Błędy z przeszłości potrafią przygniatać jak głaz. Im więcej lat mija tym bardziej dają w kość. Zwłaszcza, kiedy uświadamiamy sobie, że z naszej winy dochodzi do kolejnych tragedii. I tak jest właśnie w powieści Poli Gaudy „Skwir”.
Akcja zaczyna się w roku 1994, kiedy nastoletnia Agata wraca w czasie ulewy do domu. Jest zziębnięta, przemoczona i stara się jak najszybciej znaleźć w suchym i ciepłym miejscu. Zostaje zaskoczona spotkaniem z nożownikiem. Prowadzone wokół morderstwa śledztwo doprowadza do uwięzienia kilka lat starszego od niej kolegi. Po dwudziestu pięciu latach Hubert Malcer wychodzi z więzienia. Wtedy dochodzi do tajemniczego zaginięcia Doroty Paszyńskiej. Wydarzenia te sprawiają, że ksiądz Wojtek prosi Adama Szulskiego (policjanta z Warszawy) o wyjaśnienie zagadki. Początkowo śledztwo idzie topornie. Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie, a lokalna policja średnio jest zaangażowana w sprawę. Dla nich to kolejna niewyjaśniona zagadka. Głównym podejrzanym jest wyklęty przez małą społeczność Hubert Malcer. Rozwikłanie tajemnicy wymaga połączenie wydarzeń z przeszłości i tych współczesnych. Adam Szulski powoli wchodzi do świata relacji i zależności grupki młodych ludzi, których łączyło dzieciństwo i dorastanie w jednym miejscu. Pola Gaudy prowadzi akcję dwutorowo, dzięki czemu pięknie dawkuje nam tajemnice, podsyca ciekawość i buduje napięcie.
Śledztwo obfituje w zwroty akcji, które uniemożliwiają przewidzenie zakończenia
i poznania tajemnicy sprzed lat. To ona pozwala na lepsze zrozumienie
współczesnych wydarzeń.
„Skwir” to historia rodzinnych tragedii. Strata bliskich osób boli. Od tego, w
jaki sposób bohaterzy znikają z życia społecznego rodziny są traktowane bardzo
różnie. Długa choroba wywołuje współczucie i zrozumienie, zbrodnia wstrząsa i
jednoczy, a zamknięcie w więzieniu nastolatka przyczynia się do napiętnowania
jego bliskich, choroby, śmierci i agresji.
Pola Gaudy serwuje nam mroczną opowieść w polskich realiach. Mamy piękne,
kurortowe miasto. Ustka pachnie morzem i wakacjami, ale jest też miastem, w
którym czyha zło, zimno daje się we znaki, a mieszkańcy żyją tragedią sprzed
lat, dlatego uważnie obserwują byłego więźnia. Aurę tajemniczości i nieprzychylności
podkreślono pogodą. Do tragedii dochodzi w czasie ulewy. Po latach Dorota ginie
w listopadzie, a śledztwo prowadzone jest zimą. Pogoda nie sprzyja
poszukiwaniom. Jest zimno, szybko robi się ciemno, a do tego ludziom dokucza
wiatr. Przeżywający osobistą tragedię Adam Szulski intensywnie angażuje się w
śledztwo, które jest dla niego odskocznią od osobistej żałoby.
Niekonwencjonalne podejście pozwala mu na odkrycie prawdy. Kto stoi za
morderstwem sprzed lat? W jaki sposób ta tragedia sprzed lat jest powiązana ze
współczesną? Przekonajcie się sami.
W powieści mamy trzecioosobową narrację podążającą za przemyśleniami i
odkryciami bohaterów chcących rozwikłać zagadkę. Prowadzona dwutorowo akcja
pozwala na ciekawe wplecenie we współczesne wydarzenia retrospekcji
podsuwających realia z lat 90 XX wieku i odpowiedniego budowania napięcia.
„Skwir” to historia podsuwająca wiele problemów etycznych, uświadamiających jak
bardzo każda decyzja kształtuje nie tylko nasze życie, ale też możemy wpływać
na los innych. Żal może przyczynić się do podjęcia złej decyzji i doprowadzić
do złamania komuś życia. Zdecydowanie polecam miłośnikom kryminałów.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz