeśli dodamy wychowanie kulturowo-religijne to okaże się, że nie zabraknie tam opowieści o zabijaniu, topieniu, krzyżowaniu, sprzedaży ludzi, niewolnictwie, karaniu, wypędzaniu, wykluczaniu. A wszystko w wieku przedszkolnym, gdzie opowieść o arce Noego dorośli traktują jako miłą opowiastkę, a jest historią wielkiej przemocy, gdzie historia więzienia i ukrzyżowania ma pomóc dziecku we właściwym postepowaniu, bo jeśli tego nie robi to krzyżuje Jezusa. Te treści są dostosowane do wieku oraz wrażliwości dzieci. Przynajmniej z punktu widzenia kolejnych rządzących (wcześniejsi nie byli lepsi). Nikt jednak nie rozpacza nad dziećmi i ich zniszczonymi emocjami, zniszczoną wrażliwością za to, kiedy mówi się o konstytucji jakoś tak zadziwiająco władze nagle zaczynają się troszczyć o to, że „dzieci usłyszały już rzeczy, które nie są dostosowane do ich wieku”, że wzięły udział w zgromadzeniu politycznym, a milczą, że każde zgromadzenie jest polityczne. Także to, kiedy każe się w czasie lekcji uczestniczyć w rekolekcjach. Wychodzi na to, że dopóki wszystko jest po myśli władzy to można dzieci krzywdzić, a jeśli nie to będą kontrole.
Mnie zastanawia jedno: co złego jest w promowaniu wiedzy o konstytucji, o tym, kiedy dochodzi do łamania zawartych w nich zapisach. Zwłaszcza, że nasz miłosiernie panujący nam rząd, kiedy szukał pretekstu do legalnego zabijania kobiet z powodu ciąży to właśnie na ową konstytucję się powoływał. Bronił też proliferów pokazujących publicznie treści, których dzieci widzieć nie powinny, chronił katechetów, którzy zmuszali dzieci do oglądania filmów o aborcji. I wtedy niczyje uczucia nie były ranione, wszystkie zobaczone i usłyszane przez dzieci treści niby były dostosowane do ich wieku.
Uczenie dzieci w masowych szkołach to działanie polityczne, tworzenie programów nauczania także, ale o tym nikt nie mówi. Za to od czasu do czasu kolejne rządy bredzą o wykorzystywaniu politycznym, kiedy im coś nie na rękę. Wszystko, co dotyczy życia społecznego jest polityczne. Edukacja dotyczy życia społecznego. Każda wypowiedź na temat relacji społecznych, sytuacji ekonomicznej, interpretacja przeszłości jest polityczna. Nawet sposób mówienia o zwierzętach i roślinach w szkole jest polityczny, bo kształtuje postawy społeczne, a politycy bredzą, że polityczne jest mówienie o konstytucji. Tak bardzo się jej boją? Tak bardzo boją się tego, aby ludzie mieli świadomość jak brzmią poszczególne zapisy i kiedy nie są przestrzegane?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz