Etykiety

niedziela, 4 lipca 2021

Zakaz wstępu z psem?

Wchodzę z psem do urzędu.
-Do urzędu nie wolno wchodzić z psem - informuje mnie pani ustawiona przy drzwiach wejściowych.
-Na podstawie jakich przepisów? - Tradycyjnie zadaję pytanie, aby przyzwyczaić ludzi z małej miejscowości, że jednak można i że pies może być terapeutą, a nie bida-alarmem dla agresywnych właścicieli.
-Pani burmistrz zakazała- informuje mnie pani ustawiona pewnie za karę na wejściu.
-Na podstawie jakich przepisów?
-No, przepisów budynku.
-Na podstawie jakich przepisów państwowych są te przepisy budynku.
-Pani burmistrz tak kazała.
-Pani burmistrz chociaż by chciała to nie może stać ponad państwowymi przepisami i nie może wydawać niezgodnych z państwowymi przepisami zarządzeń.
-Ale tak się przyjęło -tłumaczy mi pani na wejściu.
-To nie przepis - tłumaczę.
Pani macha i stwierdza, że jednak mogę wejść (ostatnio 20 minut czekałam, aż znajdą odpowiedni przepis).
Pani pyta mnie o dane osobowe. W zasięgu wzroku księga z danymi osób wchodzących, więc widzę, kto był przede mną i wiem, że tak nie może wyglądać tworzenie księgi wejść i wyjść (zwłaszcza, że to tylko księga wejść). Powtarza się procedura, czyli zadaję pytanie na podstawie jakich przepisów chce odnotować moje dane i ujawnić je innym. Pani burmistrz kazała...
Pomiar temperatury ciała: to samo. W magicznej księdze wejść widzę jaką temperaturę miały osoby, które wchodziły przede mną. Tłumaczę, że nie wolno takich danych ujawniać. W końcu wchodzę z psem, bez spisania i mierzenia mi temperatury ciała. Ehhh.
Dziś wchodzę z psem terapeutą na plac zabaw. Dzieciaczki poniżej 5 roku życia bez opieki dorosłych zwracają mi uwagę, że łamię przepisy. Pytam się jakie. Informują mnie, że nie można z psem wejść na plac zabaw, bo jest znak zakazu. Pytam się na podstawie jakich przepisów państwowych ten znak został tam umieszczony. Nie wiedzą, ale nie podoba się im to, że jestem z psem, więc biegną po osobę dorosłą. Przychodzi facet. Zwraca mi uwagę, że weszłam z psem na plac zabaw.
-Może wyglądam na nierozgarniętą, ale zauważyłam, że weszłam z psem. Wiem, że mogę, bo takie są przepisy.
-Nie może pani, bo jest znak zakazu. Wiem lepiej, bo pracuję w gminie.
-Wstyd byłoby mi się przyznać, ze pracuję w miejscu, w którym ktoś kazał dać znak niezgodnie z przepisami. Pracując w gminie powinien pan też wiedzieć, że zostawianie dzieciaków poniżej piątego roku życia bez opieki na placu zabaw jest karalne i mam prawo zgłosić to na policji.
-Ale nie wolno wchodzić z psem - upiera się facet.
-Skoro nie wolno to, dlaczego pan ze mną dyskutuje? Ostrzegam jednak, że jak pan wezwie policję to poinformuję, że dzieci były bez opieki.
Facet stoi kilkanaście minut i szuka w komórce przepisów, które pozwolą mu mnie wyrzucić. W końcu rezygnuje i odchodzi.
-Panie, a dzieci? Chyba, że mam wezwać policję.
Facet wkurzony tłumaczy dzieciakom, że wracają do domu:
-Ale dlaczego?
-Bo pani z psem jest złośliwa.
A Ola w tym czasie biegała od zjeżdżalni do huśtawki, od huśtawki do psa, od psa, który udawał dywanik leżący na trawie do zjeżdżalni i była niesamowicie szczęśliwa, że pies jest z nią.
Dopóki za nieodpowiedzialne prowadzenie i niesprzątanie po psu oraz traktowanie zwierząt jako bida-alarmów nie będzie solidnych kar dopóty terapeuci będą traktowani wykluczająco.
Zakichanym obowiązkiem każdego właściciela jest posprzątanie po psie, bezpieczne prowadzenie oraz dbanie, aby zwierzak miał komfort spaceru (picie w upały, cień, poczucie bezpieczeństwa dzięki bliskości właściciela). Edukację należy zacząć nie od zakazów wprowadzania, ale od wyciągania konsekwencji za złe prowadzenie, zostawienie odchodów (codziennie na trawniku przed domem sprzątam cudze pozostałości, żeby dziecko nie brało do ręki).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz