„Sisters”,” „Kasia i jej kot”, „Kumpelki”, „Mali Bogowie”, „Owady w komiksie”, „Ptyś i Bill” i „Zoo wymarłych zwierząt” to cykle, z którymi możecie kojarzyć twórczość Christophe’a Cazenove’a. Znajdziemy w nich dzieci, nastolatki, pokazanie relacji w rodzinach, dylematów, z jakimi mają do czynienia młodzi bohaterzy, wyzwania, z jakimi się mierzą, nieco przerysowany świat konfliktów między rodzeństwem, ciekawie pokazane zwierzęta. To sprawiło, że byłam bardzo ciekawa jak z tematyką grozy i horroru poradził sobie twórca podsuwający czytelnikom halloweenowy klimat w „Zombiaczku”.
Tym razem problemy społeczne ukazane są w nieco innej formie. Zamiast konfliktu
między rodzeństwem, rówieśnikami i współpracownikami na początku mamy obraz rodziny
dysfunkcyjnej. Rodzice Margotki ciągle się kłócą i są dla siebie niemili. Każdy
pretekst wykorzystują to toczenia kolejnych utarczek i wyzwisk. W takim
otoczeniu nastolatce trudno żyć. Ma dość słuchania awantur utrudniających jej
tworzenie wierszy, dlatego postanawia znaleźć lepsze miejsce dla siebie. W czasie
ucieczki z domu trafia na cmentarz. Szybko odkrywa, że nie jest tu sama. Trafia
między pragnących ją zjeść zombie. Jej urok osobisty sprawia, że nie staje się
ofiarą krwiożerczych istot tylko lokatorką cmentarza i dzięki temu mamy okazję
lepiej poznać zwyczaje mieszkańców tego miejsca, zasady panujące w nekropoliach,
zagrożenia, jakie mogą czekać na nocnych gości. Jednym z bohaterów jest
Zombiaczek, mały, uroczy, ale wiecznie głodny zombie, z którym Margotka
nawiązuje nić porozumienia. Nastolatka nie zostaje zjedzona tylko ze względu na
swój talent. Dostaje bardzo ważne zadanie: ma opisać życie mieszkańców
cmentarza. Z tego powodu obserwuje wszystkie ich aktywności, zadaje pytania,
aby jak najlepiej zaprezentować czytelnikom zombie, a także cmentarz, który
okaże się kryć wiele tajemnic. Zwłaszcza, że każdy grób to drzwi do innego,
pełnego niebezpieczeństw świata.
Z akcji dowiemy się, w jaki sposób powstaje zombie, jak funkcjonują, co lubią.
Autorzy nawiązują do literatury i filmów grozy, obalają stereotypy, pokazują „kulturę”
mieszkańców cmentarza, ich walkę o przetrwanie. Nie zabraknie tu też walki o
terytorium, problemu zagarniania władzy i umiejętności przeciwstawienia się
wrogowi. Autorzy pokazują też jak bardzo czasami dorośli skupiają się na swoich
emocjach i walkach zaniedbując potrzeby własnych dzieci. Rodzice Margotki tak
bardzo są zajęci kłótnią, że nie dostrzegają nieobecności córki. Pojawia się tu
też problem utrzymania higieny.
Ze względu na krwawe sceny zdecydowanie jest to komiks dla starszych
czytelników. Poza pojawiającymi się na każdej stronie trupami mamy mroczną atmosferę,
normalizację zabójstw. Ludzie i ich zwłoki są tu pokarmem dla zombie, których
życie toczy się wokół polowań. Obowiązuje ich tylko jedna zasada: nie mogą ich prowadzić
poza obszarem cmentarza.
Okładka i grafika są rewelacyjne. Mamy tu mroczny, niepokojący klimat. Rysunki
bardzo dobrze dopracowane, świetnie pokazane szczegóły, różnorodność bohaterów
nie tylko za pomocą charakterów, ale też i wyglądu. Zombie są jak ludzie: są
wśród nich dzieci, młodzież, dojrzałe zombie, chudzi, grubi, niscy, wysocy,
mniej i bardziej inteligentni, przyjacielscy i zadziorni.
„Zombiaczek” to efekt pracy wspomnianego Cazenove (scenariusz) z Jacquemoire
(kolory) i William (rysunki). Dwoje twórców odpowiedzialnych za szatę graficzną
ma nieco inną stylistykę rysunku. William współtworzył „Sisters” z całą uroczą,
słodką otoczką. Z kolei Élodie Jacquemoire jest twórczynią kojarzoną z mrocznym
klimatem, który polscy czytelnicy znają ze „Świata Akwinionu”. W jej pracach
jest mrok, magia, dopracowane szczegóły, ciekawa paleta barw nadająca
ilustracji klimat grozy, zagrożenia. Efekt pracy twórców „Zombiaczka” jest
ciekawy. Do tego akcja z jednej strony jest tu linearna, a z drugiej przypomina
tę znaną ze „Sisters”, czyli zawarta w jedno i dwustronicowych etiudach. W pierwszym
tomie poznajemy tytułowego bohatera, Margotkę oraz ważniejszych mieszkańców
cmentarza i okolicznych uniwersów (np. z The Walking Dead).
„Zombiaczek” to komiks przywodzący na myśl burtonowskie klimaty. Niby to taka
bajeczka dla dzieci, ale jest mrocznie, przerażająco, pełno trupów, dopracowanej
brzydoty i spora ilość makabry. Turpizm w komiksowej odsłonie.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz