Smoki to jedne z tych stworzeń, które od zawsze fascynowały ludzi. Prawdziwe czy nie – stały się tematem wielu legend i baśni, w których w kulturze zachodniej motywem przewodnim jest konieczność zwalczenia ich, ujarzmienia, zabicia. Aby ludzie mieli powód do wchodzenia w interakcję z potężnymi gadami potrzebny był pretekst, a ten szybko znaleziono w postaci bezbronnych księżniczek ratowanych przez dzielnych i sprytnych rycerzy. One miały być bezbronne, uległe, a oni silni i mądrzy, bo ci głupi i słabi byli przystawką w menu drapieżnika. Schemat pokazujący, że kobiety mają czekać na pomoc mężczyzn, wpajający dziewczynkom, że od nich niewiele zależy. A co by było, gdyby to właśnie od dziewczynek zależało bardzo dużo? Gdyby to kobiety były aktywne? Co by było, gdyby potrafiły nawiązać nieprzemocowe relacje ze smokami? O takich problemach jest właśnie książka „Zog”.
Opowieść zaczyna się prosto, bo od początku nauki smoka o imieniu Zog w szkole.
Jest to pilny uczeń. W każdej klasie ma coś innego do nauki, ale czasami ta
jego gorliwość prowadzi do różnych wypadków, przez które mógłby nie ukończyć kolejnej
klasy. Na szczęście z pomocą przychodzi mu dziewczynka, która opatruje rany,
daje tabletki na ból gardła, chłodzi poparzone miejsce, przykleja plastry. To właśnie
dzięki niej młody smok może zdziałać dużo więcej. W ostatniej klasie uczniowie
mają za zadanie porwanie prawdziwej księżniczki. Zog także i tym razem jest
bardzo gorliwy: zaciekle walczy z rycerzami, próbuje dostać się do zamku, ale
tylko odnosi rany. Kiedy myśli, że będzie musiał się poddać znowu z pomocą
przychodzi mu dziewczynka, która informuje go, że jest księżniczką i pozwala
się porwać. Dzięki temu Zog może skończyć szkołę. Księżniczka zaprzyjaźnia się
z innymi smokami, pomaga im w nauce. Pewnego dnia zjawia się rycerz, który
zamierza walczyć ze smokami, aby ją uwolnić. Ona jednak informuje go, że wcale
nie trzeba o nią walczyć, bo jest tu z własnej woli i jak będzie chciała to
odejdzie i zamiast bycia bezbronną księżniczką woli być lekarką pomagającą
chorym. Rycerz stwierdza, że też w sumie woli pomagać innym niż walczyć ze
smokami. W ten sposób księżniczka i rycerz stają się zgranym duetem ruszającym
na pomoc ludziom. A pomagają im smoki.
Z opowieści wyciągniemy kilka dobrych wniosków: kobieta decyduje o sobie i
można zrobić coś, co jej dotyczy tylko wtedy, kiedy ona na to wyrazi zgodę.
Drugi wniosek: to przekonanie, że lepiej współpracować niż walczyć, bo dzięki
temu nie odniesiemy ran i komuś pomożemy.
Piękne dwustronowe ilustracje o wyrazistych i kontrastowych kolorach oraz
prostej kresce skutecznie przyciągają dziecięcą uwagę. Niewielka ilość tekstu
dobrze wkomponowana w szatę graficzną sprawia, że młody czytelnik nie nudzi się
w czasie lektury. Całość dopełnia dobrej jakości papier, solidnie zszyte strony
i estetyczna kartonowa oprawa, dzięki której lektura jest bardziej trwała.
Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz